Za nami pierwszy dzień zawodów Grand Prix na Stadionie Olimpijskim. W finale obejrzeliśmy dwóch zawodników na co dzień występujących w stolicy Dolnego Śląska. Najlepszy okazał się być jednak Bartosz Zmarzlik.
Mistrz świata okazał się być zwycięzcą trzeciej rundy cyklu Grand Prix. Podium uzupełniło dwóch zawodników BETARD Sparty Wrocław – Maciej Janowski i Artiom Łaguta. Trzeci z „wrocławskich” żużlowców, Tai Woffinden, uplasował się na 11. miejscu.
Długimi fragmentami na torze wiało nudą. Po fenomenalnym ściganiu w sezonie 2019 i 2020 spodziewaliśmy się pięknej walki, a w fazie zasadniczej z dużej chmury mały deszcz. Na tym torze dobrze radził sobie tercet Zmarzlik, Madsen i Łaguta. Długo rozkręcał sie Janowski, ale z formą trafił na wyścig półfinałowy, który wygrał w świetnym stylu. Za jego plecami walczyli Sajfutdinow i Madsen, ten drugi wyprzedzał od wewnątrz i po kontakcie upadł Emil. Niestety sędzia wykluczył Duńczyka. Szkoda, że ofensywny żużel jest karany. – komentuje specjalnie dla Wrocławskich Faktów, Konrad Marzec – ekspert żużlowy, dziennikarz SuperExpressu.
W CIENIU DECYZJI SĘDZIEGO…
Finał, który zapowiadał się jako walka Macieja Janowskiego z Bartoszem Zmarzlikiem stanął w cieniu absurdalnych decyzji sędziego.
W finale kolejny absurdalny wyrok sędziego. Atakujący trzecia pozycję Janowski przewrócił Sajfutdinowa, ale arbiter…. wykluczył Rosjanina. W powtórce wygrał Zmarzlik po fenomenalnym boju z Janowskim. Podium dla zaskakująco bezbarwnego w finale Łaguty. Dobrze, że końcówka NA TORZE wynagrodziła nudne zawody. – mówi Marzec.
Jutro kolejna część zmagań na Stadionie Olimpijskim.
Wyniki piątkowych zawodów:
1. Bartosz Zmarzlik
2. Maciej Janowski
3. Artiom Łaguta
foto: TT WTS