Piekarnia Pana Andrzeja Sekuny, to miejsc jakby wybrane z babcinych opowieści. Prowadzona przez niego od 1974 roku, przedwojenna piekarnia miała jednak problemy związane z pandemią. Kiedy wydawało się, że Panu Andrzejowi grozi zamknięcie, wrocławianie nie zawiedli.
Wszyscy podkreślają, że klienci piekarni to głównie osoby starsze – takie, dla których codzienne zakupy pieczywa to nie tylko moment nabycia chleba. To przede wszystkim okazja do rozmowy, spotkania, uśmiechu. Niestety, wskutek pandemii, liczba starszych ludzi kupujących u Pana Andrzeja spadła. Właściciel rzemieślniczej piekarni mógł więc obawiać się, czy rodzinny biznes pielęgnowany od pokoleń przetrwa.
Okazało się jednak, że – jak w piosence Czesława Niemena – „ludzi dobrej woli jest więcej”. Z pomocą przyszedł bowiem Pan Tomasz Hartman, który 7 stycznia br. zamieścił na swoim facebookowym koncie apel z prośbą o pomoc sympatycznego sprzedawcy. Rzeczywistość przerosła najśmielsze oczekiwania Pana Andrzeja.
To miejsce, w którym – mimo upływu lat – wciąż używa się podstawowych maszyn, takich jak mieszałka do ciasta czy sito do mąki. Wszystko inne robione jest przy użyciu własnych rąk i serca. Tomasz Hartman tłumaczy, że swój apel wystosował nie bez przyczyny. Sam jest klientem piekarni Pana Andrzeja. Prowadzi bowiem fundację Food Think Tank, działa w szkole gastronomicznej i prowadzi kawiarnię. Mimo tego, że podczas pandemii kupuje mniej produktów od rzemieślnika z Nadodrza, to jednak ten poprosił go, by dalej przychodził do piekarni? Powiedział mi, żebym i tak przychodził, bo fajnie się rozmawia. Zaczarowało mnie to zdanie – dodaje Tomasz Hartman.
To ważne, zwłaszcza dla ludzi starszych, którzy mają swoje przyzwyczajenia i nie wyobrażają sobie niezjedzenia ulubionego chlebka z ręki Pana Andrzeja. Piekarnię łatwo jest zlokalizować. Róg Rydgiera z Jagiellończyka, naprzeciwko posterunku policji, na Nadodrzu. Niezmiennie, w tym samym miejscu, pysznie, tradycyjnie i przede wszystkim z sercem. Dbajmy o takie miejsca i wspierajmy je, w tak trudnym dla nich czasie.
Filip Macuda Foto: Tomasz Hartman - Facebook