To historia tragiczna, ale z odrobiną pozytywu na końcu. Szymon był 18-letnim uczniem X Liceum Ogólnokształcącego, który interesował się Formułą 1, grał na pianinie czy lubił jazdę na rowerze. Niestety pewnej nocy poszedł spać i już się nie obudził. Gdzie zatem ta odrobina pozytywu? Szymon już pośmiertnie przyczynił się do uratowania wielu ludzi.
Co tak dokładnie stało się młodemu mężczyźnie tej koszmarnej nocy? Po tym jak jego brat nie mógł go obudzić, Szymon trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Okazało się, że w głowie miał naczyniaka, który pękł i doprowadził do obrzęku mózgu. Czegoś takiego niestety nie sposób uniknąć, bo naczyniaki bardzo rzadko dają jakiekolwiek objawy. Lekarze przez 1,5 tygodnia walczyli o jego życie, ale doszło do śmierci mózgu i dalsza walka nie miała już sensu.
Jego rodzina podjęła decyzję, by pozwolić lekarzom pobrać z ciała Szymona wszelkie narządy nadające się do transplantacji. Jego mama w rozmowie z portalem transplantologia.info powiedziała, że nie mają wątpliwości, iż taka byłaby jego wola. Wielokrotnie mieli rozmawiać podczas oglądania filmów kryminalnych, iż narządy które da się jeszcze wykorzystać do uratowania czyjegoś życia, nie powinny się marnować.
Tym sposobem narządy pobrane od Szymona pozwoliły uratować życie aż sześciu osobom. Do tego pobrano również rogówki, skórę, kości oraz ścięgna. Rodzinie nadal jest bardzo ciężko, ale świadomość że „część” ich ukochanego syna i brata nadal w kimś żyje dodaje im sił.