Zastępca dyżurnego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu skończył służbę, ale ponownie musiał podejmować czynności służbowe. Zauważył bowiem, że z jednego ze sklepów na wrocławskim Nowym Dworze wychodzi mężczyzna, wyraźnie zataczając się, podszedł do zaparkowanego pojazdu, wsiadł za kierownicę i odjechał z miejsca.
Był na tyle oddalony od obserwującego go policjanta, że nie było mowy o bezpośredniej reakcji. Doświadczony funkcjonariusz od razu jednak przekazał tę informację swoim kolegom na stanowisku kierowania Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Policjant przekazał dokładne dane na temat odjeżdżającego samochodu. Zdążył zapamiętać numer rejestracyjny, przekazał również markę, kolor i kierunek, w którym oddalił się mężczyzna. Już po chwili informacja ta trafiła do patroli pełniących służbę w tym rejonie miasta.
Auto jako pierwsi zauważyli policyjni wywiadowcy z Wydziału Prewencji i Patrolowego. Sprawdzenie stanu trzeźwości kierującego potwierdziło tylko przypuszczenia policyjnego sztabowca. Mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie i został zatrzymany przez policjantów.
Co ciekawe, był zaledwie… kilkaset metrów od swojego domu. Dlaczego postanowił wsiąść za kierownicę samochodu w tym stanie? Na to pytanie będzie już musiał odpowiedzieć przed sądem. Policjantom tłumaczył, że żona wysłała go po… bułki. Teraz grozić mu może kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
Poprzez: KMP Wrocław