Do redakcji Wrocławskich Faktów napisała Pani Małgorzata, która była zbulwersowana faktem, że dnia 12 listopada 2019 r. czekała na autobus na pętli we wrocławskiej Leśnicy ponad dwie godziny. Nasza Czytelniczka zwróciła się do nas z prośbą o interwencję, bo – jak wynika z jej relacji – z dodzwonieniem się do Biura Obsługi Pasażera wrocławskiego MPK nie jest łatwo.
Dzień Dobry, piszę do Państwa, bo to, co dzieje się z wrocławską komunikacją miejską przechodzi już ludzkie pojęcie. Dnia 12.11.2019 r. po wielu godzinach pracy czekałam ponad dwie godziny na autobus linii 148 w Leśnicy. Autobus miał przyjechać o 16:40, a pojawił się dopiero o 18:30. Kierowca jednak nie zamierzał odjeżdżać, gdyż stwierdził, że jemu należy się przerwa. Po kilkunastu minutach przyjechał kolejny autobus i dopiero mogłam wrócić do domu. Na przystanku było wiele osób. Niektórzy rezygnowali z podróży bądź zamawiali taksówkę. Zachęca się nas do korzystania z komunikacji publicznej. Piszę do Państwa, bo gdy dzwoniłam kilkukrotnie złożyć skargę do rzecznika pasażera to nikt nie odbierał. Jestem oburzona. Nie każdego stać na korzystanie z taksówki, a po ciężkiej pracy, którą wykonuje 12 godzin dziennie chciałabym wrócić szybko i bezpiecznie do domu. Jak widać w tym mieście jest to po prostu niemożliwe.
W sprawie listu skontaktowaliśmy się 25 listopada br. drogą mailową z rzecznikiem MPK. Odpowiedź otrzymaliśmy tego samego dnia już o godzinie 8 rano z zapewnieniem, że „do końca dnia” sprawę uda się wyjaśnić. Odpowiedzi ostatecznie nie otrzymaliśmy ani przedwczoraj, ani wczoraj. Jeśli otrzymamy ją dzisiaj – oczywiście zacytujemy ją.
MPK Wrocław w ostatnim czasie nie cieszy się najlepszą reputacją wśród mieszkańców Wrocławia. Mimo to każdego dnia wrocławianie liczą funkcjonowanie komunikacji miejskiej mimo wszystkich jej wad. Z pewnością oceny wrocławskiej komunikacji miejskiej zepsuły tramwaje, a właściwie torowiska, które po latach zaniedbań z okresu kadencji Rafała Dutkiewicza teraz są pośpiesznie naprawiane. To oczywiście dobrze, że nowa władza w ratuszu reaguje, ale problem w tym, że przez dużą liczbę remontów korki bywają jeszcze większe i tego obawiają się kierowcy. Obrazki, jakie otrzymujemy jako redakcja Wrocławskich Faktów, udostępniamy.
W ciągu dnia jest źle lub jeszcze gorzej…
Komunikacyjny thriller, zwłaszcza w godzinach porannego i popołudniowego szczytu znamy wszyscy. Poniżej scenki z pewnego wrocławskiego skrzyżowania widziane wczoraj…
Kilka dni temu pracownicy wrocławskiego MPK zbuntowali się przeciw próbie nałożenia im pracy kurierów. W jaki sposób pochłonięty i tak wymagającą skupienia i wyczerpującą pracą kierowca miałby jeszcze zabierać paczki od pasażerów dla niewidomych i niesłyszących dzieci? Bez wątpienia piękny cel, ale droga do niego nonsensowna. Na te argumenty zwracał szefowi MPK uwagę Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej RP. Związkowcy i obserwatorzy, poza kwestią warunków pracy prowadzących pojazdu, akcentowali jeszcze jeden problem. Przecież nie wiadomo co te paczki mogłyby zawierać, a motorniczy lub kierowca powinni być skoncentrowani na swojej pracy.
W tle kontrowersyjnego pomysłu, może warto przypomnieć zdarzenie sprzed dwóch lat, gdy w autobusie linii 145 omal nie doszło do tragedii. Wtedy chodziło reklamówkę zostawioną przez jednego z pasażerów z ładunkiem wybuchowym. Pasażerów uratował kierowca….
Tłumaczenia prezesa Krzysztof Balawejdera, który w wydanym przez siebie oświadczeniu o uchyleniu wcześniejszej decyzji o traktowaniu kierowców jako kurierów nie przyznał się, że przemówiły do niego argumenty związkowców. Napisał bowiem, że Pomaganie osobom potrzebującym powinno odbywać się w dobrej atmosferze. Powinno łączyć, a nie dzielić. Dlatego, biorąc pod uwagę protest jednego ze związków zawodowych oraz niektórych prowadzących, podjąłem decyzję o rezygnacji ze zbierania paczek przez naszych kierujących. Ostatecznie paczki będą Biurze Obsługi Pasażera przy ul. Prusa.
Wracając do wątku poruszonego w liście naszej Czytelniczki, trzeba stwierdzić, że nie da się zakwestionować, iż wrocławskie autobusy mają problem z przyjazdem na czas. W zdecydowanej większości przypadków jest to skutek korków w mieście i nawet słynne już wrocławskie buspasy nie pomagają. Jak się coraz powszechniej mówi, przed nami – tymi, którzy zarządzają miastem, ale i mieszkańcami – stoi poważne wyzwanie.
Wieczorem jest nieco spokojniej…
Wrocław musi wypracować długoterminową strategię komunikacyjną. To musi się być efekt słuchania wszystkich argumentów i racjonalnego ich traktowania. W przeciwnym wypadku będziemy grzęznąć w chaosie, jaki widać choćby na wyżej dołączonym filmiku albo czekać będziemy na wiecznie spóźniające się autobusy i tramwaje, co spotkało naszą Czytelniczkę i co znamy z codziennego doświadczenia.
Dariusz Nowakowski