W minioną sobotę we wrocławskim MPK wróciły przystanki na żądanie. Przewoźnik przywrócił wszystkie przystanki „na życzenie” na liniach dziennych.
Nocą „przystanki na żądanie” obowiązywały już od połowy maja, czyli od momentu, gdy rząd zdecydował o zwiększeniu limitów w pojazdach komunikacji miejskiej. Ta decyzja spotkała się z pozytywnym odbiorem pasażerów – co sprawia, że wrocławski przewoźnik wprowadza zmiany także na kursach dziennych.
Zatrzymywanie na wszystkich sprawia, że kierowcom ciężko zachować punktualność przejazdów. Przystanek na żądanie to także szansa dla kierowców na nadrobienie ewentualnych opóźnień. Brak postojów na pustych przystankach na życzenie może także poprawić płynność ruchu samochodowego w mieście. Każde zjechanie do zatoczki lub zatrzymanie autobusu na pasie ruchu przyczynia się do powstawania korków samochodowych. Ta zmiana powinna mieć korzystny wpływ na płynność ruchu wszystkich pojazdów we Wrocławiu.
Wydawałoby się, że to niewielka modyfikacja, a jednak ma to spory wpływ na to, jak kursują autobusy MPK Wrocław. Każdy „przystanek na żądanie” to dodatkowy czas, który tylko częściowo jest brany pod uwagę w rozkładach jazdy – tłumaczy prezes MPK Wrocław Krzysztof Balawejder.
W dalszym ciągu tramwaje i autobusy na przystankach będą otwierały wszystkie wejścia, poza tymi przy kierowcy i motorniczym. To przy kabinie prowadzącego, ze względów sanitarnych dalej będzie nieczynne. Warto przypomnieć, że każdy pojazd po zjeździe z trasy jest gruntownie czyszczony i dezynfekowany. Ekipy sprzątające zostały dodatkowo poinstruowane, by dokładnie czyścić przyciski „na żądanie” znajdujące się w pojazdach.
Aby autobus zatrzymał się na „przystanku na żądanie”, wystarczy nacisnąć przycisk „stop” w pojeździe, kierowca zjedzie do zatoczki lub zatrzyma się na pasie ruchu i otworzy wszystkie drzwi autobusu. Bo, jeśli już o przyciskach w autobusach mówimy, tak zwane „ciepłe przyciski” służące do otwierania drzwi, jeszcze przez jakiś czas pozostaną wyłączone ze względów sanitarnych – objaśnia prezes Krzysztof Balawejder.