9 dni marszu, 220 pokonanych kilometrów. Pielgrzymi, którzy 2 sierpnia wyruszyli spod archikatedry wrocławskiej na Ostrowie Tumskim, są na mecie w Częstochowie. Na Jasnej Górze modlą się na mszy finałowej.
Nieczęsto zdarza się, by ktoś z Wrocławia do Częstochowy wybrał się spacerem. Są jednak osoby, które idą co roku. Większość to doświadczeni pielgrzymi, którzy przemierzają trasę nawet po raz trzydziesty, ale obok nich nie brakuje nowicjuszy.
W tym roku w stałej kolumnie szło około tysiąc wiernych, ale żeby policzyć wszystkich, trzeba by dodać osoby, które przyłączały się na kilka dni.
Na pielgrzymce jak w życiu
Wyruszyli z Wrocławia, spod archikatedry na Ostrowie Tumskim, 2 sierpnia nad ranem. Po 9 dniach i 220 pokonanych kilometrach dotarli na Jasną Górę w Częstochowie.
22-letnia Maria z Oławy szła po raz czternasty. Z całą najbliższą rodziną: rodzicami i rodzeństwem. Dla niej ta wędrówka jest pokonywaniem trudności, które pojawiają się na trasie, a także na drodze codziennego życia. – Początkowo chwilami było trudno, bo bardzo gorąco. Wtedy trzeba znaleźć dodatkowe siły na udział w modlitwach i konferencjach. Jak w życiu – czasem jest trudniej, czasem łatwiej – porównuje. – Dla mnie za każdym razem jest inaczej, bo każdego roku ja jestem inna i idę w różnych momentach życia. Za mną bardzo owocne i udane dni – podsumowuje.
Pielgrzymi niosą na Jasną Górę rozmaite intencje. Ktoś o coś prosi, ktoś za coś dziękuje. – Każdy podróżuje w ważnej dla siebie sprawie, by prosić o wstawiennictwo Matkę Bożą. Uczestnicy na trasie dają świadectwo, że prośby z poprzednich lat zostały wysłuchane – opowiada ksiądz Łukasz Romańczuk.
Biskupi i powrót pod Górkę Przeprośną
Hasło przewodnie tegorocznej wędrówki to „Chrystus naszym pokojem”. – Pielgrzymkę można określić rekolekcjami w drodze. W modlitwie i na konferencjach uczyliśmy się, jak Chrystus przynosi pokój światu i jak przez wiarę osiągnąć spokój serca. To bardzo ważne w kontekście pandemii oraz wojny na Ukrainie. Wspaniała podróż – dostrzega duchowny.
Bardzo ważna była również obecność dwóch biskupów wrocławskich: Jacka Kicińskiego i Macieja Małygi. Ich udział sprawił, że tegoroczna wyprawa była wyjątkowa. Niezwykła także z innego powodu. – Po dziewięciu latach wróciliśmy na tak zwaną Górkę Przeprośną, usypaną z pozostałości kopalnianych, która jest tradycyjnym miejscem odpoczynku pielgrzymów. W 2002 roku przynieśli tu i postawili krzyż. Miło go było znów zobaczyć – przyznaje ks. Łukasz Romańczuk.
Ponad 20 kilometrów dziennie
Pielgrzymi przechodzili dziennie od 20 do 35 kilometrów. Najdłuższy odcinek pokonali z Oleśnicy do Namysłowa i pomiędzy wsiami Borki Wielkie a Bór Zapilski. Większość spała w namiotach, ale pątnicy korzystają także z gościnności mieszkańców, którzy zapraszają ich pod swój dach, by mogli się wykąpać, odpocząć, zjeść, naładować telefony i energię na kolejne godziny marszu.
10 sierpnia są na mecie. Ostatni dzień rozpoczęli rano na błoniach jasnogórskich prezentacją wszystkich grup pielgrzymkowych (około dwudziestu: młodzieżowych, rodzinnych, studenckich, lokalnych i innych). Stamtąd przeszli przed obraz Matki Bożej na powitanie i modlitwę. O godzinie 11.00 uczestniczyli w mszy plenerowej na wałach, która zakończyła 42. Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską.
W poprzednich latach wędrówka miała formę sztafety. Grupy wymieniały się na trasie. Tegoroczna edycja była pierwszą po pandemii w normalnych kształcie.