Po Wałbrzychu chodziliśmy, kiedy pałowano, aresztowano, kiedy nie było Pomnika Niepodległości, więc i teraz pójdziemy! Idę, bo w sercu mam Polskę – pisze członek demokratycznej opozycji z czasów PRL-u, a obecnie radny miejski Jerzy Langer. Nie żebym była za PiS. W żadnym wypadku, ale ta decyzja faktycznie jest do zaskarżania – pisze jedna z internautek komentując wiadomość o zakazie Marszu Niepodległości wydanym kilka dni temu przez prezydenta Wałbrzycha, o czym informowaliśmy w naszym serwisie.
Wspomniana internautka pisze dalej: art. 57. Konstytucji RP wskazuje, że KAŻDEMU zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. W tej sytuacji, organizacja protestu nie może być uzależniona od uprzedniej zgody zarządcy drogi na zajęcie pasa drogowego, skoro Prawo o zgromadzeniach wymaga jedynie zgłoszenia.
- Prezydent Wałbrzycha odmówił zgody na Marsz Niepodległości, który miał być formą uczczenia 104. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. W dokumencie przekazanym organizatorom przez wałbrzyski ratusz wyrażono obawę, jakoby brak uzyskania przez organizatora uprzedniej zgody na zajęcie pasa ruchu drogowego może skutkować ma realnym zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi.
- Organizatorzy zdecydowali się zaskarżyć decyzje prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja do sądu. Dzisiaj Sąd Okręgowy w Świdnicy wydał orzeczenie podtrzymujące decyzję włodarza. Mecenas Maciej Badora reprezentujący organizatorów Marszu uznał to rozstrzygnięcie jako rażąco naruszające literę prawa i poinformował o odwołaniu się w tej sprawie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
„Polska w moim sercu” – tak brzmi hasło wydarzenia, które po raz pierwszy w Wałbrzychu miało skupić wszystkich patriotycznie usposobionych mieszkańców i gości tego miasta na obchodach Narodowego Święta Niepodległości. Urzędnicy samorządu miejskiego, drążąc kwestie formalne, blokują pozytywną społeczną inicjatywę, zamiast ją wesprzeć czy nawet włączyć się w nią. Bardzo to podobne do reakcji warszawskiego ratusza na Marsz Niepodległości w mieście stołecznym. Niepokojąco podobne…, bo obaj włodarze są liderami Platformy Obywatelskiej, a organizatorzy obu marszów nie należą do tej partii.