Wyobraź sobie lot balonem, który nagle zaczyna się podnosić… Niżej widać już tylko chmury. Wyobraź sobie rejs okrętem podwodnym, który niespodziewanie bardzo się zanurza… Peryskop nie sięga już lustra wody, aby ujrzeć niebo. Nie zastanawiasz się, co będzie dalej? Może jednak wolisz wiedzieć, co się wydarzy?
Przeskok technologiczny pomiędzy pismem pochodzącym z ludzkiego umysłu przekładanym ręcznie na pergamin a tekstem wyskakującym z tempem błyskawicy na wyświetlaczu elektronicznym pod wpływem jednozdaniowej komendy użytkownika terminala zakotwiczonego w sieci jest tak ogromny, że zdaje się przytłaczać swoją skalą zmiany i oddziaływania. To, że po drodze były kolejne zmiany, z drukiem na czele, jest już głęboko zasypaną przeszłością. Nie zadajemy sobie sprawy z metamorfozy, przez jaką przeszła dotąd relacja łącząca obserwację, odkrywanie, opisywanie i odczytywanie, a więc to, co jest domeną wyobraźni i myśli materializujących się poprzez pisanie (utrwalanie i przekazywanie) oraz czytanie (analizowanie i wnioskowanie).
Analogicznie i w pewnym stopniu równolegle wielkoskalowa przemiana objęła obraz. Od wizualizowania w kamieniu (w grotach), pisma obrazkowego (piktogramów), przez żmudnie tworzone ilustracje i wielce symboliczne inicjały czy czasem realistyczne malarstwo, wreszcie przez powielanie grafik w technologii druku (tu zbiegają się dzieje pisma i obrazu), fotografię, film (ruchomy obraz) i telewizję (obraz na żywo) do fascynującej grafiki cyfrowej powstającej pod ręką kreatywnego posiadacza digitalnej aparatury i oprogramowania.
Swoistym i odrębnym strumieniem przetwarzania twórczego myślenia i twórczych emocji w coś, co można nazwać pismem, jest zapisywanie kompozycji muzycznych. „Od zawsze” fascynowała mnie zdolność do przełożenia słyszanych wyobraźnią brzmień we frazy widoczne na pięciolinii. Są dzięki temu odtwarzalne i można je interpretować (aranżować) na wiele sposobów dostępnych ludzkiemu głosowi i instrumentom wprawianym w wibracje przez ludzi. Tu zresztą także mamy przejście pomiędzy muzyką (sztuką) tworzoną przez człowieka i dźwiękami dającymi się słyszeć dzięki syntezatorom.
Opisane wyżej nurty spaja sprawczość człowieka posługującego się słowem przeistaczanym w materię. Dotykający go impuls szeroko rozumianego „pisania” i obejmująca go potrzeba nie mniej pojemnie traktowanego „czytania”. Tymczasem na naszych oczach ludzie włączyli mechanizm, który ich samych stawia niejako poza związkiem przyczynowo-skutkowym zachodzącym pomiędzy „piszącym” i „czytającym”. Zmiany technologiczne w sferze cyfrowej nie są już czymś nowym, ale ich amplituda w ostatnich dwóch dekadach gwałtownie zwiększa się, a nawet z właściwego sobie cyklu falowego przechodzi w krzywą rosnącą. Dokąd?
- Internet, jaki mamy obecnie, jest organizmem o niskiej spontaniczności, jest nadmiernie scentralizowany, głęboko skomercjalizowany i poddany inwigilacji. Pierwotny „dziki” charakter internetu jako przestrzeni otwartej i wolnej został wyparty przez schematy zdyscyplinowanego zarządzania wielkimi „plantacjami”.
- Świat smartfonowego hiper-indywidualizmu jest też światem kapitalizmu inwigilacji; a może wynikiem tego ostatniego. W każdym razie na pewno silnie jest z nim sprzężony. Zwracam uwagę, że mimo celnej charakterystyki właśnie tej fazy kapitalizmu przedstawionej w znanej książce Shoshany Zuboff, mimo ciągłej gadaniny na temat prywatności, mimo regulacji typu RODO etc., współczesny trend inwigilacyjny wcale nie został osłabiony. Odwrotnie – cały czas się nasila. Między innymi z tego powodu, że dziś każda nowa technologia cyfrowa, każda apka, z jakiej korzystamy, niesie ze sobą nowe okna wglądu w ludzką aktywność. Nawet tę najbardziej osobistą.
- Istnieje już dość sporo poważnych badań wyraźnie potwierdzających, że w efekcie zdominowania życia społecznego przez technologie cyfrowe kompetencje poznawcze wielu grup ludzkich, zwłaszcza młodego pokolenia, doznały poważnego uszczerbku. Jak to bywa w nauce, także ta teza, oprócz wielu innych, jest kwestionowana, w dodatku większość badań nie obejmuje skali cywilizacyjnej, ale na potrzeby naszej analizy przyjmijmy, że „ogłupienie” ludzi na szeroką skalę jednak nastąpiło. (…) Ogłupieni ludzie często tracą zdolność rozpoznawania swoich rzeczywistych potrzeb. Potrzebę akceptacji zapewniają sobie kolekcjonowaniem odpowiedniej liczby lajków. Potrzebę bliskości rekompensują złudzeniem, że wystarczy być w kontakcie online.
- W życiu bardzo wielu osób pojawia się nowa relacja, dominująca nad wszystkimi innymi relacjami człowieka z jego otoczeniem: Ja i spersonalizowany ekran mojego smartfonu. Ekran smartfonu, tabletu, wcześniej komputera, źródło atrakcji większych niż spacer, gra w piłkę, rozmowa, nawet seks. Relacja ja-smartfon okazuje się atrakcyjniejsza, silniejsza od koleżeńskiej lojalności, przyjaźni, miłości.
- Rewolucja cyfrowa doprowadziła do bezprecedensowej w dziejach człowieka kumulacji zasobów różnego typu w rękach bardzo nielicznych grup społecznych. W książce „Cyber kontra real” nazwałem te grupy Cyfrowymi Panami. Nigdy wcześniej tak nieliczni nie zgromadzili tak szybko tak wielkich majątków, nie wiedzieli o reszcie ludzkości i nie posiadali tylu narzędzi oddziaływania na wszystkich.
„AI Eksploracja” to przesłany czytelnikom na ponad 400 stronach zapis rozmowy Andrzeja i Katarzyny Zybertowiczów. Małżonkowie, oboje z wykształcenia i praktyki zawodowej są socjologami, wdają się w chwilami bardzo żywiołową dyskusję (polemikę) wokół radykalnych zmian, przez które przechodzi współcześnie ludzkość. Osią przeobrażeń jest cyfryzacja ze wszystkimi jej kształtami i konsekwencjami. Na ich szczycie rozmówcy stawiają sztuczną inteligencję (SI), której akronim „AI” zastosowany w tytule pochodzi od angielskojęzycznego określenia „Artificial Intelligence”. Przymiotnik „artificial” oznacza między innymi: sztuczny, nienaturalny, fałszywy, udany”. Rzeczownik „intelligence” to między innymi: mądrość, inteligencja, intelekt, rozum, pojętność, orientacja, informacja, wywiad, doniesienie.
Andrzej Zybertowicz ma w dorobku wywiad-rzekę opublikowany w książce „Cyber kontra real. Cywilizacja w techno-pułapce”, którą już prezentowałem. Wiemy zatem, że autor nie należy do grona techno-entuzjastów, choć nie da się go wpisać w kategorię przeciwników rozwoju technologii komunikacji międzyludzkich, bo jest wręcz przeciwnie. W nowej publikacji utrzymanej także w konwencji wywiadu-rzeki czy raczej dialogu-rzeki dwoje rozmówców wymienia się obserwacjami, wiedzą i opiniami skupionymi wokół fenomenu naszych czasów, jakim jest sztuczna inteligencja. W tym rozważaniu zarysować chcę tę część książki, w której dialog dotyczy kontekstu społecznego, w jaki wkracza SI/AI ze wszystkim swoimi efektami. Pewna ich część daje światło, ale sporo jest cienia i nawet mroku utopii, do czego będę wracać wkrótce w cyklu #BliżejSłowa. W powyższych passusach wskazałem już kluczowe – według Andrzeja Zybertowicza – problemy wywołane rozpowszechniającą się digitalizacją życia ludzkiego, a teraz czas na dostrzeżenie wielkiego wejścia sztucznej inteligencji w obszary już zagarnięte cyfrowo.
- Moim zdaniem nie ma przesady, gdy mówimy, że to, co teraz my – ludzkość – robimy z AI, a później to, co ona sama może zrobić z nami, jest nie tylko dla ludzkości istotne, ale wręcz może przesądzić o naszym losie.
- Wchodząca w grę przyszła, ale także trwająca, współpraca człowieka z AI może być tym czynnikiem, który wyznaczy możliwe ścieżki rozwoju ludzkiej cywilizacji. Jedne otworzy, inne zablokuje. Wśród tych ścieżek – oprócz wspaniałych, zapierających dech perspektyw rozwoju – jako prawdopodobną widzę też ścieżkę prowadzącą do degradacji człowieczeństwa. Jednak ryzyka na tym się nie kończą: najpoważniejsze jest to, co rozważa wielu badaczy i artystów (rzadziej polityków) – ryzyko kompletnego wymazania ludzkości z mapy istnienia.
- W dzisiejszej mediokratycznej (chciałoby się niestety rzec: idiokratycznej) kulturze emocje milionów ludzi często są angażowane przez tematy zupełnie błahe, zaś kwestie superważne bywają rozważane tylko w małych gronach ekspertów. Chociaż często – dodam – wcale nie chodzi tu o sprawy tajne.
- Może pojęcie „początku” jest dane tylko Bogu, a człowiek jako istota, która nie jest stwórcą samego siebie, zawsze jest gdzieś w środku! Zatem mówię od środka. Zawsze nieuchronnie rozmawiamy ze środka pewnej opowieści, którą jest kultura. Niepokojem powinno napawać nas uświadomienie sobie (…), że AI-Obcy nie jest „zapraszana” na łono cywilizacji pewnej siebie, będącej w świetnej kondycji. Przeciwnie: z AI, czyli Obcym, „wita się” cywilizacja w stanie chorobowym, ze zdezintegrowaną kulturą, głęboko spolaryzowana, ze zdestabilizowaną równowagą geostrategiczną, pękającą globalizacją, z potężnym deficytem sensu. AI przychodzi do cywilizacji, której „naturalne” działające przez wieki mechanizmy immunologiczne zostały osłabione czy wręcz przetrzebione – i to od wewnątrz, przez media społecznościowe jako główny mechanizm napędowy ostatniej fazy rewolucji cyfrowej.
- AI tak gruntownie może zmienić reguły gry w społeczeństwo, że wyprowadzi nas poza to, co dziś mieści się w przestrzeni możliwych ładów społecznych. Wtedy to, co obecnie wiemy, co w ogromnej mierze bazuje na depozycie wiedzy, jaką przekazali nam przodkowie, kompletnie straci wartość. (…) Wszelkie dotychczasowe wartości, lęki, nadzieje, uciechy… pójdą na wysypisko, gdy zmieni się ontologia, czyli głębokie zasady konstrukcyjne bytu społecznego.
- Chociaż AI – czy dokładniej jej relacje z ludzkością – jest tematem, przy którym nie można uniknąć spekulacji, to moim zdaniem warto za każdym razem, gdy to tylko możliwe, maksymalnie precyzyjnie odróżniać sytuacje, kiedy przytaczamy fakty, od sytuacji, kiedy rysujemy przypuszczenia.
- Główny kierunek wyznacza ocena, że przy wszelkich analizach AI bezwzględnym priorytetem musi być problematyka bezpieczeństwa. Jak nie zabezpieczymy ludzkości w jakiejś cywilizowanej formie, to o czym w ogóle rozmawiać? Wydaje mi się to tak oczywiste, że nie mogę wyjść „z podziwu” jak wiele osób, skądinąd niegłupich, tego priorytetu nie dostrzega. (…) O co w istocie chodzi? O władzę, o pieniądze, o wpływy, o ekscytację, o sławę, o ocalenie ludzkiego wymiaru świata, wreszcie o Zbawienie. Niekoniecznie w takiej kolejności.
Bliski mi jest technologiczny sceptycyzm (proszę nie mylić z pesymizmem) Andrzeja Zybertowicza, co nie przeszkadza w sięganiu po cyfrowe instrumentarium traktowane jako narzędzie pracy (czasem refleksji i relaksu). W imię tegoż sceptycyzmu warto najpierw badać i mierzyć zyski oraz straty związane z wlewaniem się digitalności we wszystkie sektory naszego życia, aby nie utonąć w techno-optymizmie, do czego będę tutaj wracać. Jesteśmy po zaledwie kilkudziesięciu pierwszych stronach „AI Eksploracja” (ciąg dalszy nastąpi wkrótce). Już „w przedpokoju” mamy szerokie i głębokie spektrum kwestii zasługujących, a nawet wymagających zdefragmentowania (uporządkowania). Jeśli bowiem po drodze wzmacniania naszej intelektualnej i etycznej suwerenności (czyli bycia osobą) zatrzymamy się na przystanku z napisem „korzyści” czy też wsiądziemy do pociągu „wygoda”, to może się okazać – i to szybciej niż sądzimy po dotychczasowych doświadczeniach – że bilet jest coraz droższy (kosztem ludzkiej samodzielności) i tylko w jedną stronę (zależności od czegoś innego niż wola człowieka).
Niczego nie przesądzając „tu i teraz”, przygotujmy się do cywilizacyjnej podróży w przyszłość, nie tylko studiując rozkład jazdy, ale i zastanawiając się, kto i dokąd chce nas zawieźć lub… czym zwieść. Nie ma sztucznej inteligencji – jest sztuczna „inteligencja”. Jest AI. Dobrze jest wiedzieć, że mądrzy ludzie mają tego świadomość. AI może zawładnąć człowiekiem i społeczeństwem? To jeszcze jest pytanie.
Krzysztof Kotowicz – www.kotowicz.pl
- TERAZ: Andrzej Zybertowicz & Katarzyna Zybertowicz, „AI Eksploracja”, Zona-Zero, Warszawa, 2024
- POPRZEDNIO: Shoshana Zuboff, „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”, Wydawnictwo Zysk i s-ka, Poznań, 2020
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.