W godzinach wieczornych wrocławskim policjantom z drogówki zgłoszono, że na jednej z dróg w gminie Kąty Wrocławskie, pijany kierowca spowodował wypadek. Według. Telefonicznej relacji, sprawca zdarzenia, po uderzeniu w drzewo, pośpiesznie uciekł swoim autem. W opinii osoby zgłaszającej, kierujący był pijany i stanowił zagrożenie dla innych użytkowników ruchu.
Mundurowi natychmiast pojechali na miejsce i wtedy okazało się, że mężczyzna rzeczywiście zdołał szybko odjechać. Jednak już po kilkunastu minutach, został namierzony i zatrzymany przez funkcjonariuszy. Na podjeździe przy jego domu stał uszkodzony samochód osobowy. Gdy dotarli do jego kierowcy i przebadali go alkomatem, wyszło na jaw, że jest pijany. Mężczyzna miał ponad 2,6 promila alkoholu w organizmie. Zgodnie z procedurami, kierowcy pobrano krew do badań.
Mężczyzna przyznał, że uczestniczył w zdarzeniu drogowym, ale przekonywał próbował przekonać policjantów, że był absolutnie trzeźwy. Twierdził, że alkohol pił dopiero po powrocie do domu. Powtarzał przy tym, że nikomu nie zrobił nic złego, więc nie rozumie czego Policja od niego chce. W ogóle nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, jakie stwarzał najpierw jadąc po pijanemu, a potem jeszcze będąc po kolizji i prowadząc uszkodzony pojazd.
Został zatrzymany i trafił prosto do aresztu. Teraz za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, odpowie teraz przed sądem. Grozić mu mogą 2 lata pozbawienia wolności.
Poprzez: KMP Wrocław
Wrocławscy kierowcy uważają, że są nieśmiertelni jako panowie i władcy dróg