Zawsze przechodząc obok tego monumentu lubiłem chwilę na niego popatrzeć, być może przez majestat, jakim odznacza się na tle innych tego typu zabytków. Lwia grzywa robi wrażenie w naszym świecie, bez względu czy z żywego włosia, czy zimnego betonu.
Spotkajmy się przy fontannie, no, tej z lwami…” Nie wiem jak w Państwa przypadku, ale wiele razy dane mi było usłyszeć podobne zdanie. Skłoniło mnie to do spisania kilku zdań o tym szczególnym miejscu. Jest ono jednym z tych punktów na planie Wrocławia, które w naszym portalu określamy jako #SymboleMiasta.
Władze Cesarstwa Niemieckiego w ogóle nie planowały powstania obiektu naszych dzisiejszych zachwytów. Więcej zasług przy budowie fontanny miały czysty przypadek i niedoszacowanie, niż niemiecka administracja. Głównym projektem, którego efekt niestety dziś już nie istnieje, lecz jeszcze do końcówki II wojny światowej radował oczy mieszkańców Breslau, był pomnik kanclerza Ottona von Bismarcka. Później zdecydowano o zdemontowaniu i ukryciu monumentu.
Decyzja o budowie fontanny zapadła zaraz po śmierci kanclerza i przeznaczono na nią środki w wysokości 120 tys. marek. Po powstaniu posągu okazało się, że w kasie komitetu budowy pomnika Bismarcka zostały wolne, niewykorzystane środki. Dopiero wtedy postanowiono stworzyć monument, który w przeciwieństwie do sylwetki cesarza, do dziś dumnie reprezentuje Wrocław. Fontanna utrzymana jest w neobarokowym stylu. Autorami są: architekt Bernard Sehring oraz rzeźbiarz Ernst Seger. Oddano ją w sierpniu 1905 r. i od tego czasu zmienił się niewiele.
Obiekt tworzą dwie rzeźby, szczególnie alegoryczne w obecnym, trudnym ze względu na pandemię okresie. Pierwsza z nich (od lewej, jeśli stoimy frontalnie do fontanny) przedstawia metaforę Walki. Umięśniony młodzieniec mocuje się z lwem, czyli królem zwierząt. Druga rzeźba to Zwycięstwo, przedstawia rzeczonego młodego mężczyznę, który siedzi na pokonanym przed chwilą władcy fauny i flory.
Fontanna bardzo często służy jako tło / plener do zdjęć ślubnych czy spotkań towarzyskich. Wrocławscy kibice Realu Madryt świętują na niej sukcesy swojego ukochanego klubu, a w ciepłe dni wielu mieszkańców miasta z przyjemnością siada(ło) w pobliżu strumienia wody licząc na dającą ukojenie bryzę.
Zabytek symbolizuje walkę, w której człowiek jest w stanie wygrać nawet z drapieżnym lwem. Dzisiejsza walka jest inna, tu nie siła fizyczna, lecz umysł i serce mogą dać nam upragnioną wiktorię.
Maciej Fedorczuk