We wrocławskim Kościele św. Marii Magdaleny znajduje się jeden z najbardziej fascynujących oraz wartościowych skarbów całej stolicy Dolnego Śląska. Mowa o tamtejszej ambonie wykonanej z nieprawdopodobnym kunsztem kilkaset lat temu. Za jej równowartość można by postawić drugi kościół.
Kościół św. Marii Magdaleny już w XVI wieku trafił w ręce protestantów. Pierwsze kazania ewangelickie głoszono tam już w 1523 roku. Ambona powstała później. Duży wpływ na jej wygląd miał pastor Lucas Pollio. To on wybierał postacie i sceny jakie się na niej pojawiły. Dzięki niemu są także napisy po łacińsku, grecku, aramejsku, hebrajsku i niemiecku. Artysta Friedrich Gross użył różnych rodzajów kamienia, zielonego marmuru, alabastru spod Lwowa, ślężańskiego gabro oraz złoceń. Kiedyś był też napis na polski tłumaczony „Roku Pańskiego 1581 przez Friedricha Grossa”, ale nie zachował się do dziś.
Co do postaci i scen widocznych na ambonie są tam m.in. biblijni Dawid i Goliat, zburzenie Jerycha, czy smok przykuty łańcuchami do skały pośród piekielnych płomieni. Jej wartość jest ogromna. Już w czasach gdy ją stworzono 500 talarów zapłacone za nią było kolosalną sumą. Niemniej i dziś za jej równowartość można postawić mały kościół.
Niestety narodowcy w tym kościele grasujo
I bardzo dobrze sobie radzą jak na taką mała mniejszość nie wspierana przez Prezydenta miasta Wrocławia Jacka Sutryka. Wiele rzeczy zmodernizowali, ale wiele jeszcze wymaga odświerzenia. Może miasto wkącu zacznie dotować tez inne miejsca a nie te należące do kościoła rzymskokatolickiego jak św. Elżbieta.