Idol Wrocławia, najskuteczniejszy gracz w dziejach Śląska i jeden z najlepszych piłkarzy w historii WKS-u. Janusz Sybis kończy dziś 71 lat.
Urodził się 10 października 1952 roku w Częstochowie, ale jego życie nierozerwalnie związane było z Wrocławiem. Do stolicy Dolnego Śląska przeprowadził się w wieku ośmiu lat. To właśnie tu, we Wrocławiu, rozpoczął naukę w szkole podstawowej nr 36, gdzie wychowanie fizyczne stało na bardzo wysokim poziomie. Był skazany na futbol. W latach 60. zamieszkał bowiem na Pereca – to zaledwie dwa przystanki tramwajowe od legendarnej Oporowskiej. W Śląsku był od przysłowiowego “małego”. Jeszcze zanim trafił do pierwszego zespołu był chłopcem od podawania piłek, trenował wówczas w trampkarzach, ale jego talent szybko został dostrzeżony. Został piłkarzem zespołu juniorów i pracował pod czujnym okiem trenerów Aleksandra Papiewskiego i Antoniego Borkowskiego.
Gdy na Olimpijski przyszło 50 tysięcy ludzi, to było pewne, że 30 tysięcy tylko dla Janusza. Miał dar od Boga. – przekonywał w 2002 roku na ławach portalu Gazeta.pl – Aleksander Papiewski, wieloletni trener Śląska.
Do pierwszego zespołu Śląska trafił w 1969 roku. WKS spadł wówczas z pierwszej ligi, a zespół objął trener Artur Woźniak. Od początku wyróżniał się nie tylko talentem, ale i filigranową posturą. Mierząc zaledwie 164 centymetry wzrostu ustępował fizycznie starszym partnerom z pierwszego zespołu Śląska. Już wówczas trenował wraz z reprezentacyjnym bramkarzem – bohaterem późniejszego meczu na Wembley – Janem Tomaszewskim.
Jasiu od razu został naszym pupilkiem, maskotką. Choć miał wówczas dopiero 18 lat, już był świetnym piłkarzem, jak to się mówi w żargonie – “skończonym technicznie”. Operowanie piłką doprowadził do perfekcji – tłumaczy Tomaszewski na łamach wspominanego już wyżej portalu.
Sybis w pierwszym zespole Śląska Wrocław zadebiutował we wrześniu 1969 roku. Było to wygrane 4:0 spotkanie z Hutnikiem Kraków. Na pierwszego gola musiał jednak poczekać do maja 1970 roku. Wówczas pokonał bramkarza Bałtyku Gdynia. Jak się później okazało był to początek jednej z najpiękniejszych karier, jakie miały miejsce we wrocławskiej piłce nożnej. Sybis stworzył doskonały duet z inną legendą WKS-u – Tadeuszem Pawłowskim.
Kazimierz Górski, legendarny trener reprezentacji Polski, zastanawiał się, czy powołać Sybisa na igrzyska olimpijskie w 1972 roku, jednak ostatecznie – w kadrze narodowej błyskotliwy pomocnik zadebiutował dopiero w 1976 roku. “Biało-Czerwoni” pokonali wówczas Cypr 5:0. Nadchodził czas największych sukcesów Śląska Wrocław.
W 1976 WKS zdobył Puchar Polski, a rok później pierwsze, historyczne mistrzostwo kraju. Sybis błyszczał również w europejskich pucharach. Wrocławianie toczyli w nich boje ze słynnymi Liverpoolem, czy Napoli – które dopiero w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów zdołało powstrzymać WKS.
Pomocnik w europejskich pucharach trafiał do siatki takich zespołów jak szwedzki GAIS, belgijski Royal Antwerp, czy Pezoporikos Larnaka.
To, czego może żałować Janusz Sybis, to mariaż z reprezentacją Polski. Będąc tak utalentowanym piłkarzem, zagrał w niej “jedynie” 18 razy. Najwięcej spotkań przypadło na okres pracy Ryszarda Kuleszy. Dwukrotnie trafiał do siatki rywali – pokonał legendarnego Dino Zoffa (Włochy) i Envera Maricia – bramkarza Jugosławii.
19 czerwca 1983 roku zakończyła się jedna z najpiękniejszych kart napisanych przez piłkarza Śląska Wrocław. Na Oporowskiej wrocławianie grali z Bałtykiem Gdynia, a Sybis uczcił swój ostatni mecz we wrocławskich barwach bramką.
Jeśli wierzyć statystykom – w Śląsku rozegrał 591 spotkań. W latach 1983-1986 występował w Stanach Zjednoczonych w zespole Pittsbrough Spirit. W zespole Śląska, w Ekstraklasie, zdobył 61 goli – najwięcej ze wszystkich piłkarzy, którzy występowali w drużynie z Wrocławia.
Mimo, że od jego występów w klubie minęło już blisko 40 lat – na zawsze pozostanie jego legendą. Przyśpiewka “Już za chwile, już za chwileczkę, Jasiu strzeli pod poprzeczkę” wywołuje nostalgiczny uśmiech kibiców Śląska Wrocław. Śląska, który dziś jest liderem Ekstraklasy.
Kto wie, być może kiedyś pojawi się piłkarz, który nawiąże do wspaniałych czasów Janusza Sybisa. Postaci dla Śląska wręcz pomnikowej.
Nadal aktywnie wspiera Śląsk Wrocław, nadal pojawia się w murach Oporowskiej. Mówiąc krótko – Janusz Sybis był, jest i pozostanie klubową legendą.