Od 2013 roku policja prowadziła poszukiwania mieszkańca powiatu wołowskiego, który podejrzewany jest o dokonanie wiele oszustw oraz fałszerstw.
Mężczyzna m. in. pod fałszywymi danymi wyłudzał zaliczki za fikcyjne miejsca noclegowe w kurortach turystycznych na terenie Polski. Liczne prokuratury z kraju wydawały za poszukiwanym cyklicznie krajowe podstawy poszukiwawcze, co w sumie doprowadziło, iż oszust miał na „swoim koncie” kilkadziesiąt listów gończych oraz innych podstaw poszukiwawczych. Od wydania pierwszej z nich zaczął skutecznie ukrywać się przed organami ścigania. W swoim działaniu zmieniał on często miejsce zamieszkania, w tym przebywał poza granicami kraju w kilku państwach Unii Europejskiej. Aby utrudnić działania służb, posługiwał się fałszywą tożsamością. Na tyle skutecznie przybrał nową tożsamość, że jak sam twierdzi – legalnie pracował w jednej z zagranicznych firm pod fałszywymi danymi.
Kilkuletnie poszukiwania okazały się nieskuteczne. W 2024 roku sprawą zainteresowali się dolnośląscy „łowcy głów”. Poszukiwanego „wzięli sobie na cel” ze względu na tak dużą ilość podstaw poszukiwawczych oraz wieloletnie działania podjęte, by go znaleźć. Jak wynika ze statystyk była to osoba poszukiwana największą ilością podstaw poszukiwawczych na terenie Dolnego Śląska. Od samego początku sprawa okazała się bardzo skomplikowana, ponieważ oszust zatarł za sobą całkowicie ślady życia. Zerwał wszystkie kontakty z rodziną i odciął się od znajomych. W jego rodzinnych stronach niewidziany był od lat. Mówiono potocznie, że rozpłynął się w powietrzu. Aby tak skutecznie się ukrywać, zmieniał swoje fałszywe dane, a w Polsce pojawiał się od czasu do czasu. Nie zmyliło to jednak policjantów z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób KWP we Wrocławiu. Ustalili jego schemat działania i czekali na popełnienie błędu. Tego typu sprawy wymagają szczególnej analizy i oczekiwania na „ten dzień”, kiedy zainteresowany popełni błąd. Policjanci pracowali w „trybie 24/h” i byli w ciągłej gotowości. „Łowcy” tak naprawdę tylko czekali, aż po raz kolejny mężczyzna zjedzie do Polski i popełnił błąd.
7 stycznia 2024 r. na terenie Zakopanego dolnośląscy poszukiwawcze zakuli kajdanki na ręce poszukiwanego. Został on „obudzony” w jednym z tamtejszych luksusowych hoteli. Policjanci weszli do jego pokoju i „przywitali” go po prawie 12 latach wolności. Oszust, pomimo zaskoczenia, nie stawiał oporu, wręcz poczuł ulgę, że to chyba koniec uciekania. Mężczyzna został zatrzymany. Będzie on teraz odpowiadać karnie za zarzucane mu przestępstwa na rzecz wielu oszukanych osób. Został tymczasowo aresztowany i z aresztu śledczego będzie odpowiadał za popełnione czyny z przeszłości. Zawiłość sprawy, ilość osób pokrzywdzonych oraz wielowątkowość śledztwa powodują, że pobyt w więzieniu nie będzie dla oszusta krótki.
Młody mężczyzna doprowadził wiele osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, gdyż wprowadzał je w błąd oraz wypłacał gotówkę z bankomatów na podstawie wyłudzonych wcześniej kodów BLIK.
Popularną metodą stosowaną przez oszustów jest działanie pod tzw. legendą m.in. na policjanta, wnuczka, prokuratora lub też pracownika banku albo w ostatnim czasie — często maklera giełdowego. 25-latek, który został zatrzymany przez policjantów z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, wypłacał pieniądze na podstawie skradzionych kodów BLIK.
Do zatrzymania mężczyzny doszło w Warszawie, gdzie akurat przebywał. Dzięki intensywnej pracy operacyjnej funkcjonariusze namierzyli podejrzanego i fakt, że ukrywał się w stolicy, nie utrudnił im zatrzymania. Nawet to, że schował się w łóżku, okazał się nieskuteczną metodą uniknięcia odpowiedzialności karnej. 25-latek finalnie trafił na twardsze łoże, bo znajdujące się w policyjnym areszcie. O jego losie zdecyduje teraz sąd, a grozić mu może kara do 8 lat pozbawiania wolności.
Poprzez: dolnoslaska.policja.gov.pl