Tak się złożyło, że bieżący tydzień pełen jest rywalizacji Śląska Wrocław z Legią Warszawa w stolicy kraju. Piłkarze zagrają tam o utrzymanie w sobotę 27 maja. Ale najpierw do dzieła przystąpią koszykarze, którzy już w czwartek 25 maja mogą zameldować się w wielkim finale Energa Basket Ligi. Do awansu brak im bowiem już tylko jednego triumfu.
Czy to będzie twarda, pięciomeczowa rywalizacja z walką do samego końca? Owszem nadal może być, chociaż piłkarze Śląska zdążyli już zrobić wiele, by wystarczyło tych starć znacznie mniej. Do ich awansu oczywiście. WKS dwukrotnie ograł Legię w Hali Stulecia, pokazując że dobra forma nie wystarczy by móc z nimi wygrać. Tutaj potrzeba czegoś ekstra. Swego rodzaju dostarczycielem tego „ekstra” był u warszawian Kyle Vinales, ale wrocławianie w pierwszych dwóch spotkaniach świetnie wyłączyli go z gry. Amerykanin w ćwierćfinale nie schodził poniżej 22 pkt, a tymczasem we Wrocławiu w dwóch starciach rzucił łącznie 15 pkt.
Ale Śląsk nie wygrał tylko dlatego, że poodcinał zawodników rywali. Wśród wrocławian brylował jak zawsze Jeremiah Martin, ale bardzo wiele dobrego zrobili też Aleksander Dziewa oraz w drugim meczu Donovan Mitchell. Zwłaszcza powrót do formy Polaka może cieszyć, bo w ćwierćfinałach z Treflem Sopot nie grał na miarę możliwości. Natomiast mocny Dziewa to ogromny atut WKS-u. Żadnej tajemnicy w tym nie ma.
Śląsk musi w Warszawie robić to samo co we Wrocławiu, jeżeli chce to zakończyć już tam i nie wracać niepotrzebnie do Hali Stulecia. Na pewno w planach mają zakończenie rywalizacji przy najbliższej okazji, by mieć dużo czasu na spokojne przygotowania do finału. W nim zmierzyć się mogą ze zwycięzcą rywalizacji Kinga Szczecin ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Tam jest póki co identyczna sytuacja. King wygrał oba szczecińskie mecze i jest o krok od awansu. Ale ten ostatni krok w obu przypadkach nie będzie taki łatwy.
Mecz Legia Warszawa – Śląsk Wrocław odbędzie się w czwartek 25 maja o 20:00 w Warszawie. Transmisja w Polsacie Sport Extra.