Ostatnie dwa miesiące w wykonaniu prezydenta można podsumować krótko: afera, aferę, aferą pogania. Najpierw głupio zwyzywał niepełnosprawnego mężczyznę, potem przeprosił w sposób najbardziej kuriozalny jak tylko się dało. Następnie dowiedzieliśmy się, że zasiada w radach nadzorczych spółek na Górnym Śląsku za co skrytykował go sam Rafał Dutkiewicz. Nie wydaje się by był ekspertem od wodociągów, ale może jesteśmy w błędzie. Następnie wyszła sprawa zakupu domu od prezesa żużlowej Sparty i tutaj rzeczywiście prezydent zabrał głos, ale to nie wszystko…
W ostatnich dniach na jaw wyszły informacje o radach programowym: Aquaparku, MPWiK, oraz TBS. Prezesi tych spółek zarabiają ogromne pieniądze i tak się zastanawiam, czy naprawdę potrzebują rady programowej do zarządzania spółką? W prywatnej firmie taka sytuacja jest nie do pomyślenia, ale kiedy płaci wrocławski podatnik…
Pytamy, czy to są te miejskie oszczędności w dobie kryzysu? To naprawdę bulwersujące jak wydawane są pieniądze we Wrocławiu. Przewodniczący rady miejskiej Wrocławia powiedział w ostatniej rozmowie z nami, że „każda wrocławska złotówka oglądana jest przed wydaniem z dwóch stron”. Chcielibyśmy w to wierzyć, ale po tych doniesieniach zrobić jest to trudno. Publikacje „Super Expressu” potwierdzają, że już dawno przeszło to wszelkie granice normalności.
Nie należy udawać, że tych tematów nie ma. To prawdziwy kryzys wizerunkowy włodarza ratusza, który zwołał sztab kryzysowy we Wrocławiu z kotem na stole, bo 492 kilometry od Wrocławia spadła rakieta. Naprawdę nie żartujmy, że było to poważne. Zamiast wyjaśnień prawdziwego kryzysu słyszymy, że dziennikarz odkrywający te sprawy jest prześladowany.
Odpowiadając na pytanie w co gra Jacek Sutryk można odpowiedzieć krótko. Nie są to warcaby, a raczej udawanie Greka.