W cyklu #StudioFakty jesteśmy #BliżejKultury, więc naszym rozmówcą jest Mariusz Kwiecień – dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej.
Nie jesteśmy bez kontaktu z naszą publicznością, choć nie możemy zaprosić melomanów na nasze spektakle. „Nadrabiamy” to poprzez streaming, ale cały czas pracujemy nad tym, by po powrocie do widowisk z udziałem publiczności zapewnić jak najwięcej muzycznych wrażeń – mówi Mariusz Kwiecień. Dyrektor artystyczny Opery Wrocławskiej zapowiada kilka nadzwyczajnych wydarzeń artystycznych. Zarówno w siedzibie teatru, jak i Hali Stulecia będzie nam dane ujrzeć i usłyszeć nowe dzieła przygotowane przez wrocławski zespół operowy. Zobacz nasze video.
Jak zapewnia Mariusz Kwiecień, zespół Opery Wrocławskiej ma ambitne założenie, aby wejść do operowej klasy „A”. Wymaga to czasu, bo pracujemy na wielu kierunkach i w okolicznościach szczególnie trudnych związanych z ograniczeniami epidemicznymi. Mamy świetny zespół i we współpracy z wieloma wybitymi osobowościami operowymi spoza Wrocławia i spoza kraju, podnosimy artystyczny poziom naszej opery – podkreśla rozmówca i dodaje, że wrocławska scena jest otwarta na wschodzące talenty wokalistyki, tańca i instrumentalistyki.
Opera Wrocławska chce mieć swoją mocną markę, otwieramy się na świat, aby świat otworzył się na nas i mamy w planie wiele artystycznych eksplozji. Wrocławianie będą z nas dumni, a widzowie zachwyceni – zapewnia dyrektor Mariusz Kwiecień.
Rozmawiał: Łukasz Ciona
Trochę drogo to wchodzenie do klasy A kosztuje. Podpisywanie w czasie pandemii, gdzie instytucje i artyści są w trudnej sytuacji kontraktu na prawie 3 mln zł za „udzielanie wskazówek artystycznym” jest jednak sporym nadużyciem. A pensje w zespołach i bełkot o klasie A to podstawa do wywalenia takiego pyszałka
A był ktoś, kto chciał to zrobić taniej? Bo jakoś nie zauważyłam? Do tej pory w polskich operach dominowała byle jakość, więc osobiście bardzo mnie cieszy, że ktoś chce to zmienić. A co to pandemii-tak czasy są bardzo trudne dla artystów, a Opera Wrocławska chyba jako jedyna regularnie wystawia streamingowane spektakle i gromadzi wielotysięczna publiczność
To jeden wielki skandal, co się dzieje w Operze Wrocławskiej! Artyści ledwo wiążą koniec z końcem, wykańcza wszystkich pandemia a dyletantka wstawiona jako „słup” na stanowisko dyrektora niszczy te instytucję bezwstydnie śmiejąc się wszystkim w twarz! Pan Kwiecień, który nie jest dyrektorem wg statutu Opery a który każe się tak oficjalnie nazywać pobiera
60 000 zł miesięcznie! I właściwie nie wiadomo za co?? Może za dawanie uwag wokalnych solistom?! Kolejny niby dyrektor bo wg statutu tez zwykły dyrygent, Pan Akiki. W końcu Pan Marszałek Przybylski, który broni tej menażerii jak niepodległości… oby sam się nie poległ, ponieważ tego stanu nie da się utrzymać długo. Niebawem NIK zakończy swoją kontrolę … oj się będzie działo!
Muzyk ja Twoje nienawistne komentarze widzę pod każdym artykułem o Operze Wrocławskiej. Czyżby jakieś zwolnione beztalencie? Dzięki Kwietniowi Opera Wrocławska w tych trudnych czasach pandemii wystawia po dwa spektakle miesięcznie, za każdym razem gromadząc wielotysieczną publiczność. Artyści więc chyba nie mają powodów do narzekania, bo są w dużo lepszej sytuacji niż artyści z innych oper, o solistach kontraktowych już nie wspominając.
Pani Dodo, Operze Wrocławskiej daleko jest chociażby do Warszawy, nie mówiąc o klasie A teatrów i megalomania pseudo-dyrekcji i zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Nie da się obronić zarówno tej pensji, jak i machlojek prawnych w tym teatrze. Nic do Kwietnia nie mam, zrobił błąd zadając się z pisowskim słupem, bo głupi ludzie prędzej czy później człowieka w jakieś bagno wpakują