Choć na mapie Wrocławia jest jeszcze multum miejsc wartych opisania, to tym razem wybieramy się w podróż na południowy-zachód. Jakieś 130 kilometrów od Wrocławia. Szklarska Poręba, Polana Jakuszycka, Szrenica. Prawdziwe serce malowniczych Karkonoszy. Właśnie na tej ostatniej znajduje się słynne schronisko, które już od równo 100 lat podejmuje miłośników górskiego klimatu. Dlaczego powstało akurat tam, czemu przez prawie 25 lat było nieczynne i kto sprawił, że dziś znów działa prężnie?
Już same okoliczności powstania tego miejsca są dość wyjątkowe jak na teoretycznie zwykłe górskie schronisko. Otóż powstało ono w dużej mierze przez… I wojnę światową. Konkretniej mówiąc przez jej następstwa. W 1918 roku niepodległość od Niemiec odzyskała Czechosłowacja, a w skład odrodzonego państwa weszła m.in. część Karkonoszy. Jak łatwo się domyślić, Czesi nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni do pozostałych na tych terenach Niemców. Zaczęło się masowe ograniczanie uprawnień tych, którzy prowadzili na czechosłowackich ziemiach własną działalność, w tym właśnie schroniska.
Cierpliwy to i kamień ugotuje… albo zbuduje schronisko na szczycie góry
Nieopodal dzisiejszego schroniska na Szrenicy znajdowała się wówczas „Vosecka Buda” należąca do Franza Endlera. Jego kłopoty zaczęły się już krótko po wojnie, a w 1921 roku zupełnie odebrano mu koncesję na prowadzenie swojego schroniska. Niemieckie władze ostro się zdenerwowały. Szybko znaleziono więc miejsce na nową budowę po niemieckiej stronie. Wybrano wierzchołek Szrenicy. Czy to była dobra decyzja? Nie do końca, bo teren nie był szczególnie łatwy, warunki też trudne, bo na szczycie góry wiatr, szadź oraz opady śniegu czy deszczu szalały na całego. Zresztą kto tam kiedyś był doskonale wie o czym mowa.
Tak czy inaczej mimo przeciwności budowa się powiodła. Schronisko zaprojektowali niemieccy bracia Albert. Dwupiętrowy budynek o surowej bryle z czterospadowym, naczółkowym dachem, zrobiony w większości z drewna, choć parter dla bezpieczeństwa podmurowano. Właścicielem został Franz Endler, a w latach 30′ interes przejął jego syn Kurt. Nowe schronisko otwarto oficjalnie 19 grudnia 1922 roku, czyli niemalże dokładnie 100 lat temu.
Wiecznie na granicy
Funkcjonowało ono na tyle sprawnie na ile mogło. Zdarzało się bowiem, że gdy zima robiła się wyjątkowo silna, to oraz inne schroniska w okolicy zamykano z uwagi na uciążliwe transportowanie opału. Niemniej interes rodziny Endlerów przetrwał zarówno to, jak i II wojnę światową. Tutaj lokalizacja okazała się zapewne przydatna. Bo raczej mało komu przyszłoby do głowy, żeby bombardować czy walić artylerią w szczyt góry.
Po wojnie doszło do kolejnego przetasowania jeżeli chodzi o granice państw w tamtych rejonach. Szrenica wraz ze schroniskiem minimalnie trafiły się Polsce. Minimalnie, bowiem to jest praktycznie na samej granicy polsko-czeskiej. Spojrzysz w jedną stronę i widzisz Polskę, a obrócisz się o 180 stopni i masz widok na Czechy.
Oddaj coś pod zarząd komunistom, a zobaczymy jak szybko pożałujesz…
Okres PRL-u był zdecydowanie najgorszy w całej długiej historii tego miejsca. Niby otwarto w budynku schroniska strażnicę Wojsk Ochrony Pogranicza, a w 1951 roku oddano go pod zarząd Polskiemu Towarzystwu Turystyczno-Krajoznawczemu. Ale interes podupadał z każdym rokiem, budynek niszczał, aż w 1967 roku zamknięto go w oczekiwaniu na remont. Niestety ten coraz bardziej się odwlekał, a na dodatek w 1972 r. wybuchł tam pożar, który niemal zrównał schronisko z ziemią.
Ratunek, remont, powrót do dawnej chwały
To spowodowało, że rok później rozpoczęto remont. Ale trwał on tak potwornie długo, że w międzyczasie polska reprezentacja w piłce nożnej zdążyła zdobyć dwa medale mistrzostw świata, Polaka wybrano na papieża, a komunizm zdążył… umrzeć. Dopiero w 1992 roku pani Barbara Kłopotowska zakupiła schronisko i postawiła kropkę nad „i”, a miejsce to zostało na nowo otwarte 19 grudnia 1992 roku, dokładnie w 70-lecie istnienia.
Dziś schronisko znów funkcjonuje tak jak powinno, będąc jednym z najpopularniejszych miejsc Karkonoszy. Dotrzeć można tam albo wyciągiem krzesełkowym, albo którymś z trzech szlaków górskich prowadzących na szczyt Szrenicy, czyli jakieś 1362 m n.p.m.. W samym schronisku jest 90 miejsc noclegowych, można zjeść tam śniadanie, obiad lub deser (zwłaszcza słynne naleśniki z serem, jagodami i śmietaną). Warto zajrzeć, a jeszcze bardziej warto ciepło się ubrać gdy wybiera się tam zimą.
Komentowane 3