Progi zwalniających, które powstały na ul. Ślężnej, nie przestają irytować kierowców. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że asfalt użyty do ich budowy zlewał się początkowo z jezdnią, przez co trudno było zauważyć ograniczenia.
Progi spowalniające w jezdni ul. Ślężnej powstały na wysokości ul. Skwerowej i ul. Kuronia/Sztabowej. Kierowcy z trudem zauważali progi wyspowe, które ze względu na swój kolor (a raczej jego brak) zlewał się z asfaltem. Uczestnikom ruchu drogowego nie ułatwiało to zwłaszcza hamowania. Mogło to doprowadzać do groźnych sytuacji i stanowić zagrożenie dla pozostałych użytkowników tej okolicy. Mimo, że wiele osób nie kryje rozczarowania zaistniałą sytuacją, to utyskiwania na nic się zdadzą. Przepisy nie pozwalają na budowę progów zwalniających na drogach krajowych i szybkiego ruchu, czyli takich do jakich do niedawna należała ulica Ślężna. Niestety, od początku 2020 roku ul. Ślężna we Wrocławiu stała się drogą gminną. I tym sposobem progi można było legalnie wstawić w ruchliwą jednię.
W piątek wieczorem były jednak jeszcze nieoznakowane, w sobotę zaś już zostały uwypuklone znakami poziomymi, przez co stały się nieco bardziej widoczne (zdjęcia poniżej wykonane w sobotni poranek, więc ruchu prawie nie ma). Nie zmienia to jednak faktu, że budzą spore kontrowersje wśród kierowców przymuszanych do hamowania w drodze, na której i tak nie brakuje przejść dla pieszych i świateł, które regulują rytm „jedź – stój”.
Co ważne, nie należy ich mylić z tzw. „bezpiecznymi przejściami wyniesionymi”, które łączą funkcję progu spowalniającego z przejściem dla pieszych oznaczonym i wyposażonym z specjalne oświetlenie górne oraz pulsujące światła w jezdni.
Progi spowalniające, złośliwie zwane kiedyś „śpiącym milicjantem”, generują dodatkową porcję spalin i hałasu (pojazdy po zwolnieniu przyspieszają). Przez zmianę kategorii drogi ul. Ślężna nie zmieniła cech arterii, przez którą można płynnie przejechać dzięki „zielonej fali” i przestrzeganiu dopuszczalnego limitu prędkości.
Spowalniacze poprawiają poziom bezpieczeństwa na ulicach czy utrudniają ruch pojazdów? Co Państwo o tym sądzicie?
Filip Macuda
Zdecydowanie utrudniają i spowalniają znacznie ruch, gdzie tam i tak potrafiło się korkować
Nawet dzisiaj tamtędy jechałem. Są w dwóch miejscach na Ślężnej, która jest przecież jedną z najgłówniejszych ulic (w drugim miejscu są tam trzy pasy ruchu), a do niedawna drogą krajową. Totalny bezsens. Bardzo wysokie, trzeba wyhamować prawie do zera, a później znowu przyspieszać (pył z klocków hamulcowych, spaliny, o zużywaniu aut nie wspominając), choć ruch pieszy jest w tych miejscach praktycznie żaden (przynajmniej teraz, w dobie lekcji online, a i w normalnych czasach ruch pieszy jest tam tylko przed lekcjami i po nich, więc rozwiazaniem byłyby światła na przycisk). Dodatkowo generuje to korki i stwarza niebezpieczne sytuacje, bo gdy rusza się z jednych świateł, hamuje przed progami, to do następnych świateł dojeżdża się akurat, gdy zaczynają się zmieniać na czerwone. Niektórzy za progami gwałtownie przyspieszają, próbując zdążyć, a później przejeżdżają na „późnym pomarańczowym”, albo gwałtownie hamują, a ci za nimi mogą czasem nie zdążyć. Zresztą podobnie jest przed samymi progami. Niektórzy zauważają je w ostatniej chwili i gwałtownie hamują, a samochody za nimi…
Stwarzają niebezpieczeczeństwo ,szczególnie zimą ,zlikwidować oświetlić lepiej przejście dla pieszych
to jedyny skuteczny sposób na „inaczej” przestrzegających ograniczenie prędkości na terenie zabudowanym. nie jestem aniołkiem bo jeżdżę po tej ulicy trochę ponad 50 i wszyscy mnie wyprzedzają. no to macie…