Szpitalny Oddział Ratunkowy Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Tadeusza Marciniaka funkcjonuje już od czterech lat. Dla wyraźnej poprawy warunków obsługi pacjentów został gruntownie przebudowany. Wczoraj odbyła się krótka uroczystość oddania do użytku nowego obszaru udzielania pomocy medycznej w placówce prowadzonej przez samorząd województwa dolnośląskiego.
600 tys. zł – tyle kosztowała zmiana układu i organizacji SOR-u zlokalizowanego przy ulicy generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Według Wiesława Krzysztofa Sycza – lekarza kierującego oddziałem, zmiana znacznie ułatwi pracę lekarzom i skróci czas oceny stanu zdrowia pacjentów przywożonych karetkami. Liczymy na większą ilość personelu, która będzie pracowała w SORZE, ale już dzięki samej przebudowie wszystko jest bardziej przejrzyste dla pacjentów i łatwiejsze dla lekarzy. Dzięki nowemu podziałowi oddziału na sale zabiegowe i wydzieloną strefę dla karetek podział pacjentów będzie przebiegał szybciej – powiedział Krzysztof Sycz.
Otwarcia dokonał wicemarszałek Dolnego Śląska Marcin Krzyżanowski. Gratuluję i cieszę się, że ta inwestycja została tak szybko zrealizowana. W zależności od miesiąca, oddział przy Fieldorfa jest drugim (zaraz po Borowskiej), najbardziej obleganym SOR-em we Wrocławiu. Dodatkowe łóżka to „triagu” mają na celu usprawnienie przepływu pacjentów i funkcjonowanie pogotowia ratunkowego. Tak, żeby karetka mogła zostawić pacjenta na oddziale i od razu jechać dalej – skomentował Marcin Krzyżanowski.
Czy pacjenci docierający na oddział na własną rękę również odczują zmiany? Bezpośrednio być może nie, ale pośrednio owszem, dzięki szybszej pomocy dla ludzi przywożonych przez karetki. Według ustawy jesteśmy zobowiązani do przyjmowania takich pacjentów w pierwszej kolejności, następnie decyduje priorytet zagrożenia – wyjaśnia dr Krzysztof Sycz.
Po uroczystym przecięciu wstęgi, władze szpitala pokazały mediom przebudowane korytarze szpitala. Zapraszamy Państwa do zajrzenia wraz z nami na oddział. Ze względu na przebywanie pacjentów w niektórych strefach, zrobienie fotografii było niemożliwe.
TEKST / FOTO: Maciej Fedorczuk