O odejściu czterech z nich kibice zostali poinformowani tuż po zakończeniu niedzielnego spotkania z Lechią. W następnym sezonie w barwach Śląska Wrocław z całą pewnością nie zagrają: Kamil Dankowski, Filip Marković, Łukasz Broź i Michał Chrapek.
Bardzo głośno mówi się też o odejściu z drużyny „wojskowych” czołowej postaci jaką z pewnością jest Przemysław Płacheta. Młodzieżowy reprezentant Polski ma zasilić szeregi spadkowicza z angielskiej Premier League Norwich City. Mówi się o kwocie odstępnego 2,5 miliona funtów, które miałyby zasilić klubową kasę. Na tym może się nie skończyć. Między innymi Israelem Puerto interesują się kluby z zaplecza hiszpańskiej La Ligi, a w przypadku Diego Źivulicia mówiło się o przenosinach do ligi austriackiej.
Liczba zawodników, którzy opuścili Wrocław, jest na tyle długa, że niemal pewnym jest, że nowi zawodnicy w liczbie kilku będą musieli się w klubie ze stolicy Dolnego Śląska pojawić. Tę dziurę będzie po nich trzeba po prostu załatać.
Przez kilka ostatnich dni głośno mówiło się o powrocie do klubu z Wrocławia Waldemara Soboty, który nie przedłużył kontraktu z występującym w 2. Bundeslidze FC Sankt Pauli. To właśnie Sobota jest zawodnikiem, za którego Śląsk zarobił najwięcej w historii, czyli 1 milion euro. Dzisiaj ten rekord ma pobić Płacheta. Powrót byłego reprezentanta Polski do klubu ze stolicy regionu mogłby być wydarzeniem może nawet przełomowym. Na tę chwilę wiadomo, iż Śląsk do nowego sezonu przystąpi bramkarzem Michał Szromnikiem i pomocnikami Rafałem Makowskim, oraz Mateuszem Praszelikiem. To też pokazuje, że kontynuowana może być polityka Dariusza Sztylki o chęci zatrudniania zawodników o narodowości polskiej i to najlepiej młodych. Najbliższe dwa tygodnie sprawią, że w kwestii ewentualnych wzmocnień będziemy dużo mądrzejsi, niż teraz.
Z Lechią Gdańsk Śląsk Wrocław zagrał w składzie, który mocno różnił się od tego wystawianego przez Vitezslava Lavickę w poprzednich spotkaniach. Szczególnie zaskakujące okazało się wyjście w pierwszym składzie Piotra Celebana, Adriana Łyszczarza, Mathieu Scaleta. Mecz był zacięty od początku do końca, choć przyznać należy, że sam jego początek wydał się nieco nużący.
Temperatura panująca tego dnia we Wrocławiu była rodem z Pucharu Narodów Afryki. Gorąco było do tego stopnia, że z przegrzania podczas transmisji live na naszym portalu posłuszeństwa odmawiał nawet sprzęt. Sama relacja przebiegła, jednak bez większych zakłóceń, więc dziękujemy, że byliście Państwo z nami! Zarówno podczas niedzielnego komentarza jak i przez cały sezon.
W najbliższą sobotę zapraszamy na relację LIVE z meczu Miedź Legnica – GKS Jastrzębie.
Vitezslav Lavička – trener Śląska: Jesteśmy sfrustrowani. Chcieliśmy skończyć sezon zdobyciem trzech punktów, ale przegraliśmy mecz z drużyną, która walczyła o swoje. Mecz, który według mnie układał się na remis. Szczęście w kluczowych momentach spotkania było po stronie Lechii. Życzę drużynie z Gdańska wszystkiego dobrego w finale Pucharu Polski. Nie możemy jednak widzieć dzisiaj samych negatywów. Szacunek dla chłopaków za pracę w całym sezonie, że poszliśmy tak w górę, aż skończyliśmy rozgrywki na piątym miejscu. Rok temu niemal do końca walczyliśmy o utrzymanie. Nie było tak daleko do europejskich pucharów, ale jesteśmy na dobrej drodze. Pracujmy tak dalej, a w kolejnym sezonie uda się nam do nich awansować. Dzisiaj Przemek Płacheta nie czuł się optymalnie pod względem zdrowotnym. To była okazja dla innych młodzieżowców, których dzisiaj w kadrze meczowej było aż siedmiu. Zagrał Adrian Łyszczarz. Dał dobrą energię i miał asystę.
Piotr Stokowiec – trener Lechii: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że przypieczętowaliśmy czwartą lokatę. To dla nas bardzo trudny sezon, pełen zawirowań i zmian. Chyba żaden klub w ekstraklasie nie przeszedł tego, co my. Rotacje były tak duże, że można chyba mówić o drużynie w trzech różnych wydaniach. Sądzę, że w świetle tego wszystkiego osiągnęliśmy wynik równie wartościowy, jak ubiegłoroczny medal za trzecie miejsce. Na piętnaście parametrów gry, dwanaście uległo poprawie. Jestem dumny z chłopaków. Dzisiejszy mecz nie był wielkim widowiskiem. Były momenty, gdzie słabo kontrolowaliśmy grę, ale zespół przystąpił do tego spotkania z dużą liczbą zmian. To dobry prognostyk przed zbliżającym się finałem Pucharu Polski. Teraz już nie myślimy o niczym innym niż o Cracovii. To teraz dla nas najważniejsze spotkanie sezonu.
- Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:2 (1:1)
- Bramki: Krzysztof Mączyński (19) – Omran Haydary (17), Mark Tamas (56 – sam.)
- Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Dino Stiglec, Mark Tamas, Israel Puerto, Piotr Celeban Ż – Krzysztof Mączyński (82. Sebastian Bergier), Jakub Łabojko – Filip Marković, Adrian Łyszczarz (62. Piotr Samiec-Talar), Mathieu Scalet (79. Marcin Szpakowski) – Erik Exposito.
- Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović – Paweł Żuk, Michał Nalepa, Mario Maloca, Żarko Udovicić – Patryk Lipski (74. Flavio Paixao), Tomasz Makowski Ż, Egzon Kryeziu – Omran Haydary (61. Ze Gomes Ż), Łukasz Zwoliński, Jaroslav Mihalik.
- Sędziował: Mariusz Złotek. Widzów 6723