Śląsk Wrocław pokonał Wisłę Płock, wygrał pierwszy mecz od 26 lutego i pozostaje w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Podopieczni Jacka Magiery za tydzień zagrają ze zdegradowaną Miedzią Legnica.
W porównaniu do zremisowanego 1:1 meczu z Jagiellonią Jacek Magiera dokonał czterech zmian. W podstawowym składzie zagościli powracający po absencji kartkowej Matias Nahuel i Martin Konczkowski, a miejsce w jedenastce wywalczyli także Piotr Samiec-Talar i kontuzjowany ostatnio Patryk Janasik. Na ławkę powędrował kwartet Victor Garcia, Adrian Łyszczarz i Patryk Szwedzik. Diogo Verdasca był zawieszony za nadmiar kartek. Portugalczyk nie zagra także z Miedzią.
Od początku spotkania było widać, który zespół gra dziś o życie. To Śląsk przejął inicjatywę i zdominował Wisłę. Płocczanie wyglądali na zespół, który do Wrocławia przyjechał przede wszystkim nie przegrać. Paradoks polegał jednak na tym, że choć gospodarze prowadzili grę, groźny strzał sprzed pola karnego oddał Petr Schwarz, to…prowadzenie – w najbardziej niespodziewanym momencie – objęła Wisła. Piłkę z rzutu wolnego posłał Dominik Furman, niepewnie z bramki wyszedł Michał Szromnik, a najprzytomniej zachował się Bartosz Śpiączka, który posłał piłkę do siatki. Nie popisał się także Martin Konczkowski.
Wrocławianie, którzy w tym sezonie tylko raz potrafili odrobić starty i wygrać mecz (10 września z Lechia Gdańsk) tuż po utracie gola zaczęli popełniać sporo prostych błędów. W grę WKS-u wkradła się nerwowość i kiedy wydawało się, że powtórzy się doskonale znany wrocławskim kibicom scenariusz, piłkę z bocznego sektora boiska uderzył Matias Nahuel. Hiszpanowi wyszedł strzał życia i Śląsk doprowadził do wyrównania.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli płocczanie, którzy za sprawą Bartosza Śpiączki mogli po raz drugi tego popołudnia wyjść na prowadzenie. Tym razem napastnika zatrzymał jednak Michał Szromnik. Wrocławianie oddali piłkę gościom i próbowali nastawić się na kontry. Jedna z takich kontr zakończyła się golem! Najpierw Erik Expósito i John Yeboah zostali zatrzymani przez Kamińskiego, ale piłkę w bocznym sektorze boiska przejął Martin Konczkowski i dośrodkował na dalszy słupek. Tam futbolówkę wprost na głowę Yeboaha zgrał Expósito, a niemiecki skrzydłowy z bliska pokonał bramkarza rywali.
Stracony gol w końcu pobudził gości do żywszej gry. Na boisku pojawili się napastnicy – Warchoł i Sekulski. Kiedy wydawało się, że płocczanie mogą doprowadzić do wyrównania, sprawy “w swoje ręce” wziął kapitan Wisły – Jakub Rzeźniczak. Obrońca podciął Expósito i zarobił drugą żółtą kartkę. Wisła od 66. minuty musiała grać w osłabieniu. Goście, mimo ofensywnych zmian wprowadzonych przez Pavola Stano, nie zdołali strzelić drugiego gola. Wrocławianie w doliczonym czasie gry dobili jeszcze płocczan. Expósito świetnym podaniem Śląsk, po raz pierwszy od 26 lutego zdobył trzy punkty i wciąż pozostaje w walce o utrzymanie.
W następnej kolejce wrocławianie zmierzą się z Miedzią Legnica. Będzie to ostatni w tym sezonie domowy mecz WKS-u. Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę 21 maja o 12:30.
ŚLĄSK WROCŁAW 3:1 WISŁA PŁOCK (1:1)
- 0:1 Bartosz Śpiączka’30
- 1:1 Matias Nahuel’35
- 2:1 John Yeboah’56
- 3:1 Dennis Jastrzembski’90+3
Śląsk: Szromnik (gk) (k) – Konczkowski, Bejger, Gretarsson, Janasik (46’Garcia) – Rzuchowski, Schwarz, Nahuel (81’Łyszczarz) – Samiec-Talar (66’Jastrzembski), Expósito, Yeboah (90’Szwedzik)
trener: Jacek Magiera
WIsła: Kamiński (gk) – Szymański (85’Hasek), Rzeźniczak (k), Kapuadi – Pawlak (73’Sulek), Lesniak, Furman (64’Warchoł), Tomasik – Szwoch – Kocyła (73’Kolar), Śpiączka (64’Sekulski)
trener: Pavol Stano
- Tarczyński Arena Wrocław, Wrocław
- sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
- żółte kartki: Yeboah, Rzuchowski, Samiec-Talar, Nahuel – Rzeźniczak, Szymański
- czerwona kartka: Rzeźniczak’68 (za dwie żółte)
Oceny dla piłkarzy Śląska Wrocław za mecz z Wisłą Płock:
- Michał Szromnik – (4) Błąd przy golu Śpiączki, ale w drugiej połowie dwa razy uratował Wisłę.
- Martin Konczkowski – (5) Nie kontrolował Śpiączki przy golu Wisły, choć to najpewniej on był za to odpowiedzialny. Ale później spisywał się dobrze i zagrał precyzyjną piłkę do Erika, który zaliczył chwilę później asystę. W naszych oczach odpracował błąd.
- Łukasz Bejger – (5) Zrobił to co powinien zrobić minimum każdy środkowy obrońca. Czyli nic. Nic nie popsuł. Solidny mecz Bejgera.
- Daniel Leo Gretarsson – (5) Stabilny całe spotkanie podobnie jak Bejger. Bardzo dobre napędzające podanie do Erika przy acji na 1:1.
- Patryk Janasik – (5) Wrócił do składu po kontuzji, na 45 minut, bo pewnie więcej nie chcieli ryzykować. Ale w tym czasie nie zawiódł. Może i z przodu bez fajerwerków, lecz w defensywie bardzo solidnie.
- John Yeboah – (6) Długo nie był tym efektownym, aktywnym Yeboahem, którego wszyscy znają. Ale jak trzeba było dostawić „łeb” to zrobił to. Znalazł się tam gdzie powinien i dał gola, który sprawia iż WKS dalej może marzyć o utrzymaniu.
- Michał Rzuchowski – (3) Nawet w dobrym meczu Śląska nie potrafił pokazać dlaczego wyróżniał się w 1. Lidze. Jakie ma atuty. Nie wiemy tego i można poważnie wątpić, czy się do końca sezonu zdążymy dowiedzieć.
- Petr Schwarz – (5) Ciężko dziś pracował w środku pola. W ofensywie nie było go widać, ale w przeciwieństwie do takiego Rzuchowskiego widać było wpływ na dobrą defensywę oraz uspokojenie gry.
- Nahuel Leiva – (6) Cały sezon czekał na taki strzał jak w tym meczu. Piękny gol, sporo dobrej pracy na boisku. Wybrał niezły moment na najlepszy mecz w barwach Śląska.
- Piotr Samiec-Talar – (2) Bardzo, bardzo słabo. Po raz kolejny zmarnowana szansa. Praktycznie niewidoczny, pomimo iż Śląsk sporo był dzisiaj przy piłce. Jedyne czym „błysnął” to temperamentem, gdy się zagotował i dostał głupią kartkę.
- Erik Exposito – (10) Kapitalny mecz Erika. Dowód, że napastnik bez gola też może zagrać świetnie. Dziś motor napędowy WKS-u i autor trzech (!) asyst. Ojciec tego jakże kluczowego zwycięstwa. Dajemy mu 10, bo jak za trzy asysty ma nie być, to za co ma być?
Rezerwowi:
- Victor Garcia – (5) Miny jak wchodził pewnie u wielu nietęgie. Ale rozegrał solidną połowę, pozbawioną błędów. A to u niego rzadkość.
- Dennis Jastrzembski – (6) Wszedł, pobiegał, powalczył i przyklepał to zwycięstwo! W końcu dał coś konkretnego. Brawa dla tego Pana
- Adrian Łyszczarz, Patryk Szwedzik – grali zbyt krótko by ich ocenić.