Anemiczność, nijakość, bierność. Nie takimi przymiotnikami kibice Śląska Wrocław chcieli oceniać występ wrocławian w starciu z Radomiakiem, ale zawodnicy po raz kolejny ich do tego zmusili. WKS bynajmniej nie poczuł się natchniony, że na stadion przyszło prawie 11 000 osób i przegrał 0:1. Sytuacja z kiepskiej zrobiła się fatalna. Teraz na dodatek czeka ich wyjazd do Białegostoku na mecz z rozpędzoną Jagiellonią.
Legendy, byli trenerzy i byli piłkarze namawiający, by przyjść na stadion. Piękna pogoda, ciepło i słonecznie. Świadomość tego jak ważny jest to mecz. Wszystko to zdało się jak psu na budę. W piłkarzach Śląska nie było widać uncji życia więcej. Jakiejś iskry waleczności, bo gdy argumentów piłkarskich brakuje, liczy się przede wszystkim charakter. Tymczasem bramkarz Radomiaka Gabriel Kobylak równie dobrze mógłby we własnym polu karnym grilla rozpalić. Od pałaszowania karkówki odszedłby tylko raz, przy strzale Łyszczarza z wolnego. Radomianie szybko strzelili gola, a potem nawet nie udawali, że chcą czegokolwiek innego niż dowiezienia wyniku. Zwłaszcza po zejściu Rochy z kontuzją. Śląsk im zadania nie utrudniał.
Nie żeby taka postawa kogokolwiek dziwiła po tym jak oni grają na wiosnę. Ale można było mieć nadzieję, że okoliczności sprawią, iż mocno zepną się na to spotkanie i będą chociażby mocno walczyć. Marzenie ściętej głowy ni mniej, ni więcej. To był tak samo bezjajeczny, nijaki oraz chaotyczny Śląsk jaki oglądamy od kilku tygodni. Jeżeli Jacek Magiera miał do nich dotrzeć, to jeszcze mu się nie udało i kto wie czy w ogóle zdąży mu się udać.
Śląsk przez tą porażkę oraz wygraną Zagłębia Lubin z Widzewem Łódź traci do bezpiecznej pozycji 4 pkt. Choć tak naprawdę to 5, bo z Koroną Kielce ma gorszy bilans meczów bezpośrednich (z Zagłębiem też), więc identyczna ilość punktów nic im nie daje. Jak mogliby się zatem uratować? Realnie oceniając, Śląskowi w ostatnich czterech meczach nadzieję 7-9 pkt. Przy czym 9 znacznie bardziej, bo przy siedmiu Korona lub Zagłębie mogłyby zdobyć maksymalnie 2 pkt. Jeżeli kielczanie i lubinianie zdobędą choćby po 3 pkt w swoich meczach, Śląskowi wolno będzie przegrać tylko raz i to pod warunkiem samych zwycięstw w pozostałych starciach.
Tak czy inaczej potrzeba nagłego wzrostu formy wrocławian, a w to nie ma co ukrywać trudno wierzyć. Porażka w Białymstoku nie zmniejszy marginesu błędu. Ona go zdezintegruje absolutnie. Łatwo z pewnością nie będzie. Jaga wygrała 3 z ostatnich 4 spotkań, zaś na własnym boisku dała się w 2023 roku pokonać tylko Rakowowi. Do tego mają bardzo rozpędzony duet Gual-Imaz, którzy walczą o koronę króla strzelców.
Do tego sytuacja kadrowa WKS-u daleka jest od idealnej. Wrócił Erik Exposito i to ta dobra wiadomość. Ale poza tym pauzować za kartki będą Nahuel oraz Konczkowski. Niepewny występu jest Konrad Poprawa walczący z czasem po urazie w starciu z Radomiakiem. Chory zaś nadal jest Patrick Olsen. WKS poratował się posiłkami z drugiej drużyny, w tym Mariuszem Pawelcem. Ale to, że w tym gronie znalazł się też choćby będący w piłkarskim niebycie przez cały sezon Marcel Zylla, mówi aż za wiele.
Mecz Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław odbędzie się w piątek 5 maja o 18:00. Transmisja na Canal+ Sport.
Przewidywany skład Śląska:
Leszczyński – Verdasca, Poprawa, Gretarsson – Bejger, Bukowski, Rzuchowski, Garcia – Yeboah, Jastrzembski – Exposito