Śląsk Wrocław po raz pierwszy od ponad miesiąca wygrał mecz w Ekstraklasie. Wrocławianie, nie bez kłopotów, pokonali Stal Mielec 2:1. Dokonali tego grając w dziesiątkę przez całą drugą połowę.
Zarówno wrocławianie, jak i mielczanie, w sobotnim meczu musieli radzić sobie bez swoich głównych strzelb. Erik Expósito (WKS) i Fabian Piasecki (Stal, ale wypożyczczony ze Śląska) musieli pauzować ze względu na nadmiar żółtych kartek.
Jacek Magiera wobec nieobecności swojego kluczowego piłkarza desygnował do ataku Caye Quintanę, który do tej pory nie spełniał oczekiwań sztabu szkoleniowego Śląska. Swoje szanse dostali także nieobecni ostatnio Bartłomiej Pawłowski, Konrad Poprawa i wracający po kontuzji Mateusz Praszelik.
Mecz, zgodnie z przewidywaniami, od początku nie był porywającym widowiskiem. To wrocławianie, jako gospodarze, częściej byli w posiadaniu piłki i częściej gościli z nią na połowie rywali. Niewiele jednak z tego wynikało. Kontrolowanie przebiegu meczu to jedno, zaś udokumentowanie optycznej przewagi golem to kompletnie inna sprawa.
Śląsk sporadycznie przedostawał się z piłką w pole karne Stali, a w nim brakowało finalizacji akcji. Widać było, że brak Erika Expósito jest sporym problemem dla zespołu Jacka Magiery.
Caye Quintana nie dysponuje wszakże takimi warunkami fizycznymi, co postawny, były napastnik Las Palmas. Każda górna piłka grana na Quintanę przez Bartłomieja Pawłowskiego była skazana na niepowodzenie.
Szczęścia brakowało z przodu, to – ze zmiennym szczęściem objawiło się pod drugą bramką. Najpierw Daniel Stefański – po interwencji VAR-u – wyrzucił z boiska Konrada Poprawę (obrońca Śląska będąc ostatnim defensorem zatrzymał piłkę ręką). Chwilę później do siatki WKS-u trafił Koki Hinokio, ale tym razem Video Assistant Referee pomógł Śląskowi i gola Japończyka nie uznał.
Czerwona kartka wymusiła na Jacku Magierze reakcję w przerwie. Szkoleniowiec Śląska wpuścił na boisko Szymona Lewkota, który zastąpił Bartłomieja Pawłowskiego, a w miejsce Caye Quintany desygnował do gry Roberta Picha. To Słowak został ustawiony najwyżej – jako środkowy napastnik, zaś Lewkot zajął miejsce na środku defensywy. Lukę na prawym wahadle wypełnił Bejger, który w pierwszej połowie grał jako półprawy stoper.
Druga połowa – podobnie jak w przypadku domowego meczu z Jagiellonią – rozpoczęła się od dobrej gry gości. Stal, czując krew i grając w przewadze zawodnika, starała się momentalnie zagrozić bramce Putnockiego. Dobrą szanse miał Mateusz Mak. Strzał byłego zawodnika GKS-u Bełchatów minął jednak słupek bramki słowackiego bramkarza WKS-u.
Pod drugą bramką starał się odpowiedzieć Mateusz Praszelik. Ofensywny pomocnik Śląska po doskonałej, indywidualnej akcji pokusił się o uderzenie sprzed pola karnego, jednak jego strzał znakomicie sparował Rafał Strączek. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wrocławianie nie skorzystali z dobrego zgrania piłki przez Wojciecha Gollę.
Mielczanie mogli wyjść na prowadzenie w 66. minucie meczu. Matus Putnocky popisał się kapitalną interwencją po strzale Mateusza Maka. Przy dobitce Alekandara Koleva wyręczyli go obrońcy.
Wydawało się, że jeśli po stronie Śląska wydarzy się coś dobrego, to ze strony Mateusza Praszelika. I wydarzyło się. W 77. minucie pomocnik WKS-u trzeci raz w tym spotkaniu zdecydował się na strzał z dystansu. Za pierwszym razem piłka minęła światło bramki. Przy drugiej próbie interweniował Strączek. Jak mawia stare porzekadło – „do trzech razy sztuka”! Tym razem Praszelikowi pomógł rykoszet. Piłka trafiła do siatki Strączka.
To był dopiero początek szalonych minut we Wrocławiu. Chwilę po golu na 1:0, na tablicy świetlnej mieliśmy już remis. Po rzucie rożnym i pustym przelocie Putnockiego do siatki trafił Bozhidar Czorbadzijski.
Zawodnicy nie zamierzali się zatrzymywać. Efekt? W następnej akcji kibice zobaczyli następnego gola. Tym razem do siatki Strączka trafił Petr Schwarz, który mocnym strzałem wyprowadził Śląsk na prowadzenie. To pierwszy gol Czecha we wrocławskich barwach.
W następnym meczu Śląsk Wrocław, na wyjeździe, zmierzy się z Górnikiem Zabrze.
ŚLĄSK WROCŁAW 2:1 STAL MIELEC (0:0)
- 1:0 Mateusz Praszelik’77
- 1:1 Bozhidar Czorbadzijski’80
- 2:1 Petr Schwarz’82
Śląsk Wrocław: Putnocky (gk) – Bejger, Poprawa, Golla – Pawłowski (46’Lewkot), Schwarz, Mączyński (k), Stiglec – Sobota (76’Iskra), Praszelik (80’Bergier) – Quintana (46’Pich)
trener: Jacek Magiera
Stal Mielec: Strączek (gk) – Czorbadzijski, Matras, Flis – Granlud (60’Kolev), Tomasiewicz, Urbańczyk (72’Kort), Hinokio, Getinger (k) – Mak, Sitek
trener: Adam Majewski
- Tarczyński Arena, widzów: 5 873
- sędziuje: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
- żółte kartki: Tomasiewicz, Getinger
- czerwona kartka: Poprawa’44 (zagranie ręką)