W meczu 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał ze Stalą Mielec 0:3. Wrocławianie pozostają w strefie spadkowej, a kibice z dzisiejszego spotkania zapamiętają kuriozalną bramkę, którą z dystansu zdobył Koki Hinokio.
Śląsk do meczu w Mielcu przystępował nie tylko bez kontuzjowanego Patryka Janasika, ale i bez Camerona Bortwhicka-Jacksona, Kennetha Zohoré i dopiero co pozyskanego Petera Pokornego. Zawodnicy dochodzą do odpowiedniej sprawności fizycznej i zostali we Wrocławiu. Jacek Magiera mógł za to skorzystać z powracającego do sprawności Petra Schwarza. Czech wskoczył do składu w miejsce Michała Rzuchowskiego. Ustawiony był pomiędzy liniami – często pełniąc rolę trzeciego stopera. Rafała Leszczyńskiego, który miał na swoim koncie błędy w pierwszych dwóch kolejkach, w bramce zastąpił Kacper Trelowski. Wobec nieobecności wyżej wspominanych Janasika i Borthwicka-Jacksona miejsce na lewej obronie zajął Denis Jastrzembski.
Stal w pierwszych trzech kolejkach dwukrotnie remisowała, ale przegrała z Puszczą Niepołomice. W składzie mielczan znalazło się miejsce dla wypożyczonego ze Śląska Łukasza Gerstensteina. Do podstawowego składu wrócił także Ilya Shkurin – bohater meczu pierwszej kolejki z Cracovią.
Śląsk już po upływie pięciu minut mógł cieszyć się z prowadzenia. Dobre zagranie Expósito na wolne pole trafiło do Żukowskiego, ten na raty wygrał pojedynek z Kochalskim, ale przy dobitce zagrywał ręką. Po interwencji VAR-u sędzia nie uznał gola. Kilka minut później Expósito spróbował szczęścia sprzed pola karnego.
Stal przebudziła się w 23. minucie, gdy Krystian Getinger nieznacznie pomylił się z rzutu wolnego. Mielczanie w 35. minucie przeżyli słodko-gorzki moment. Piłkę we własnym polu karnym ręką zagrywał Petr Schwarz, Krzysztof Jakubik zagwizdał i w tym czasie akcje poszła dalej, a do siatki trafił Michał Trąbka. Arbiter z Siedlec podjął kontrowersyjną decyzję i gola nie uznał, zamiast tego dyktując rzut karny. Jedenastki na bramkę nie był w stanie zamienić Piotr Wlazło, którego w ekwilibrystyczny sposób zatrzymał Kacper Trelowski.
To były dobrego złego początki jeśli chodzi o 19-letniego bramkarza Śląska. W 45. minucie strzał z odległości około 35 metrów oddał Koki Hinokio. Wydawało się, że to fatalna decyzja, ale piłka wpadła do siatki. Spora w tym “zasługa” Trelowskiego, który zdawał się kompletnie nie kontrolować jej lotu, a także położenia samego siebie względem bramki.
Dowód na to, że warto próbować z każdej odległości
PKO BP #Ekstraklasa oglądaj w CANAL+ online https://t.co/KtLzV2GwC6pic.twitter.com/tbdY0R5rVo
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 12, 2023
W przerwie Jacek Magiera zostawił w szatni niewidocznego Piotra Samca-Talara i posłał w bój Marcela Zyllę, ale zamiast impulsu…zobaczył kolejne bramki tracone przez swój zespół. Najpierw bierność Łukasza Bejgera i niepewną interwencję Trelowskiego wykorzystał Hinokio. Chwilę później było już 3:0. Maciej Domański obsłużył Michała Trąbkę, ten uderzył sprzed pola karnego, piłka skozłowała przed bramkarzem Śląska i zatrzepotała w siatce.
Wrocławianie nie istnieli – nie potrafili odpowiednio zareagować na kolejne ciosy w postaci traconych bramek. Na boisku pojawił się Karol Borys, 17-latek mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego uderzenie nieznacznie minęło lewy słupek bramki Kochalskiego. Okazję do zdobycia gola miał także inny rezerwowy – Patryk Szwedzik, ale i jemu ta sztuka się nie udało. Śląska stać było tylko na honorowe trafienie. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny za rękę Kamila Pajnowskiego. Pewnym egzekutorem jedenastki, tak jak w meczu z Zagłębiem, okazał się Expósito.
Wrocławianie przegrali drugi mecz z rzędu i pozostają w strefie spadkowej (mając jedno spotkanie rozegrane mniej niż większość ligi).
Śląsk pierwszego zwycięstwa, choć o to będzie niezwykle trudno, poszuka 20 sierpnia. Do Wrocławia przyjedzie rozpędzony pucharowicz – Lech Poznań. Stal dzień wcześniej zmierzy się z innym zespołem reprezentującym Polskę w Europie. 19 sierpnia uda się do Częstochowy na starcie z mistrzem kraju – Rakowem.
STAL MIELEC 3:1 ŚLĄSK WROCŁAW (1:0)
- 1:0 Koki Hinokio’45
- 2:0 Koki Hinokio’53
- 3:0 Michał Trąbka’55
- 3:1 Erik Expósito’90+2(k)
Stal: Kochalski (gk) – Pajnowski, Matras, Ehmann – Gerstenstein (69’Guilaumier), Wlazło (90+3’Rafa Santos), Trąbka (69’Stępień), Getinger (k) – Domański, Shkurin (90+3’Mariluoto), Hinokio
trener: Kamil Kiereś
Śląsk: Trelowski (gk) – Petkov, Bejger, Schwarz – Konczkowski, Olsen (83’Lewkot), Nahuel (57’Borys), Jastrzembski (57’Szwedzik) – Samiec-Talar, Żukowski (83’K.Kurowski) – Expósito (k)
trener: Jacek Magiera
- Stadion piłkarski i lekkoatletyczny Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Mielec
- widzów: 5207
- sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
- żółte kartki: Getinger, Pajnowski – Petkov, Schwarz
- niewykorzystany rzut karny: Wlazło’35 (Stal) – obronił Trelowski
OCENY PIŁKARZY ŚLĄSKA WROCŁAW:
- Kacper Trelowski – (3) Obronił karnego, ale poza tym bardzo słabo. Fatalny błąd przy golu na 0:1, piłka lecąca mu przez dłonie przy trafieniu na 0:3 (rykoszet to niewielka okoliczność łagodząca), a i przy drugiej bramce Hinokio mógł zrobić więcej. Dostał szansę, ale ją zmarnował.
- Łukasz Bejger – (3) Nie doskoczył do Hinokio przed drugą bramką i w kolejnym meczu dołożył cegiełkę do straconego przez Śląsk gola.
- Aleks Petkov – (5) Poza bezsensowną kartką za odkopnięcie piłki, niespecjalnie jest się do czego przyczepić. Nie maczał palców przy żadnym trafieniu Stali. Od początku sezonu jedyna stabilna postać w defensywie WKS-u.
- Petr Schwarz – (4) Nie na swojej pozycji, z Jastrzembskim po sąsiedzku. Sprokurował rzut karny, ale w tej sytuacji bardziej obwiniamy Jastrzembskiego.
- Martin Konczkowski – (3) Odpuścił Hinokio przy golu na 0:1, ale idzie to zrozumieć. Do bramki było prawie 40 metrów, mógł uznać że dogoni, a tego co zrobi Trelowski nie mógł przewidzieć. Słaby mecz, poza golem w Kielcach nie rozpoczął dobrze sezonu.
- Patrick Olsen – (1) Ostatni raz w dobrej formie był w 2022 roku. W ofensywie niemal nieobecny, w defensywie też mało przydatny. To co odstawił przy golu na 0:3, gdy najpierw fatalnie wybił, a potem nie doskoczył do Trąbki…skandaliczny występ.
- Nahuel Leiva – (2) W ofensywie zupełnie nic, za to przy trzecim golu totalnie nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Fatalny mecz.
- Piotr Samiec-Talar – (2) Statystyki często przekłamują fakty, ale to nie ten przypadek. 16 kontaktów z piłką, 50% celności podań. Zmieniony w przerrwie.
- Dennis Jastrzembski – (2) Jeżeli Jacek Magiera myśli jeszcze o grze nim jako o wahadłowym, czy obrońcy, to powinien przestać. W defensywie bardzo słabo. To jego stroną poszła akcja zakończona rzutem karnym. Przy golu na 3:0 też się nie popisał.
- Mateusz Żukowski – (3) Potrafił się znaleźć w dobrej sytuacji, a nawet w dwóch. Szkoda, że je marnował. Poza tym wiele złych decyzji. W przeciwieństwie do wielu kolegów “coś” w ofensywie dawał, ale konkretów brak.
- Erik Expósito – (6) Znacznie częściej obsługiwał kolegów, niż oni dogrywali jemu. Mimo to zdecydowanie najgroźniejszy. Powinien mieć asystę (zmarnował Żukowski), wykorzystał karnego. Wycisnął z meczu maksimum, a to i tak było za mało.
Rezerwowi:
- Karol Borys – (4) Nie potrzebował wiele czasu, by pokazać więcej przebojowości niż Olsen i Nahuel razem wzięci. Miał dobrą okazję, którą jednak zmarnował.
- Marcel Zylla – (3) Jak ktoś po tylu latach bezproduktywności tego zawodnika, dalej próbuje (musi?) ratować wynik Marcelem Zyllą, to trudno oczekiwać efektów. Kolejny słaby występ pomocnika.
- Patryk Szwedzik – (4) Aktywny po wejściu, ale jak znalazł się w dobrej sytuacji, to nie umiał ograć Pajnowskiego, a co za tym idzie oddać groźnego strzału.
- Krzysztof Kurowski, Szymon Lewkot – grali za krótko, by ich ocenić.