Śląsk Wrocław zremisował na inaugurację sezonu PKO Ekstraklasy z Koroną Kielce. Wrocławianie mogą pluć sobie w brodę, bowiem gospodarze przez praktycznie cały mecz nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod polem karnym Leszczyńskiego.
Śląsk rozpoczynał dziś swój 16. sezon z rzędu w Ekstraklasie. Tylko Legia, Lech i Jagiellonia dłużej nieprzerwanie występują w najwyższej klasie rozgrywkowej. Rozpoczęta kampania będzie dla wrocławian trudną przeprawą. WKS do Kielc, gdzie przed rokiem przegrał 1:3, przyjechał w okrojonym składzie. Jacek Magiera mający do dyspozycji i tak wąską kadrę, nie mógł dziś skorzystać z kontuzjowanych Petra Schwarza, Mateusza Żukowskiego, Szymona Lewkota, Adriana Bukowskiego, Krzysztofa Kurowskiego i Konrada Poprawy. Częstochowianin jeden z większych dylematów miał w bramce. Między słupkami, zgodnie z naszymi przewidywaniami, postawił jednak na siłę doświadczenia w osobie Rafała Leszczyńskiego. Na lewej obronie z konieczności – po raz kolejny – musiał zagrać Patryk Janasik.
Korona latem utrzymała skład i w dość przewidywalnym zestawieniu rozpoczęła poniedziałkowy mecz. Co więcej, podejmowała Śląsk na własnym terenie, gdzie WKS nie wygrał od 2016 roku. Ostatnie zwycięstwo w Kielcach wrocławianie odnieśli w 2016 roku. Trenerem był wówczas Mariusz Rumak.
W pierwszej połowie klarownych sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Korona próbowała zagrozić bramce Leszczyńskiego strzałem z dystansu Łukowskiego i główką Szykawki. Śląsk odpowiedział uderzeniem sprzed pola karnego w wykonaniu Expósito. Wrocławianie prezentowali się lepiej od Korony, ale brakowało ostatniego podania i wykończenia. Decyzyjność kulała zwłaszcza u Piotra Samca-Talara, który podejmował złe wybory i często był rozkojarzony.
Bóg widział Samca Talara w akcji i nad Kielcami zagrzmiał.#KORŚLĄ
— A (@breslavia_71) July 24, 2023
Oba zespoły, niczym drogowców w zimę, zaskoczyła pogoda. Nad Kielcami rozpadało się i część pierwszej połowy toczyła się w ulewnym deszczu.
Poniedziałek, 19:30, Ekstraklasa, Korona Kielce, Śląsk Wrocław, leje jakby się wściekło. Tak trzeba żyć #KORŚLĄ pic.twitter.com/K8jvlECCQZ
— Piotr Potępa (@PiotrPotepa) July 24, 2023
O tym jak przewrotny bywa futbol świadczyć powinien początek drugiej połowy. Rozgrywający słaby mecz Piotr Samiec-Talar podjął dobrą decyzję, przytomnie wyłożył piłkę do wbiegającego w pole karne Martina Konczkowskiego, a były obrońca Piasta technicznym strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał Dziekońskiego.
Stracona bramka nie podziałała motywująco na Koronę. Gospodarze długo nie mogli znaleźć pomysłu na przedostanie się w pole karne Śląska. Kiedy
W drugiej kolejce Śląsk Wrocław na Tarczyński Arena Wrocław zagra z Zagłębiem Lubin. Wielkie Derby Dolnego Śląska w sobotę o 20:30. Korona na kolejne starcie poczeka dwa tygodnie – mecz drugiej kolejki z Rakowem został przełożony na wniosek mistrzów Polski.
KORONA KIELCE 1:1 ŚLĄSK WROCŁAW (0:0)
- 0:1 Martin Konczkowski’48
- 1:1 Adrien Dalmau’83
Korona: Dziekoński (gk) – Zator, Malarczyk (46’Godinho), Trojak (k), Briceag – Petrov (60’Podgórski) – Łukowski, Deaconu (81’Dalmau), Takac, Nono (72’Remacle) – Shikavka
trener: Kamil Kuzera
Śląsk: Leszczyński (gk) – Konczkowski, Petkov, Bejger, Janasik – Olsen, Rzuchowski – Samiec-Talar (65’Szwedzik), Nahuel (87’Zohore), Jastrzembski (78’Zylla) – Expósito (k)
trener: Jacek Magiera
- Suzuki Arena, Kielce
- widzów: 12 266
- sędziował: Damian Kos (Wejherowo)
- żółte kartki: Kuzera (trener), Petrov, Takac, Deaconu – Petkov, Olsen, Szwedzik
OCENY PIŁKARZY ŚLĄSKA WROCŁAW:
- Rafał Leszczyński (4) – praktycznie bezrobotny, niesprawdzony. Zachował czyste konto, ale piłkarze Korony nie zrobili absolutnie nic, by go pokonać. Najbliższy gola – samobójczego – był Bejger, ale golkiper Śląska zachował czujność. Kiedy wydawało się, że zachowa czyste konto – do spółki z Bejgerem wydatnie pomógł Koronie wyrównać.
- Martin Konczkowski (6) – bez zarzutu w defensywie, a na dodatek zaczyna sezon od konkretu w ofensywie – premierowy gol w barwach Śląska, tego chcieli kibice w poprzednich rozgrywkach.
- Aleks Petkov (4) – było sporo wątpliwości, co do dyspozycji Bułgara, ale wraz z Bejgerem długo tworzył udany duet. Na delikatny minus żółta kartka, ale to on ma być tym agresywniejszym stoperem Śląska – dziś swoje zadanie spełnił. Przy stracony golu wraz z Bejgerem mogli zachować się lepiej.
- Łukasz Bejger (4) – podobnie jak Bułgar – długo grał dobre zawody. Raz uratował go Leszczyński, przy straconym golu ma swoje za uszami.
- Patryk Janasik (5) – znów z konieczności zagrał na pozycji lewego obrońcy. Z tyłu bardzo skoncentrowany, z przodu – miał problemy z dokładnością, ale bierzemy poprawkę – to nie jego pozycja, nie czuje się tam najlepiej
- Patrick Olsen (4) – to była lepsza wersja Duńczyka niż ta z drugiej części poprzedniego sezonu, ale nadal daleko do zachwytów. Przed przerwą więcej strat od partnera – Michała Rzuchowskiego. Po przerwie głupia, nie pierwsza w Śląsku, kartka za dyskusje z sędzią.
- Michał Rzuchowski (5) – przyzwoite zawody byłego zawodnika Chrobrego, w pierwszej połowie dwa razy spróbował przyspieszyć grę, w drugiej było już gorzej.
- Matias Nahuel (5) – nie miał piłki, często się po nią cofał – nie tego wymagał Jacek Magiera. Wygrał mnóstwo pojedynków w środku pola, ale był zbyt daleko od bramki rywala, a tam przecież jest najgroźniejszy.
- Piotr Samiec-Talar (5) – gdyby oceniać go tylko za pierwszą połowę, to otrzymałby “1”. Grał fatalnie, podejmował złe wybory – po przerwie zanotował jeden dobry kontakt z piłką. Na jego szczęście była to asysta przy golu Konczkowskiego. To jednak nie zamazuje słabego obrazu jego gry.
- Dennis Jastrzembski (5) – początek niezły, ale to by było na tyle. Jastrzembski znów miał w sobie więcej ze sprintera, niż z piłkarza.
- Erik Expósito (4) – to nie był dobry mecz Hiszpana. Zwłaszcza w drugiej połowie wyglądał słabo.
Rezerwowi:
- Patryk Szwedzik (3) – zanotował dwa kontakty z piłką, bezbarwne wejście, a na domiar złego nie dopilnował Briceaga, który wbił piłkę w pole bramkowe przed golem Korony.
- Marcel Zylla, Kenneth Zohore – bez oceny, grali zbyt krótko by go ocenić.