Kontuzje bez wątpienia się do tego przyczyniły, ale to jeden z problemów, a nie jedyny. Koszykarski Śląsk Wrocław rozegrał przeciętny mecz i sensacyjnie przegrał w Hali Orbita z walczącym o utrzymanie MKS-em Dąbrowa Górnicza 80:88. To skomplikowało nieco walkę WKS-u o zwycięstwo w fazie zasadniczej Energa Basket Ligi.
I kwarta
Dość ciekawy przebieg miała przez długi czas I kwarta. Otóż przez ponad 8 minut dla Śląska punktowali tylko trzej zawodnicy: Kolenda, Dziewa oraz Gołębiowski. To jednak starczyło, by trzymać kilkupunktową przewagę nad rywalami (17:11), bo WKS dobrze grał w defensywie. W końcówce obudzili się też koledzy wspomnianego tercetu. Dobre wejście z ławki zaliczył Arciom Parakhouski, a gospodarze wygrali tę partię po siatkarsku, bowiem 25:19.
II kwarta
W tą część meczu wrocławianie weszli bardzo słabo. Popełnili kilka dość głupich błędów, które rywale bezlitośnie wykorzystali. Głównie za pomocą trójek, co sprawiło iż ich przewaga szybko zniknęła (29:29). Jednak gorsza seria zadziałała nieco ożywczo na gospodarzy. Zwiększyli nacisk w defensywie i zmusili MKS do kilku pomyłek, a za punktowanie wzięli się Kolenda oraz Dziewa. WKS miał już nawet 8 pkt przewagi (37:29), ale goście w końcówce znów pokazali pazur i gospodarze do przerwy prowadzili, ale zaledwie 45:43. Sporo pracy czekało ich, by mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
III kwarta
Po powrocie na parkiet WKS-owi wciąż nie było łatwo złamać oporu gości. Znakomicie po ich stronie grał Gerry Blakes II, z którym wrocławianie mieli mnóstwo problemów. W Śląsku gra opierała się w dużej mierze na Dziewie oraz Parakhouskim, ale brakowało stabilnej dyspozycji całego zespołu. Przed decydującą partią niespodziewanie to MKS Dąbrowa prowadziła minimalnie 62:61.
IV kwarta
Niestety dla Śląska ostatnia kwarta rozpoczęła się bardzo źle. Wrocławianie byli niezorganizowani w ataku oraz nieskuteczni. Zaś rywale poczuli, że mogą sprawić sensację i wykorzystywali okazje, którymi WKS hojnie ich obdarowywał. Efekt był taki, że goście na 4 minuty przed końcem prowadzili aż 78:68. Światełko nadziei zaświeciło jeszcze dla gospodarzy po dobrych akcjach Jakuba Nizioła, gdy przewaga gości stopniała do 4 pkt.
Niestety jednak końcówka należała do gości, którzy napędzeni wizją bezcennego zwycięstwa nie dali go sobie wydrzeć. Śląsk nie miał też szczęścia do decyzji sędziowskich. Niemniej zagrali bardzo przeciętnie i przegrali 80:88.
WKS Śląsk Wrocław – MKS Dąbrowa Górnicza 80:88 (25:19, 20:24, 16:19, 19:26)
Śląsk: Kolenda 18, Gołębiowski 8, Dziewa 16, Ramljak 6, Nizioł 14 oraz Mitchell 0, Karolak 3, Parakhouski 15, Wiśniewski 0, Tomczak, Piśla 0, Mindowicz
Trener: Ertugrul Erdogan
Dąbrowa: Blakes II, Bluiett, Radwański, Chealey, Kucharek oraz Drame, Piechowicz, Rajewicz, Zawadzki, Indyk, Margiciok
Trener: Jacek Winnicki