Jak kształtuje się projekt budżetu Wrocławia na 2023 roku? Co było największą trudnością w jego planowaniu? Na co miasto chce położyć największy nacisk i co z biletami aglomeracyjnymi? Naszym gościem był Sergiusz Kmiecik – przewodniczący Rady Miejskiej Wrocławia.
Jakie są najważniejsze założenia budżetu Wrocławia na 2023 rok?
Najważniejsze dla mnie w tym budżecie jest to, że to jest bezpieczny budżet dla Wrocławia, czyli zabezpiecza świadczenia komunalne na tym wysokim poziomie, do którego wrocławianie się przyzwyczaili i którego oczekują. Jednocześnie nie zatrzymuje inwestycji we Wrocławiu. Ponad 900 milionów złotych zostanie przekazanych na inwestycje, dzięki temu pan prezydent Jacek Sutryk będzie mógł się wywiązać z tego co wrocławianom obiecał realizując wielkie, bardzo ważne inwestycje – zarówno w szkoły, jak i infrastrukturę drogową. Inwestycje, które polepszą jakość życia wszystkich wrocławian i spowodują, że te nasze ambicje do tego, by tworzyć coraz lepsze, europejskie, doskonale rozwijające się miasto będą realizowane.
Zabezpieczenie kwestii inwestycji było kluczową kwestią przy projektowaniu tego budżetu?
Kluczową kwestią było zabezpieczenie poziomu usług komunalnych, do którego wrocławianie są przyzwyczajeni. Pomimo tego, że wzrósł koszt energii, koszt paliw i wzrosły koszty osobowe, to my wrocławianom nie chcemy w przyszłym roku redukować poziomu życia. Nie chcemy oszczędzać na poziomie naszego życia. Owszem – inwestycje na poziomie 900 milionów złotych to sygnał, że patrzymy w przyszłość. Nie chcemy zatrzymać gospodarczo Wrocławia. Nie myślimy tylko o tym, co będzie w 2023 roku, ale w latach kolejnych.
Co było największą trudnością w konstruowaniu tego budżetu?
Ilość niewiadomych. Projektowanie budżetu w normalnych warunkach to rozwiązywanie równania z wieloma niewiadomymi. Teraz, w sytuacji kiedy tych znaków zapytania pojawia się dodatkowo wiele, związanych z sytuacją gospodarczą, inflacją, kryzysem uchodźczym, kryzysem klimatycznym, to te prace są jeszcze trudniejsze. Proszę zobaczyć, że rada wstrzymywała się w ogóle z ustaleniem kierunków działania dla pana prezydenta na kolejny rok. Myśmy stwierdzili, że w lipcu – przy takiej dynamice rozwoju tych negatywnych zdarzeń – nie jesteśmy w stanie wyznaczyć tych kierunków. One zostały dopiero wytyczone na sesji październikowej. Żyjemy z tymi znakami zapytania, żyjemy w świecie pełnym niewiadomych, a musimy wiedzieć ile wpłynie i ile zapłacimy z budżetu miasta przez następne dwanaście miesięcy. My w listopadzie 2022 roku musimy myśleć o grudniu 2023 roku. W tym niespokojnym, bardzo dynamicznym czasie.
To nie jest pierwszy rok, kiedy jest pan przewodniczącym rady miejskiej. Gdyby miał pan porównać planowanie budżetu w 2021 roku, a w 2022 roku, to jaką największą różnicę by pan dostrzegł?
Znów wrócę do tych niewiadomych. Im więcej niewiadomych, tym trudniej jest tę naszą przyszłość zaplanować. Planowanie budżetu to planowanie przyszłości i bezpieczeństwa Wrocławia. To także planowanie rozwoju i tego, jak miasto będzie wyglądać po 2023 roku. To nie jest tylko kwestia księgowa – pewnego zrównoważenia wpływów z wydatkami. To kwestia sfinansowania pomysłu na miasto, z którym Jacek Sutryk poszedł do wybór. Sfinansowania pomysłu na miasto, którego wrocławianie – wybierając Jacka Sutryka – oczekiwali i które razem ze swoimi radnymi z klubu prezydenckiego prezydent konsekwentnie realizuje.
Jak miasto ustosunkuje się do doniesień „Gazety Wyborczej”, w których czytamy, że nie ma pieniędzy na bilet aglomeracyjny? To temat, który wielu wrocławian wciąż interesuje i niepokoi.
Tutaj trochę historii. Myśmy za świadczenie usług przez Koleje Dolnośląskie i przez Polregio dla mieszkańców Wrocławia płacili od lat. Kiedyś to były kwoty kilkuset tysięcy złotych – później wzrastały. Finalnie wzrosły w 2020 roku do 10 milionów złotych, kiedy to przewoźnicy w czasie pandemii – kiedy ruch komunikacją publiczną – i to potwierdzają wiarygodne statystyki – zmniejszył się o 85%. Każdy z nas pamięta, jak w 2020 roku, w oku cyklonu covidowego, nasza mobilność została w bardzo dużym stopniu ograniczona. Co się wówczas stało? Przewoźnicy zażądali od miasta 30 milionów złotych – bez żadnego uzasadnienia, szczególnych wyliczeń. To trzykrotny wzrost kosztów – w chwili, w której popyt na te usługi był mniejszy. Prezydenta miasta Wrocławia obowiązuje podporządkowanie się zasadzie gospodarności. Od tego czasu trwają rozmowy i strony próbują wypracować model akceptowalny dla obu stron. Proszę pamiętać, że prezydent z jednej strony stoi w roli w gwaranta transportu publicznego, a z drugiej tego, żeby pieniądze wrocławian były wydawany w sposób właściwy. Pan prezydent zaproponował specjalną opcję Urbacard, która posiadaczom biletów Kolei Dolnośląskich pozwala dużo taniej poruszać się transportem publicznym Wrocławia. Nie ustajemy w negocjacjach, żeby dogadać się z przewoźnikami. To muszą być stosunki partnerskie, musimy wiedzieć za co płacimy, bo my każdą złotówkę przed wydaniem oglądamy dwa razy. Jeśli chodzi o wydatkowanie i środki na wspieranie transportu kolejowego – na ostatniej sesji 2,5 miliona złotych zostało przeznaczonych na połączenia na dodatkowych kierunkach. Nie jest prawdą, że na takie potrzebne rzeczy nie ma w budżecie pieniędzy. One są i są wydatkowane.