Fani wrocławskiego sportu znają doskonale Śląsk Wrocław piłkarski, koszykarski czy ten od piłki ręcznej. Jednak od jesieni 2020 roku istnieje także WKS w wersji futsalowej. Piłka nożna halowa ma w tym mieście duży potencjał, chce się rozwijać i co widać po wynikach oraz frekwencji, staje się coraz bardziej obecna w świadomości tutejszych kibiców. Jak obecnie radzi sobie klub? Jaki progres poczynił przez te ponad 2 lata? Jak ambitne plany ma na przyszłość? O tym wszystkim opowiedział nam prezes Sebastian Bednarz.
Na początek muszę spytać, co się wydarzyło w tym ostatnim meczu? Wygrana 27:2 to nawet w futsalowej skali coś nieprawdopodobnego.
Przede wszystkim bardzo duży szacunek dla zespołu z Rudna, że w ogóle przyjechali na ten mecz. Było ich tylko sześciu, nie mieli żadnych rezerwowych. Mimo to podjęli walkę, nie stanęli całym zespołem na własnej połowie tylko się broniąc i wybijając piłkę. Skończyło się tak jak się skończyło, ale to też dlatego że jesteśmy w dobrej formie. Widać, że zgranie chłopaków jest na coraz lepszym poziomie.
Obecnie zajmujecie trzecie miejsce w ligowej tabeli. Jak ocenia pan ten rezultat w odniesieniu do założeń przedsezonowych?
Patrząc na wyniki jakie osiągamy w tym sezonie, a jakie mieliśmy w poprzednim, to mamy ogromny postęp. W poziomie gry, w zaangażowaniu i to w tabeli widać. Ten sezon miał zbudować dla nas fundament pod kolejne lata, tak zakładaliśmy sobie przed sezonem. I faktycznie ten progres zaistniał, zajmujemy trzecie miejsce w tabeli, mamy na koncie porażkę z zespołem z Brzegu. A warto pamiętać, iż oni jeszcze w zeszłym sezonie grali na poziomie ekstraklasowym, zaś do drugiej ligi trafili z uwagi na kwestie organizacyjne.
To oni uchodzili za ogromnych faworytów, by tą ligę wygrać, natomiast na dwie kolejki przed końcem tracimy do nich tylko 1 pkt. Tak więc patrząc w pełni obiektywnie należy być bardzo zadowolonym z tego co mamy i pogratulować trenerowi Piotrowi Wysoczańskiemu, że tak to wszystko poskładał. Oraz oczywiście samym zawodnikom za serce jakie zostawiają za każdym razem na boisku.
Sekcja istnieje od września 2020, czyli już ponad 2 lata. Czy dotychczasowy rozwój przebiega tak jak zakładał Pan sobie na początku?
Sam futsal się mocno rozwija. To jest nasz trzeci sezon, w tym drugi na poziomie II ligi. Ten pierwszy to były rozgrywki ligi wojewódzkiej, a dzięki właśnie temu rozwojowi futsalu mogliśmy zagrać w lidze makroregionalnej na poziomie centralnym. Tak więc ten rozwój widać przede wszystkim w bieżącym sezonie, porównując do dwóch poprzednich. Na pewno po tych trzech latach myślimy już o zrobieniu kroku do przodu, o awansie do pierwszej ligi. Czy się to uda już w tym sezonie, to się okaże tak naprawdę na przestrzeni nadchodzącego tygodnia. Ale tak czy inaczej chcemy ten awans wywalczyć, a potem też w niedalekiej przyszłości próbować awansować na poziom ekstraklasowy. Jesteśmy Śląskiem Wrocław i nasze miejsce jest w walce o najwyższe cele, więc o takie w przyszłości chcemy grać.
Macie również swoje rezerwy grające w trzeciej lidze. Czy to dla was już duża wartość dodana, że możecie ogrywać swoich zawodników też już tylko poziom niżej?
Zdecydowanie tak. Tam grają przede wszystkim bardzo młodzi gracze, którzy tam mogą łapać elementy związane z futsalem, przestawiać się i dzięki temu „gryźć” po piętach starszych kolegów. Tak więc to naprawdę duża wartość, bo m.in. dzięki temu tych zawodników walczących o pierwszy skład w pierwszej drużynie nie jest 8-10 tylko 20-25. Widać to było chociażby w tym ostatnim spotkaniu. Mieliśmy w kadrze czterech zawodników z drużyny trzecioligowej. Bramkarza i trzech w polu. Każdy z nich zagrał, każdy z pola wpisał się na listę strzelców. To bardzo cieszy, zwłaszcza że mówimy o zawodnikach mających po 18 lat.
Klub ma też tzw. Sekcję Bez Barier. Jesteście częścią pierwszej w Polsce ligi futsalu dla osób z różnymi zaburzeniami psychicznymi (Śląsk zdobył wicemistrzostwo Polski przyp. red.). Jak staliście się częścią tego projektu i jak ta sekcja funkcjonuje?
To największa zasługa Witolda Jakubasa, prezesa zarządu Fundacji „Pomaluj mi świat”, że cały ten projekt Sekcji Bez Barier powstał i funkcjonuje. To on pilnuje jak oka w głowie by to było, rozwijało się. Wiele jeszcze świetnych inicjatyw przed tym i przed całym zespołem oraz projektem tej ligi. Oni wszyscy mają ogromne serce do sportu, do całego Śląska Wrocław. Warto bowiem wiedzieć, że członkowie tej sekcji są regularnie na meczach piłkarskiego Śląska, koszykarskiego WKS-u. Mają swoją ligę, grają pod herbem klubu i to dla nich spełnienie marzeń.
Odczuwacie korzyści wynikające z tego, iż gracie pod herbem Śląska Wrocław? Czymś co wyraźnie świadczy, że mówimy o grze na poważnie.
Chcemy się pokazać z każdej strony, by kibice którzy interesują się piłką nożną i wspierają lokalnie Śląsk Wrocław, dostrzegli również sekcję futsalową. Myślę że to w tym sezonie udało się. Widać to nie tylko na podstawie ligi, ale też Pucharu Polski. Tam doszliśmy do 1/8 finału, pokonaliśmy po drodze dwa zespoły ekstraklasowe (AZS UŚ Katowice oraz Clearex Chorzów przyp. red.). Podczas starcia z Clearexem hala była pełna, udało się przyciągnąć dużo osób, które wcześniej na meczu. Tak więc jesteśmy coraz bardziej widoczni i oczywiście, że bycie Śląskiem Wrocław to ogromna nobilitacja oraz godność. Staramy się też jak najbardziej to wykorzystać marketingowo. Brakuje nam jeszcze tego awansu na poziom wyżej, gdzie sezon jest znacznie bardziej rozciągnięty, trwa 10 miesięcy.
Wspomniał pan o zainteresowaniu futsalem przede wszystkim kibica piłki nożnej. Przed tym sezonem Waldemar Sobota dołączył do ekstraklasowego Dremana Komprachcice, co odbiło się sporym echem w mediach. Uważa pan takie transfery za szansę dla futsalu na lepszą promocję?
Oczywiście, zwłaszcza że to akurat nie był jedyny taki transfer piłkarsko-futsalowy. Nawet z udziałem byłego piłkarza Śląska. Ostatnio graliśmy z Pucharze Polski z Clearexem Chorzów, w którego barwach wystąpił Piotr Ćwielong. Na pewno była to fajna szansa dla kibiców z Wrocławia żeby zobaczyć „Pepe” w takim wydaniu i to w dobrej formie. Zresztą to też mogło na nas podziałać mobilizująco, bo wygraliśmy ten mecz. Ale w Szczecinie chociażby gra też dobrze znany we Wrocławiu Radosław Janukiewicz. Także to na pewno jest wartość.
Zwłaszcza że Piotr czy Waldek to byli znakomici zawodnicy, szczególnie technicznie. Oczywiście trzeba im czasu na dostosowanie się do nowej dyscypliny, grają w końcu od razu na poziomie ekstraklasowym. Ale już widać, że radzą sobie coraz lepiej i strzelają gole. To pomaga futsalowi jako dyscyplinie, bo to są głośne nazwiska, znani gracze. Ale też już kilka dużych marek jest jak np. Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok, czy Piast Gliwice obecny mistrz Polski. Do tego też dążymy, by dotrzeć do miejsca gdzie te pozostałe marki są i z nimi na co dzień rywalizować.
Czyli jeżeli w przyszłości trafi się okazja na taki „piłkarski” transfer będziecie na to otwarci?
Drzwi są u nas cały czas otwarte. Jeżeli znajdą się piłkarze, którzy po karierze futbolowej będą dalej czuć się na siłach aby spróbować, to zawsze mogą. Oczywiście ten transfer jest trudny, nawet trudniejszy niż się wydaje. Nawet dla Soboty czy Ćwielonga, zawodników bardzo zaawansowanych technicznie. Ale jeżeli trafi się okazja, by jakieś głośne piłkarskie nazwisko, zwłaszcza związane ze Śląskiem Wrocław, trafiło do futsalowego WKS-u, to na pewno nam to tylko pomoże.
Gdyby udało wam się wywalczyć awans do pierwszej ligi już w tym sezonie, klub będzie na to gotowy finansowo, sportowo oraz organizacyjnie?
Jeżeli chodzi o aspekt sportowy, to moim zdaniem kadra, którą dysponujemy obecnie byłaby w stanie spokojnie rywalizować na poziomie pierwszej ligi. Niewiele trzeba by zmian, by być nawet w górnej połowie tabeli. Ja widzę jak ci zawodnicy się rozwinęli i nadal rozwijają. Mamy młodych graczy ogrywających się też w trzeciej lidze. Tak więc sportowo myślę nie byłoby to duże ryzyko. Natomiast organizacyjnie z pewnością to duże wyzwanie. Czekałoby nas wiele pracy w okresie przejściowym, żeby zbudować fundamenty organizacyjno-finansowe pod pierwszą ligę. Ale my jak najbardziej bierzemy to mocno pod uwagę. Jeżeli taka sposobność trafi nam się już w tym sezonie to jestem przekonany, że podołamy i będziemy w stanie też w pierwszej lidze walczyć o najwyższe cele, a nie tylko o utrzymanie.