O tej sprawie poinformowała nas właścicielka pieska, która zgłosiła ją już na policję. Spacerując ze swoją chihuahuą przechodziła obok biura dewelopera. Z budynku miał wybiec zdenerwowany mężczyzna i zarzucać jej, że pies może obsikać ścianę. Po ostrej wymianie zdań miał podnieść psa za smycz i rzucić nim o chodnik.
Pani Zofia nie spodziewała się, że ten spacer zakończy się tak dramatycznym finałem. W pewnym momencie, gdy przechodziła ze swoim pieskiem obok biura dewelopera doszło do niespotykanej sytuacji. Z budynku miał wybiec mężczyzna, który prawdopodobnie pracuje w biurze. Zapytał kobietę, czy jeżeli jej pies obsika ścianę elewacji to ona to umyje. Zagroził wówczas, że jeśli tego nie zrobi to sam przyjdzie pod jej drzwi i je obsika.
— Wywiązała się dość ostra wymiana zdań. Wtedy pan złapał za smycz, podniósł psa do góry i rzucił nim o chodnik, a piesek nie mógł później stanąć na łapki — mówi nam pani Zofia.

Kobieta wpadła w furię i powiedziała, że zadzwoni na policję. Mężczyzna miał się wówczas opamiętać i przepraszać za to co zrobił. Poprosił jedną z pracownic biura, żeby pojechała z panią Zofią do weterynarza. Tak też się stało, a pracownica nie chciała rozmawiać o tym, co przed chwilą się wydarzyło. — Powiedziała mi, że nie będzie tego komentować. Prawdopodobnie nie chciała się źle wyrazić o swoim pracodawcy — przypuszcza nasza czytelniczka.
Niewielka chihuahua waży zaledwie 2,8 kg. W konsekwencji tych przykrych wydarzeń lekarz stwierdził stłuczenie biodra. Podał także zastrzyk przeciwzapalny i wypisał odpowiednie leki. Piesek odczuł to zdarzenie nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. — Teraz boi się ludzi. Nawet sąsiadka zapytała mnie, dlaczego jest taki przestraszony — opowiada pani Zofia.

Dzień po zdarzeniu pani Zofia zgłosiła tę sprawę na policję. Próbowała też zabezpieczyć na własną rękę monitoring z miejsca zdarzenia, ale pracownicy ochrony poinformowali ją, że się zepsuł. — Moja znajoma zna ludzi z ochrony i mówiła mi, że widziała, że mają to nagranie. Poprosiłam policję o zabezpieczenie monitoringu i czekam jak dalej rozwinie się ta sprawa — mówi pani Zofia.
Nasza czytelniczka nie przyjmuje przeprosin od mężczyzny i zapowiada, że nie zostawi tego bez reakcji. Chciałaby, żeby mężczyzna wpłacił pieniądze na schronisko dla bezdomnych zwierząt i został ukarany. Przyznała, że zamierza skierować sprawę do sądu.
To szmata nie czlowiek.Znam p. Zosię i jej pieska.Gdyby,ten cham, na mnie trafił, jeździłby na wózku inwalidzkim.
Nie wierzę w to co czytam