Kończąc nieszczęsny 2020 r. sympatycy Śląska Wrocław mieli powody do optymizmu, ponieważ po 14 kolejkach ligowych ich drużyna zajmowała czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem 23. punktów i stratą pięciu oczek do podium. W tym okresie wrocławianie zaliczyli siedem zwycięstw, dwa remisy i pięć porażek.
Nie jest to powalający bilans, ale wystarczający, żeby pozostać w czołówce. Mogło by się wydawać, że to owoce dobrych transferów i już mocnej pozycji na ławce trenerskiej Vitezslava Lavicki. Jednak nowy rok przyniósł nową rzeczywistość. Sześć punktów w siedmiu spotkaniach to dopiero jedenasty wynik po wznowieniu rozgrywek. Jedno wyszarpane i nieoczekiwane zwycięstwo z faworyzowaną Pogonią Szczecin wygląda blado przy trzech remisach i trzech porażkach. Do tego dochodzi styl jaki Śląsk prezentuje. Albo jego brak. To wszystko składa się na 7. lokatę w tabeli i zagrożoną pozycję czeskiego szkoleniowca, o czym pisano już w połowie lutego.
Drużyna z Wrocławia nigdy nie porywała publiczności. Nawet gdy zdobywała mistrzostwo Polski w 2012r. Był to styl toporny i ociężały, żeby nie powiedzieć antyfutbol – jednak przynosił efekty. Dziś, gdy patrzymy na „Wojskowych” nie ma ani wyniku, ani jasno wyklarowanego stylu. Ni to się bronią, ni to atakują. Zatem w czym leży problem w rundzie wiosennej? Co sprawiło, że w nowym roku Śląsk zaliczył dramatyczny spadek formy?
Nie od dziś wiadomo, że jednym z głównych czynników do osiągnięcia pozytywnego wyniku w meczu jest opanowanie środka pola. Przeanalizujmy zawodników, którzy występowali już w tym sezonie na pozycji 6,8 i 10 w barwach Śląska Wrocław.
Jakub Łabojko – jedna z czołowych i najjaśniejszych postaci zespołu w poprzednim sezonie, w aktualnym zagrał w trzech pierwszych kolejkach od pierwszej minuty, w których jego drużyna odniosła dwa zwycięstwa i zremisowała, po czym odszedł do włoskiej Brescii.
Krzysztof Mączyński – kapitan leczy kontuzję od przerwy zimowej, przed nią 10 występów na 14 możliwych, wszystkie w wyjściowej jedenastce.
Waldemar Sobota — odgrywał kluczową rolę w środku pola w rundzie jesiennej, jak przyznaje sam Vitezslav Lavicka legenda klubu musi wrócić do optymalnej dyspozycji. 1 gol.
Maciej Pałaszewski – łącznie 13 występów w Ekstraklasie w tym sezonie, kilka razy jako zawodnik podstawowy, ewidentnie brakuje mu stabilizacji.
Mateusz Praszelik – w ostatnich dwóch meczach zagrał łącznie 15 minut, ale w całym sezonie jest jednym z najwięcej grających pomocnik6w. Grywa tez na boku pomocy. 1 gol.
Robert Pich – najwięcej minut w tym sezonie z całego zespołu, grał w każdym spotkaniu od pierwszej minuty w większości przypadków na pozycji numer 10 lub na boku pomocy, obok Erika Expósito najskuteczniejszy piłkarz Śląska (5 goli). Z pewnością najstabilniejszy i najpewniejszy z zawodnik6w mogących występować w środku pola.
Mamy więc jednego pewniaka – ostatniego na tej liście. Łabojki juz nie ma, Mączyński jest kontuzjowany, Sobota bez formy, Pałaszewski na amplitudzie przeplatającej dobre występy ze złymi, Praszelik w małym kryzysie, ale grający od początku tej rundy.
Przy takim stanie rzeczy kontuzji i braku formy zawodników czeski szkoleniowiec postanowił postawić w środkowej strefie na Mathieu Scaleta. Francuz w tym sezonie zaliczył jedenaście występów. Siedem w pierwszym składzie z czego pięć w ostatnich pięciu meczach. Zdobył dwie bramki. Co moze dziwić ?
To, że Scalet jesienią grał albo jako napastnik albo jako boczny pomocnik. Nie mozna mu odmówić waleczności i wybiegania – ostatnim meczu z Cracovią przebiegł najwięcej spośród wszystkich zawodników. Obok Scaleta w ostatnich dwóch spotkaniach w środku pomocy wystąpił Patryk Janasik, który jest… bocznym obrońcą a w tym sezonie, nie licząc pojedynków z Legią i Cracovią, widzieliśmy go na placu gry łącznie przez 288 minuty.
Należy zadać sobie pytanie czy Scalet i Janasik, który z pewnością nie będzie polskim Joshuą Kimmichem, naprawdę wykreują więcej sytuacji i lepiej będą dyrygować grą niż chociażby Praszelik, który poniekąd stał się ofiarą eksperymentu trenera? Pałaszewski, pomimo obniżki formy ma lepszy przegląd pola, a Sobota swoim doświadczeniem i umiejętnością dobrego ustawienia się tez mógłby wnieść więcej do gry. Nie chodzi nawet o to, ze ci zawodnicy by wygrali Śląskowi mecz, ale jednak nominalny środkowy pomocnik inaczej się porusza i inaczej myśli na boisku.
Abstrahując od wyników, które w ostatnich dwóch miesiącach pozostawiają wiele do życzenia nawet, gdy na boisku w barwach wrocławian przebywali nominalni środkowi pomocnicy gra była tak samo tragiczna. Sęk w tym, ze wystawiając napastnika/ofensywnego pomocnika i bocznego obrońcę na pozycji 6 i 8 ta gra raczej się nie polepszy w sytuacji, kiedy w zespole brakuje większego spokoju w rozegraniu i szybszego dokładnego rozrzucenia pitki do bocznej strefy. Kiedy grasz słabo, o twoim losie moze zadecydować jedna akcja, jedno otwierające podanie, ale ktoś musi je wykonać. Wniosek płynący z ostatnich decyzji Vitezslava Lavicki:
forma > pozycja na boisku.
Oczywiście bez nominalnego środkowego pomocnika Śląsk zagrał w dwóch ostatnich meczach, ale od początku piłkarskiej wiosny na siedem spotkań widzieliśmy w ich wykonaniu cztery konfiguracje w środku pola:
- Pałaszewski – Sobota – Praszelik,
- Scalet- Praszelik- Pich
- Scalet- Sobota – Praszelik,
- Scalet- Janasik – Pich
Ciągłe zmiany i brak ugruntowanej hierarchii zawodników na tak ważnych pozycjach mogą skutkować nieporozumieniami w ustawieniu, co ma wpływ na ogólną grę zespołu. Stabilizacja w formacji pomocy Śląska Wrocław mogłaby pomóc w poprawieniu stylu gry, a w konsekwencji wyników.
Adrian Barański foto: Krystyna Pączkowska