Po ostatnim europejskim meczu koszykarskiego Śląska Wrocław z Promitheas Patras (76:78) naprawdę nie sposób znaleźć odpowiedź co się jeszcze musi stać, żeby oni wreszcie wygrali w EuroCup. Prowadzić do ostatniej sekundy i w tej ostatniej sekundzie przegrać… nieprawdopodobne. Ale no cóż zrobić, muszą walczyć dalej. Tym razem jadą do stolicy Wielkiej Brytanii, by zmierzyć się z London Lions.
Można by powiedzieć, że skoro trzeba te rozgrywki odczarować, to gdzie się lepiej udać jak nie do ojczyzny J.K. Rowling i Harry’ego Pottera. Bo to już naprawdę ludzkie pojęcie przechodzi co się w tych meczach dzieje. Jak zespół, który jest w Energa Basket Lidze nie do złamania nawet przy największych trudnościach, tak wypuszcza zwycięstwa w EuroCup. Na pewno różnica poziomów istnieje i to spora, ale to jest niezwykłe nawet jeżeli weźmiemy ten fakt pod uwagę. Bo „mental” to przecież równie ważna część sportu jak umiejętności. Tymczasem taki Jeremiah Martin grający ogólnie naprawdę dobrze, może nie na poziomie Travisa Trice’a, ale dobrze, w starciu z Grekami kompletnie zawalił końcówkę. Oczywiście tak jak cały zespół, ale jego nieudane akcje bardzo rzucały się w oczy. Mógł je rozegrać zupełnie inaczej.
WKS w ostatni weekend znów musiał się pocieszać po EuroCup’ie, ale przynajmniej znów mu się udało. Wrocławianie wyszli ewidentnie z założenia, że trochę po tej fatalnej porażce się wyżyją i na Astorię Bydgoszcz ruszyli bez gardy, za to z morderczymi intencjami. Ich rywale nie mieli wyjścia, więc dołączyli do „tanga”, co dało nam wyśmienity pod kątem punktowania mecz. Zakończony tak jak w tym sezonie EBL zawsze, czyli wygraną wrocławian aż 111:99.
Kolejną szansę na przełamanie w EuroCup wrocławianie dostaną w Londynie. London Lions to tegoroczni debiutanci w tych rozgrywkach, ale póki co żadnych powodów do wstydu nie mają. Wygrali już dwa mecze z Veolią Hamburg Towers i Dolomiti Energa Trento. Niby dół tabeli, ale wygrać trzeba było i Anglicy dokładnie to zrobili. W ich zespole nie ma bardzo wyraźnego lidera punktowego, bo najlepszą średnią ma mierzący aż 213 cm wzrostu Chorwat Tomislav Zubcic (16 pkt na mecz). Ale tam siłą jest kompletność, bo co najmniej 10 pkt na mecz rzuca tam średnio aż sześciu graczy. Zatem by ich pokonać, WKS będzie musiał również pokazać solidną formę całej drużyny.
Mecz London Lions – WKS Śląsk Wrocław odbędzie się w środę 30 listopada o 20:30 w Londynie. Transmisja na Polsacie Sport.