W meczu 5. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał w Poznaniu mistrza Polski – Lecha Poznań 1:0. Jedynego gola w spotkaniu zdobył Petr Schwarz.
Oba zespoły do meczu 5. kolejki przystępowały po remisach. Śląsk na własnym terenie zremisował 0:0 z Widzewem Łódź, a Lech w Lubinie podzielił się punktami z Zagłębiem. Poznaniacy wciąż walczą w eliminacjach do Ligi Konferencji UEFA. W czwartkowy wieczór, nie bez kłopotu, po dogrywce wyeliminowali islandzki Vikingur 4:1. Z tego powodu John van den Brom dokonał aż sześciu zmian w podstawowym składzie w porównaniu do meczu w europejskich pucharach.
Do składu wskoczyli Nika Kvekveskiri, Maksymilian Pingot, Barry Douglas, Alfonso Sousa, Giorgi Tsitaishvili i Filip Marchwiński. Brakowało: Alana Czerwińskiego, Antonio Milicia, Pedro Rebocho, Joao Amarala, Michała Skórasia,
Ivan Djurdjević, w porównaniu do podstawowego składu, który wybiegł na boisko w meczu z Widzewem, dokonał jednej roszady. John Yeboah zastąpił w jedenastce Dennisa Jastrzembskiego.
Początek spotkania nie zwiastował wielkich emocji. Lech prowadził grę, przeważał, ale poza strzałami z dystansu w wykonaniu Gio Tsitaishvilego nie był w stanie zagrozić Śląskowi. Przy pierwszej próbie Gruzina świetnie zachował się Szromnik, a drugie uderzenie skrzydłowego Lecha było niecelne.
W 26. minucie spotkania piłkę w środku pola odebrał Petr Schwarz, pomknął kilkadziesiąt metrów na bramkę Bednarka i tuż przed polem karnym zdecydował się na oddanie strzału. Uderzenie czeskiego pomocnika było precyzyjne i wrocławianie wyszli na prowadzenie.
Lechici po stracie gola nie podłamali się. Wprost przeciwnie na bramkę Szromnika zaczęły sunąć kolejne ataki. Najpierw z rzutu wolnego sprytnie uderzył Nika Kvekveskiri, ale na posterunku był kapitan Śląska. próba Alfonso Sousy poszybowała wysoko nad poprzeczką, ale Filipa Marchwińskiego od szczęścia dzieliły centymetry. Młodzieżowiec Lecha strzałem głową obił słupek bramki Śląska.
Wrocławianie mogli mówić o dużym szczęściu. To, co rzucało się w oczy to (kolejny) bezbarwny występ Caye Quintany, który nie wybiegł już na drugą połowę. Olbrzymie problemy w defensywie miał inny z Hiszpanów – Victor Garcia.
Dość powiedzieć, że po golu Schwarza pod bramką Bednarka piłkarze Śląska zameldowali się dopiero na początku drugiej połowie. Wówczas Erik Expósito kropnął zza pola karnego, ale jego uderzenie odbił Filip Bednarek.
Poznaniacy nie zamierzali rezygnować z ofensywnej gry. W drugiej połowie na boisku pojawili się Skóraś, Amaral i Velde. Pierwszy ze wspomnianego tercetu w 66. minucie spotkania płaskim strzałem omal nie pokonał Szromnika. Zaledwie pięć minut później po doskonałej akcji duetu Schwarz-Yeboah, w świetnej sytuacji znalazł się Expósito. Hiszpan będąc sam na sam z golkiperem Lecha strzelił jednak obok bramki.
Poznaniacy z biegiem upływającego czasu zaczęli się spieszyć i popełniać błędy. Po jednym z nich Sebastian Bergier pobiegł na bramkę Bednarka i mógł podwyższyć wynik spotkania. Jego próba minęła jednak lewy słupek bramki Lecha.
W doliczonym czasie gry uderzeniem z powietrza, sprzed pola karnego szczęścia spróbował Nika Kvekveskiri, ale fenomenalną paradą popisał się Michał Szromnik. Wrocławianie, mimo naporu przeciwnika, zdołali dowieźć jednobramkowe zwycięstwo do końca spotkania i zanotowali drugą wygraną w tym sezonie.
W następnej kolejce Śląsk Wrocław na własnym boisku podejmie Cracovię.
LECH POZNAŃ 0:1 ŚLĄSK WROCŁAW (0:1)
- 0:1 Petr Schwarz’26
Lech: Bednarek (gk) – Pereira, Kvekveskiri, Pingot, Douglas – Murawski, Karlstrom (55’Skóraś) – Tsitaishvili (63’Velde), Sousa (55’Amaral), Marchwiński – Ishak (k) (63’Szymczak)
trener: John van den Brom
Śląsk: Szromnik (gk) – Janasik, Poprawa, Gretarsson, Garcia – Olsen, Schwarz – Samiec-Talar (60’Konczkowski), Quintana (46’Nahuel Leiva), Yeboah (75’Hyjek) – Expósito (80’Bergier)
trener: Ivan Djurdjević
- Stadion Miejski w Poznaniu
- sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
- żółte kartki: Yeboah, Garcia, Quintana, Olsen