Sobotnie Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff nie było najlepszym turniejem tegorocznego cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata dla zawodników Sparty Wrocław. Jeden z reprezentantów gospodarzy, Tai Woffinden, zakończył ściganie w szpitalu ze złamaną ręką.
W przedostatniej serii biegów, konkretniej w gonitwie 16., doszło do feralnego zdarzenia. Prowadzący od startu Brytyjczyk był regularnie naciskany przez Polaka, Bartosza Zmarzlika i musiał mieć się na baczności. Wyjeżdżając z pierwszego łuku na trzecim okrążeniu podbiło mocno jego motor i uderzył prosto w bandę.
Służby medyczne pomogły Woffindenowi pozbierać się, a ten o własnych siłach wstał i opuścił tor. To był jednak koniec zawodów dla żużlowca WTS-u Sparty Wrocław, który bezpośrednio ze stadionu udał się do szpitala. Niestety, wieści nie są najlepsze.
– To było pechowe zdarzenie, czasem opony bezdętkowe po prostu reagują w ten sposób i cię podnoszą. Moja ręka jest złamana, więc dla mnie to już koniec – przekazał w wywiadzie z angielskim Eurosportem Tai Woffinden.
Nie wiadomo na ile poważny jest uraz Brytyjczyka i na ile wykluczy go to z jazdy. Sparta nie odniosła się jeszcze oficjalnie do kontuzji swojego zawodnika, prawdopodobnie zrobi to po szczegółowych badaniach. Przypomnijmy, że już za tydzień w niedzielę, 10 września, Spartanie pojadą w rewanżowym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi z Apatorem Toruń. W pierwszym starciu padł remis 45:45.