Dwaj wrocławianie dokonali niezwykłej sztuki. Za pomocą starego Poloneza pokonali nieprawdopodobną odległość. Z Żernik na Psie Pole w godzinach szczytu? Choć to też nie jest łatwe to nie. Marek Prokopowicz i Julian Obrocki pojechali około… 8 000 km do Afryki.
Wrocławski duet wziął udział w rajdzie Budapeszt-Bamako. To impreza organizowana niejako w ramach zastępstwa dla legendarnego Rajdu Dakar (przeniesiono go w 2009 roku do Ameryki Południowej). Prokopowicz i Obrocki uznali, że przebycie tej trasy nowoczesnym autem to dla nich niewystarczające wyzwanie, toteż na swój pojazd wybrali starego Poloneza, kupionego za 416 zł, z przebiegiem ponad 280 000 km. Dodatkowo wcześniej służył on we wrocławskim pogotowiu. Oczywiście nie pojechali nim w takim stanie w jakim został zakupiony. Dokonano w nim wielu modyfikacji m.in. łożysk, ale przede wszystkim wymieniono silnik na diesla z innego Poloneza. Akurat taki rodzaj silnika w Afryce jest doskonale znany, dzięki czemu napraw można było dokonać bez kłopotów.
Pełniący rolę kierowcy Prokopowicz oraz pilot z mapami Obrocki do Budapesztu ruszyli na początku października, a stamtąd rozpoczęli rajd do samej Afryki. Ich dzielne auto po drodze kilka razy się zepsuło, ale za każdym razem udawało się je naprawić. Ostatecznie po pokonaniu ponad 8 000 kilometrów w Europie, a później po afrykańskich bezdrożach, wrocławski duet (choć może raczej tercet) dotarł do Freetown, czyli stolicy Sierra Leone, kraju na zachodnim krańcu Afryki. Teraz przed nimi powrót, ale tu już będzie inaczej. Polacy postanowili wrócić samolotem, lecz o zasłużonym aucie nie zapomnieli. Polonez do kraju powróci w kontenerze załadowanym na statek.