Wczoraj informowaliśmy o wycinaczu katalizatorów. Dzisiaj mamy przypadek podpalacza wiat. Przed godz. 3. w nocy pojawiła się informacja o pożarze w okolicy ul. Powstańców Śląskich. Wprawdzie przy płonących wiatach nikogo nie było, policjanci postanowili sprawdzić kilka przyległych ulic, zwracając uwagę na podejrzanie zachowujące się osoby, które mogą stać za podpaleniem śmietników. W pewnej chwili zauważyli mężczyznę, który obserwował całe zdarzenie.
Policjanci postanowili z nim porozmawiać i spytać czy przypadkiem nie widział, kto przyczynił się do zniszczenia koszy na śmieci. Od początku rozmowy zachowywał się bardzo nienaturalnie i potrafił logicznie wytłumaczyć, dlaczego znajduje się w pobliżu podpalonych śmietników. Powiedział jedynie policjantom, że widział pożar innych koszy kilka ulic dalej i nawet zadzwonił na numer alarmowy, aby poinformować o tym odpowiednie służby. W czasie interwencji nadmienił również, że właśnie wraca z okolic rynku i nawet powiedział, jakimi ulicami się poruszał.
Opisana przez mężczyzna trasa pokrywała się z kilkoma innymi pożarami kontenerów śmietnikowych, które tej nocy miały miejsce na kilku innych wrocławskich osiedlach. Kolejnym obciążającym go materiałem były ujawnione przy nim zapalniczki. W związku z uzasadnionym podejrzeniem, że to właśnie on stoi za podpaleniami, został on zatrzymany i przewieziony do komisariatu przy ul. Ślężnej. Tam swoją pracę zakończyli wywiadowcy, a rozpoczęli policjanci pionu kryminalnego.
Na podstawie przeprowadzonej pracy operacyjnej udowodnili 30-letniemu wrocławianinowi 11 czynów przestępczych polegających na podpaleniu kontenerów śmietnikowych na terenie kilku dzielnic dolnośląskiej stolicy. Z informacji uzyskanych przez policjantów wynikało, że do pierwszych podpaleń doszło już pod koniec ubiegłego roku. Straty spowodowane przez podpalacza sięgnęły wartości ok. 50 tys. zł.
Dzięki zebranym przez funkcjonariuszy materiałom dowodowym, które zostały przekazane do miejscowej prokuratury, mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia. O tym, jaką karę poniesie zadecyduje sąd, który w przypadku tego typu czynów może orzec karę nawet 5-letniego pozbawienia wolności.
Poprzez: KMP Wrocław