Wrocławscy policjanci doprowadzili do zatrzymania osoby podejrzanej o zabójstwo, do jakiego doszło w ubiegłym miesiącu. Rozbity został gang narkotykowy operujący na rynku narkotykowym. Sprawca napaści rozbójniczych na kobiety znów wpadł i tym razem posiedzi dłużej. Problemy cyklisty zaczęły się po przejechaniu na czerwonym świetle.
- Do zdarzenia doszło 28 marca br. w godzinach porannych przy ul. Gajowickiej we Wrocławiu. Jeden ze świadków powiadomił policję o tym, że w bloku w windzie znajduje się mężczyzna, który nie żyje. W związku z tym na miejsce skierowano policjantów z grupy dochodzeniowo-śledczej i powiadomiono o tym prokuraturę. Policjanci pionu operacyjnego z komendy miejskiej i komisariatu na Krzykach podjęli intensywne czynności mające na celu ustalenie sprawcy tego przestępstwa. Mimo niewielu informacji w tej sprawie funkcjonariusze analizując zebrane wiadomości wytypowali osobę podejrzewaną o ten czyn. Już następnej doby od chwili tego tragicznego zdarzenia ustalono miejsce ukrywania się mężczyzny podejrzewanego o zabójstwo. W efekcie tych działań na terenie Wrocławia policjanci zatrzymali 41-letniego mężczyznę, który był w przeszłości karany za kradzieże. Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa. Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu zastosował na wniosek prokuratora tymczasowy areszt na 3 miesiące wobec podejrzanego. Za tego typu przestępstwo zatrzymanemu mężczyźnie może grozić kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
- Przez wiele miesięcy śledczy prowadzili intensywne czynności, gromadząc kolejne dowody potwierdzające sposób działania członków grupy, osoby uczestniczące w tym procederze, a przede wszystkim jej liderów. Pracę policjantów utrudniała hermetyczna struktura gangu, którego członkowie mieli związek z jednym z dolnośląskich klubów sportowych. Z ustaleń śledczych wynika, że grupa w okresie od 2017 roku, aż do jej rozbicia, mogła wytworzyć i wprowadzić do obrotu około 500 kg narkotyków. Na podstawie zebranego materiału dowodowego policjanci CBŚP i KWP z Wrocławia, przy wsparciu Samodzielnych Pododdziałów Kontrterrorystycznych Policji z Wrocławia i Opola oraz Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego w Warszawie, przeprowadzili działania zatrzymując 8 osób. Największe uderzenie policjanci przeprowadzili w powiecie wołoskim, gdzie w pomieszczeniu gospodarczym na terenie prywatnej posesji znaleźli i zabezpieczyli przedmioty oraz komponenty mogące służyć do produkcji metamfetmainy. Podczas działań policjanci łącznie przejęli 3,8 kg metamfetaminy, blisko 6 kg marihuany oraz 6 kg prekursorów mogących posłużyć do produkcji substancji psychotropowych. Śledczy oszacowali, że czarnorynkowa wartość przejętych narkotyków, prekursorów i odczynników wynosi około milion złotych. Zabezpieczono także należące do podejrzanych mienie w postaci m.in.: pieniędzy, wartościowych zegarków, pojazdów, sprzętu budowlanego oraz nieruchomości, na łącznią kwotę ponad 5,5 mln zł. Szczególnego wsparcia policjantom udzielili funkcjonariusze i pracownicy Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego w Warszawie (KAS) i Generalnego Inspektoratu Informacji Finansowej (GIIF), którzy przez wiele tygodni ustalali m.in. majątek faktycznie należący do podejrzanych, a mogący być zarejestrowany także na inne osoby. Łącznie w ramach działań do prokuratury doprowadzono 12 podejrzanych, którym przedstawiono zarzuty m.in. kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a także wytwarzania, wprowadzania do obrotu oraz posiadania znacznych ilości narkotyków. Decyzją sądu wobec 8 podejrzanych został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Sprawa jest rozwojowa i śledczy nie wykluczają dalszych zatrzymań.
- Jesienią ubiegłego roku mężczyzna wpadł w ręce policjantów z wrocławskiego komisariatu na Śródmieściu, po tym jak dokonał szeregu ataków na kobiety, którym zrywał kolczyki i łańcuszki. To ten rodzaj biżuterii padał głównie łupem 34-latka. Sprawca usłyszał wówczas zarzuty, jednak kary jeszcze nie zdążył odbyć, a na drogę popełnianych przestępstw już powrócił. W lutym br. ponownie zaatakował wrocławskie seniorki. Sposób działania złodzieja zawsze był podobny. Jak ustalili funkcjonariusze operacyjni z Komisariatu Policji Wrocław Śródmieście sprawca podjeżdżał na rowerze bądź z zaskoczenia przechodząc obok kobiet zrywał im biżuterię z szyi lub z uszu. Jak się okazuje 34-letni mieszkaniec Wrocławia ma na swoim koncie kilkanaście takich napadów. Policjanci z komisariatu na wrocławskim Śródmieściu sprawdzając mieszkanie podejrzanego znaleźli w nim między innymi odzież, w której dokonywał przestępstw oraz skradzioną biżuterię. Tym razem podejrzany na wyrok „zaczeka” już w areszcie. Kolejne zarzuty, które usłyszał mężczyzna są w warunkach tzw. recydywy i dotyczą kradzieży zuchwałej, która jako czyn kwalifikowany tego przestępstwa podwyższa sankcję karną do 8 lat pozbawienia wolności. Dlatego ostatecznie zatrzymanemu może grozić kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
- Wszystko zaczęło się od ujawnienia przez policjantów wykroczenia popełnionego w ruchu drogowym, a zakończyło przewiezieniem jego sprawcy do policyjnego aresztu. Mundurowi z Oddziału Prewencji Policji we Wrocławiu przejeżdżając jedną z ulic dolnośląskiej stolicy,zauważyli rowerzystę, który zignorował sygnalizację świetlną, nadającą czerwony sygnał. Policjanci postanowili zatrzymać cyklistę do kontroli i wyjaśnić przyczyny takiego zachowania. Mężczyznę jednak za wszelką cenę chciał uniknąć spotkania z policjantami i podjął próbę ucieczki. Funkcjonariusze zatrzymali go po chwili na przyległej ulicy, a powodów takiego lekkomyślnego zachowania było kilka i niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej było tym najmniejszym. W pierwszej kolejności sprawdzenie 45-latka w policyjnych systemach informatycznych wykazało nieprawidłowości. Mężczyzna był bowiem poszukiwany celem odbycia kary pozbawienia wolności i to był początek złych informacji. Okazało się, że elektryczny jednoślad, którym się porusza, został przez niego 20 minut wcześniej skradziony z wrocławskiego rynku, a jego wartości oszacowano na ponad 17 tysięcy złotych. Na domiar złego w trakcie wykonywania czynności policjanci wyczuli od rowerzysty charakterystyczną woń alkoholu, a badanie alkomatem wykazało ponad 1,2 promila tej substancji w jego organizmie. Finałem spotkania z mundurowymi był mandat w wysokości 3 tysięcy złotych i przewiezienie 45-latka do policyjnego aresztu. Teraz mężczyzna za swoje czyny odpowie przed sądem, a grozić mu może kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Poprzez: dolnoslaska.policja.gov.pl