Wrocław pełen jest budowli, które obserwujemy niemal codziennie, lecz gdyby zapytać nas do czego służą, z odpowiedzią mógłby pojawić się problem.
W tej kategorii umieściłbym obiekt dzisiejszych tekstu w cyklu #SymboleMiasta. Jego widok na stałe wpisał się w krajobraz Wrocławia, pomimo niewielkiej – w dzisiejszych czasach – funkcjonalności.
Mowa o wieży ciśnień, mieszczącej się przy ul. Na Grobli, dokładnie naprzeciwko popularnego Hydropolis. Wybudowana w XIX wieku za 3 mln marek wieża mierzy ponad 40 m wysokości i jeszcze nieco ponad sto lat temu stanowiła kluczowy element projektu Johna Moora, który polegał na zaopatrzeniu w bieżącą wodę 200 tys. mieszkańców. To jedyny w swoim rodzaju obiekt w Polsce i jeden z nielicznych w Europie. Dlaczego?
Zacznijmy jednak od początku. W latach 50. XIX wieku wrocławianie zaczęli odczuwać kłopot w dostępie do zdatnej do użytku wody. Zagrożenie było na tyle poważne, że nad mieszkańcami powstało całkiem realne widmo wybuchu epidemii cholery. Sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji. Miejscy urzędnicy podjęli więc decyzję o budowie kolejnego miejsca, w którym będzie można niejako „produkować” wodę.
Wspomniany na początku artykułu John Moor został wyłoniony w rozpisanym przez władze miasta konkursie. Przed projektantem postawiono niezwykle trudne zadanie. Za pomocą nowoczesnego obiektu hydrotechnicznego, należało zaopatrzyć w wodę niemal całe miasto. Ówczesny architekt miejski, Johann Zimmermann uznał, że propozycja anglika Moor’a z nadesłanych prac jest najlepsza. Delikatnie skorygował projekt i wydał pozwolenie na budowę.
W latach funkcjonowania obiektu, w środku znajdowały się czynne maszyny parowe i koła zamachowe, dzięki którym mieszkańcy mieli dostęp do pochodzącej z Odry i oczyszczonej wody. Wieża pracowała około stu lat, do przełomu 40 i 50-lecia XX wieku. Gdy zbudowano pierwsze wyższe budynki w mieście okazało się, że technologia, w której budowla funkcjonuje niestety nie wystarczy, aby woda docierała do najwyższych pięter nowych wieżowców. W latach 60. wyłączono wieżę z użytku, zbiorniki nie zostały jednak zdemontowane i przez lata niszczały nieeksploatowane.
Dzięki niemieckiej precyzji, podczas budowy obiektu nacisk położono nie tylko na jego funkcjonalność, ale również wygląd. Wieża jest niesamowicie starannie wykończona w środku. Perełką w jej konstrukcji są ażurowe, kręcone schody. Mierzą one aż 24 metry, dzięki czemu noszą miano najwyższych tego typu schodów w Europie. Poza tym, duże wrażenie robią również żeliwne kolumny w greckim stylu czy inne ozdobne detale budynku.
W 2014 roku Miejskie Przedsiębiorstwo Wodno-Kanalizacyjne wykonało prace remontowe odnawiając elewację obiektu i przyozdabiając go iluminacją. Dzięki temu, dawna wieża ciśnień robi wspaniałe wrażenie o zmroku. Niestety, wewnątrz nie jest już tak przyzwoicie i z tego względu, budynek nie jest dostępny dla zwiedzających.
Mówi się, że MPWiK szuka różnych możliwości finansowania, aby całkowicie odnowić zabytek i udostępnić go mieszkańcom i turystom. Niestety, nie pojawiły się w tej sprawie żadne konkrety. Być może pewnego dnia będzie nam dane zobaczyć ten niezwykły obiekt od środka na własne oczy. Dzisiaj możemy zrobić to jedynie z zewnątrz do czego Państwa zachęcam przy okazji weekendowego rodzinnego spaceru.
Maciej Fedorczuk