Ponad 400 lat trwać będą ślady nocnych imprez biegowych, jakie przetoczyły się przez Wrocław. Tyle bowiem czasu upłynie, aż rozłoży się surowiec, z jakiego wykonane są plastikowe kubeczki, jakimi zaśmiecili wrocławskie arterie uczestniczy niedzielnego nocnego półmaratonu. Ten widok mnie boli, po prostu – napisał na Facebooku Oleś Kulczewicz, który wykonał zdjęcie.
Pokazuje ono biegaczy brodzących w koleinach wilgotnej jezdni wśród zużytych jednorazowych kubeczków. Zdjęcie, jakie zamieścił na portalu społecznościowym jeden z internautów jest od kilku godzin hitem sieci. Treść komentarzy, w których setki osób wyraża słuszne niezadowolenie, nie zawsze nadaje się do cytowania.
Wielu wrocławian pamięta obietnice prezydenta Jacka Sutryka deklarującego wielokrotnie walkę z plastikiem w stolicy Dolnego Śląska. Według zapewnień włodarza na imprezach organizowanych przez ratusz będą tylko ekologiczne naczynia i kubeczki.
Po imprezie biegowej na trasie było istne morze plastikowych kubków. Urzędnicy bronią swego szefa, który rzekomo miał się przejęzyczyć, bo miał mówić o stopniowym odchodzeniu od używania jednorazowych naczyń z plastiku na imprezach organizowanych przez magistrat i jednostki miejskie. Ekologiczne naczynia (talerze, kubki, sztućce) rzeczywiście były stosowane podczas imprezy Europa na Widelcu, gdzie posiłki wydawano na ekologicznych talerzykach z pulpy z trzciny cukrowej. Te łatwodegradowalne naczynia mają walor ekologiczny i są w związku z tym preferowane przez coraz liczniejszych organizatorów imprez masowych.
Wczoraj wieczorem biuro prasowe ratusza w specjalnym komunikacie zapewniło, że samorząd Wrocławia nie zmienia planów związanych z odchodzeniem od plastiku, ale w przypadku nocnego półmaratonu obowiązywały wcześniej podpisane kontrakty. Ekologiczne kubeczki mają być – według słów urzędników – na wrześniowym maratonie.