Przeszedł już samotnie mongolską część pustyni Gobi (jako pierwszy człowiek w historii), czy norweski płaskowyż Hadrandervidda. Pokonał też całą Polskę wędrując wzdłuż Wisły. Teraz jego celem jest dotarcie na nartach na biegun południowy. Wrocławski podróżnik Mateusz Waligóra podejmie się kolejnego potężnego wyzwania.
Dla Waligóry nie ma granic nie do przekroczenia. Długodystansowe wędrówki to jego chleb powszedni. Odbywał już takowe na Grenlandii, na wspomnianej pustyni Gobi czy w Górach Izerskich (północne Czechy, niedaleko granicy z Polską). Jednak to będzie jego największe z dotychczasowych wyzwań. Tylko trzem osobom z Polski udało się jak dotąd dotrzeć na ten biegun na nartach, samotnie i bez wsparcia z zewnątrz. Byli to: Marek Kamiński, Jacek Libucha oraz jedyna w tym gronie kobieta Małgorzata Wojtaczka.
Jak wielkie będzie to wyzwanie? Waligóra do pokonania na nartach będzie miał 1200 km w potwornych, zdradzieckich warunkach po lodzie. Często popękanym lodzie, a takie szczeliny będą jak miny lądowe. Jeśli do takiej wpadnie, nie będzie go miał kto wyciągnąć. Będzie miał co prawda przy sobie telefon satelitarny, ale pomoc będzie uzależniona od pogody. Ta zaś jest bardzo zmienna. Do tego dochodzi jeszcze potężny wiatr. Na Antarktydzie zdarzają się podmuchy o sile nawet 150 km/h. Coś takiego uniemożliwia człowiekowi poruszanie się, a także obniża temperaturę o kilkadziesiąt stopni. A ona i tak będzie oscylować nawet około 40 stopni na minusie. Podczas wyprawy Waligóry jego team będzie publikował w sieci informacje dotyczące zmian klimatu.
Wrocławianin rozpocznie swój marsz w zatoce Hercules Inlet na brzeg lodowca szelfowego Ronna w Górach Ellsworth. Stamtąd uda się na południe w rejon Thiel Mountains, uznawany za szczególnie niebezpieczny. Celem będzie dotarcie do stacji badawczej Amundsen-Scott. Zająć mu to może nawet 60 dni. Dodatkowo będzie zmuszony ciągnąć cały swój ekwipunek zapakowany na specjalne sanki o nazwie “pułki”. To szczególnie istotne, bo kluczową rolę odegra tam dieta. Waligóra ma zamiar zabrać m.in. ser żółty, orzechy, suszone owoce, słodycze czy masło. Produkty te w większości będą liofilizowane, czyli w dużym uproszczeniu suszenie mrozem. Produkt zostaje zamrożony, a następnie odessana zostaje woda.
Wrocławianin jest już w drodze na miejsce startu swojej wędrówki. Rozpocznie się ona w drugiej połowie listopada. Na YouTube można zobaczyć film z jego przygotowań w Górach Izerskich.