Paweł Wybierała przedstawił na swoim facebookowym profilu stanowisko wobec ostatniego zamieszania związanego z Dariuszem Stasiakiem. Insynuuje w nim spisek mediów i urzędu marszałkowskiego. Ponadto wypowiedzi prof. Edwarda Czapiewskiego w kontekście zamieszania w sejmiku województwa zostały porównane do czasów słusznie minionych, a więc do okresu komunizmu w Polsce.
Przypomnijmy, ze Paweł Wybierała stracił zaufanie zarządu województwa. Nadal pozostaje członkiem zarządu, ale niczym nie koordynuje i pobiera wynagrodzenie. Pełen zakres jego kompetencji, czyli kierowanie Departamentem Rozwoju Społecznego i Rynku Pracy wraz z Wydziałami Sportu i Turystyki oraz wszystkimi podlegającymi mu jednostkami samorządowymi, został w całości powierzony Panu Tymoteuszowi Myrdzie, który nadzoruje również Departament Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego, Pisaliśmy o tym: TUTAJ!
Paweł Wybierała oskarża także urząd marszałkowski o spisek z lokalnymi mediami. Ten zarzut skomentował Bohdan Stawiski.
Zbliża się 1 kwietnia i pewnie dlatego Pan Wybierała chce być zabawny. – komentuje Bohdan Stawiski, zaufany marszałka Przybylskiego.
Zdaniem Wybierały, prof. Czapiewski podważa powagę swojego dorobku naukowego oraz szkodzi społeczności akademickiej. Zarzuca mu, że podbudowana tytułem naukowym rola najmity od medialnego oczerniania, przypomina „czasy słusznie minione, choć nie tak odległe”.
Jaki poziom umysłu taka wypowiedź. Nie można mieszać nauki z wypowiedzią publiczną. Dzięki nauce zdobyłem umiejętność wyciągania krytycznych wniosków. Zarzuty pana Pawła Wybierały, że rzekomo z kimś współpracuję to pomówienie.- komentuje profesor Edward Czapiewski – Jestem normalnym człowiekiem, który reaguje na draństwa, które dzieją się w życiu publicznym. Oni myślą tylko o swoich układach i zarobkach, a nie o samorządzie. To nie jest w porządku. – dodaje prof. Czapiewski.
Profesor ocenia także, że należy powołać instytucję, która będzie niezależna od władzy państwowej i samorządowej.
Taka instytucja powinna zrobić porządek z tym co dzieje się w samorządzie i prześwietlać takich panów jak Stasiak, czy Wybierała. – ocenia profesor Edward Czapiewski.
Co ciekawe, na końcu oświadczenia znalazła się informacja, że Dariusz Stasiak nie uczestniczył w formułowaniu tego stanowiska. Postanowił on jednak wystosować własny komunikat, który zamieścił na swoim portalu społecznościowym. Czytamy w nim, że w jego ocenie profesor Czapiewski jest wątpliwej prowieniencji “autorytetem” profesorskim.
Środowisko naukowe jest oburzone
Swoje oburzenie wobec zarzutów Pawła Wybierały i Dariusza Stasiaka wyrazili profesorowie, z którymi się skontaktowaliśmy.
Dorobek naukowy profesora Edwarda Czapiewskiego jest niepodważalny. Nie mieliśmy tak znakomitego dydaktyka. Jestem jego wychowankiem, a zajęcia prowadzone przez profesora były najlepszymi jakie sobie przypominam. – komentuje prof. Grzegorz Strauchold – Profesor ma wielki dorobek w badaniach kierunków wschodnich, z którymi współpraca w formie wymian trwa do dziś. Dziś jest na emeryturze i ma podstawy intelektualne oraz jako doświadczony samorządowiec może sobie pozwolić na komentowanie obecnej sytuacji. Natomiast bardzo mi się nie podoba upowszechniająca się w Polsce metoda atakowania z pozycji politycznej. – dodaje profesor Strauchold.
Do sprawy odniósł się także profesor Stanisław Rosik.
Jego zdaniem opinia Dariusza Stasiaka jest krzywdząca dla całego ustroju uczelnianego i akademickiego. Tłumaczy, ze procedura uzyskania tytułu profesorskiego jest na tyle wymagająca, że trudno bez bardzo poważnych argumentów podawać w wątpliwość jej wyniki.
“Sprawy, o które toczy się spór w środowisku samorządowym, pozostawiam bez komentarza i nie chcę być z nimi w żaden sposób łączony. Odpowiadając jedynie na – nie taję: zaskakujące dla mnie – pytanie Pana Redaktora, czy sformułowanie o „wątpliwej proweniencji” profesorskiego autorytetu Pana Profesora Czapiewskiego ma jakiekolwiek podstawy, pozostaje mi wyrazić ubolewanie, że w ferworze walki politycznej w ogóle padają tego rodzaju argumenty. Po pierwsze procedura uzyskania tytułu profesorskiego – przeszedłem ją kilka lat temu – jest na tyle wymagająca, że trudno bez bardzo poważnych argumentów podawać w wątpliwość jej wyniki. W wypadku natomiast Pana Prof. Czapiewskiego, który był moim nauczycielem akademickim i z którym już jako zawodowy badacz miałem okazję kilkakrotnie współpracować w różnych projektach, mogę zapewnić, że tego rodzaju zarzut jest wyjątkowo bezzasadny. Wystarczy tylko wspomnieć, że jest on jednym z dwóch Autorów obowiązującego dziś, wydanego przez PWN, podręcznika akademickiego do historii powszechnej XX w. Pozostaje zatem zaapelować do przedstawicieli środowiska tak znacząco odpowiedzialnego za dobro naszego regionu, by w debacie na poruszające emocje tematy zachowali jednak umiar w doborze argumentów i nie godzili w dobro nauki. Służymy przecież – i jako samorządowcy, i jako przedstawiciele świata nauki – jednemu społeczeństwu. – komentuje prof. Stanisław Rosik
Profesor Piotr Mickiewicz zauważa, że wśród polskich polityków dominującą postawą jest rzucanie kalumnii na przeciwnika.
Obrzucić kogoś błotem, to jest to! To łatwiejsze niż merytoryczna dyskusja, walka na argumenty. Bo trzeba je mieć i umieć wyrazić, a to trudne. A tak wystarczy tylko głośno wykrzyczeć kalumnie. – komentuje prof. Mickiewicz.
Zszokowała mnie formuła ataku na mojego szanownego kolegę, wybitnego historyka, znawcę dziejów Rosji profesora Edwarda Czapiewskiego. – komentuje prof. Piotr Mickiewicz – Stwierdzenia w postaci „wątpliwej prominencji autorytet naukowy” czy „szkodzenie społeczności akademickiej” to zarzuty, które powinny być przynajmniej uzasadnione. Przepraszam, ale czy któryś z adwersarzy prof. Czapiewskiego posiada dorobek naukowy, czy wiedzę historyczną, która pozwala na taką ocenę jego pozycji naukowej i dorobku? – dodaje.
Geneza konfliktu?
Zaintrygowany co spowodowało taką reakcję elity politycznej Dolnego Śląska przeczytałem ów obrazobójczy tekst. Profesor Czapiewski odnosi się w nim do roli jaką powinna odgrywać społeczeństwo w ramach tak zwanej funkcji kontrolnej, wskazuje na znaczenie organizacji pozarządowych w współczesnym państwie demokratycznym, ukazując, że to dzięki nim ujawnione zostały pewne informacje. Gdzie więc ten atak? Czy jest nim propozycja by powołać niezależną instytucję do badania oświadczeń majątkowych urzędników i polityków? – dopytuje prof. Piotr Mickiewicz.
Profesor Mickiewicz przybliża dorobek naukowy prof. Czapiewskiego
Profesor Czapiewski ciężko pracował na swoją pozycję naukową. Doktorat obronił tuż po wyjściu z internowania w 1981 roku. Przez wiele lat koncentrował się na pracy naukowej, także finansując ją z własnych a nie uczelnianych funduszy. Efektem jest kilka prac, uważanych za ważne dla polskiej historiografii, solidna penetracja rosyjskich archiwów państwowych przerwana zakazem dostępu do dokumentów i pełnienie funkcji członka kolegium Ośrodka Studiów Wschodnich – dla niewtajemniczonych jednego z najważniejszych polskich ośrodków analitycznych. Równocześnie ma duszę działacza społecznego, ale nie polityka. Jego celem nigdy nie było zajmowanie intratnych stanowisk, o czym świadczy – nomem omen – status majątkowy. Chce jedynie powrotu do pewnej normalności, prymatu etyki w codziennych działaniu oraz postrzegania działalności politycznej i pracy urzędniczej jako obowiązkowi pracy na rzecz państwa, społeczeństwa i obywatela. I czy taka postawa zasługuje na tak bezpardonowy atak ad personam? Panowie trochę etyki. Także w swoim interesie. – mówi prof. Piotr Mickiewicz.
Piotr Krejner