O problemie z parkowaniem we Wrocławiu można byłoby napisać już sporej objętości książkę. Stolica Dolnego Śląska jest atrakcyjnym miejscem do życia, wciąż przyciągającym nowych mieszkańców – naturalnie, wraz ze swoimi samochodami.
O zjawisku pisaliśmy kilka miesięcy temu na przykładzie osiedla Powstańców Śląskich, gdzie sąsiedztwo ze Sky Towerem dostarcza jego mieszkańcom bólu głowy pod wpływem emocji towarzyszących poszukiwaniu miejsca dla swojego pojazdu w godzinach szczytu. Są jednak we Wrocławiu miejsca, gdzie zaparkować samochodu nie da się bez względu na porę czy dzień tygodnia.
Na prośbę naszej czytelniczki, przyjrzeliśmy się sprawie na przykładzie okolic Placu Nowy Targ. Przykład jest bardzo reprezentatywny, przede wszystkim ze względu na bliskie sąsiedztwo z dwoma, dużymi parkingami. Podziemnym (właśnie na wspomnianym placu) oraz tym znajdującym się w Galerii dominikańskiej. Dlaczego wielu kierowców wciąż z nich nie korzysta, blokując możliwość spokojnego znalezienia miejsca lokatorom tamtejszych kamienic?
Sumując liczbę dostępnych miejsc parkingowych w sąsiedztwie ulicy Piaskowej, wychodzi ich… 940. Zazwyczaj, zajętych jest maksymalnie 40 – 45% z nich. To, jak w tym czasie wyglądają ulice dojazdowe do budynków mieszkalnych na Starym Mieście mogą Państwo zobaczyć na zrobionych kilka dni temu fotografiach.
Zapytaliśmy o opinię zarówno mieszkańców rejonu, jak i parkujących na nim „gościnnie” kierowców. Płacimy abonamenty, a do samochodu często musimy spacerować 10, 15 minut. Dla zdrowotności może i dobrze, ale czasem człowiek się zwyczajnie spieszy. Kiedy zdarzy mi się wracać do domu w godzinach wczesno-popołudniowych lub wieczorem w weekend, szanse na znalezienie miejsca w odległości do kilometra od domu mam mizerne. Żadna przyjemność tachać zakupy przez taki kawał drogi – mówi nam Pani Alicja, zamieszkująca budynek przy ul. Piaskowej.
Faktycznie, sytuacja parkingowa, jaką zastaliśmy na miejscu z całą pewnością może być dla mieszkańców frustrująca. Co na „goście”? Parkingi okoliczne są drogie i dużo czasu zajmuje sam wjazd/wyjazd. Szlabany, windy… Podjechałem na chwilę załatwić sprawę w restauracji obok, toż to szkoda nawet szukać parkometru – skomentował chcący zachować anonimowość kierowca.
W przypadku podziemnego parkingu pod pl. Nowy Targ ceny faktycznie nie rozpieszczają. Za każdą rozpoczętą godzinę zapłacimy 5,50 zł. Bilet całodobowy kosztuje 80 zł. A co do parkometru, gdyby ktoś nawet miał ochotę go poszukać – to trochę mu to zajmie. Najbliższy (jak widać na fotografii) jest nieczynny.
Nie widać wyjścia z obecnej sytuacji zadowalającego mieszkańców stu procentach. Średnio, na… 900 wrocławian przypada aż… 1000 samochodów. Zdaniem części z nas jedynie ograniczenie liczby pojazdów w mieście pozwoliłoby (dosłownie) odetchnąć z ulgą. I nie chodzi tu tylko o czyste powietrze, ale i miejsce na swoje auta. Nasi Czytelnicy z pewnością mają swoje uwagi na ten temat – zapraszamy do dyskusji.
Maciej Fedorczuk
Zapraszamy do dyskusji nic nie da ta dyskusja i tak wszystko jest podporządkowane pod hajs.
Dzień dobry wszystkim. Niestety musimy zmierzyć się z tym na spokojnie. Nie załatwi tego do końca ani Policja, ani Straż Miejska. Samochodów generalnie jest za dużo. Nie będziemy przecież burzyć zabytkowych kamienic lub wycinać drzew w parku staromiejskim etc. Można pójść śladem Pragi, można wybudować Ride Parkingi ale już wielopoziomowe. Gdyby opłata miesięczna była w wysokości 100-150 złotych ale w tym mam darmowa komunikację miejską. Stawiam samochód na parking. Byle bybyl zabezpieczony i pilnowany. Gdyby tak zrobiło z 50% mieszkańców to by były pieniądze na parkingi. Przecież będą służyć przez 10,20,30 lat. Osoby spoza Wrocławia niech też parkują na zewnętrznych parkingach i wsiadaja do MPK. Chyba innej drogi nie ma. Ja zapomniałem że po 22.00 zaparkuje na swojej ulicy