Ludobójstwo na Wołyniu, dokonane przez Ukraińców na Polakach, pozostaje głęboką raną. Kulminacją była „krwawa niedziela” 11 lipca 1943 roku. Zbrodnie, których ofiarą padły dziesiątki tysięcy obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, wyryły bardzo głęboki ślad w pamięci i wciąż domagają się ukazania w świetle prawdy.
W 1944 r. antypolski terror OUN-UPA z Wołynia przeniósł się do Galicji Wschodniej (województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego), a także na Lubelszczyznę. Według ostrożnych szacunków polskich badaczy, trwająca od przełomu lat 1942/1943 do połowy roku 1945 Zbrodnia Wołyńska pochłonęła około 100 tysięcy Polaków (40–60 tys. na Wołyniu, 30-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na ziemiach dzisiejszej Polski, z czego do 2 tys. na Chełmszczyźnie – w południowo-wschodniej części województwa lubelskiego). Następnych co najmniej 485 tys. Polaków (125 tys. z Wołynia, 300 tys. z Galicji Wschodniej, 60 tys. z Chełmszczyzny) partyzantka ukraińska zmusiła pod groźbą śmierci do ucieczki na teren Polski centralnej.
Z około 2500 miejscowości, w których w 1939 r. mieszkali w woj. wołyńskim Polacy, w wyniku działań OUN-UPA ok. 1500 przestało istnieć (zostało spalonych lub zniszczonych). Męczeńska śmierć tysięcy Polaków na Wołyniu obecnie jest upamiętniona krzyżem (rzadziej pomnikiem i nie zawsze na mogile) w niespełna 150 miejscowościach. Do dzisiaj w około 1350 miejscowościach na Wołyniu, gdzie zginęli Polacy z rąk OUN-UPA, nie ma znaku krzyża na mogile i nie ma w większości mogił Polaków.
Należy dodać, że wiosną 1944 r. także blisko 20 tys. Ukraińców z Chełmszczyzny porzuciło swoje domostwa z obawy przed polskim podziemiem. Na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 roku zginęło prawdopodobnie 10–12 tys. Ukraińców. Z tej liczby ok. 2–3 tys. osób zginęło na Wołyniu, 1–2 tys. w Galicji Wschodniej, a w okresie do 1947 roku 7–8 tys. na ziemiach dzisiejszej Polski (z czego 2,5 tys. na Chełmszczyźnie). Niektóre z polskich akcji odwetowych były zbrodniami wojennymi. Jednak zdaniem polskich historyków nie można stawiać znaku równości między nimi a zorganizowaną, antypolską akcją OUN-UPA.
Powyższe dane to zapisy podręcznikowe. Nie oddają skali dramatu, jaki dotknął Polaków w osobistym czy rodzinnym wymiarze. Bestialstwo, z jakim Ukraińcy mordowali Polaków i gwałtowność w niszczeniu wszystkiego, co było polskie, sprawiły, ale też mnożone przez lata przeszkody w dochodzeniu do prawdy i upamiętnianiu Zbrodni Wołyńskiej, sprawiły, iż temperatura współczesnych relacji pomiędzy państwami i społeczeństwami była wciąż podwyższona.
24 lutego 2022 roku, ale też wcześniejsze próby, jakie Ukraina i jej obywatele podejmowali, aby wyjść z okowów rosyjskich wpływów, zmieniły perspektywę wzajemnych odniesień. Z pewnością znakami tej zmiany był sposób, w jaki Polacy przyjęli Ukraińców uciekających przez skutkami inwazji rosyjskiej na ich kraj oraz skala pomocy, z jaką państwo polskie i wszystkie jego struktury udzielają Ukrainie broniącej się przed agresją Federacji Rosyjskiej.
11 lipca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Państwowe uroczystości odbyły się dzisiaj w Warszawie z udziałem prezydenta, premiera oraz przedstawicieli organizacji upamiętniających ofiary Zbrodni Wołyńskiej. Po raz pierwszy w uroczystości uczestniczył ambasador Ukrainy Wasyl Zwarycz, który złożył wieniec od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
- To, co dziś dzieje się między Polakami a Ukraińcami, jest najlepszym dowodem, że nie chodzi o zemstę; nie ma dzisiaj Polaków, którzy nie wiedzą, co to była rzeź wołyńska, a jednak przyjmują Ukraińców pod swój dach, niosą pomoc całemu narodowi i państwu. (…) Tam, gdzie tyle razy leżał karabin, topór, widły, sękaty kij, położony został chleb i ręka została wyciągnięta, by pomóc. I została ona przyjęta z wdzięcznością i łzami. (…) Chcemy prawdy, grobów, tego, co jest normalne w cywilizacji, w której oba nasze narody wyrosły – chrześcijańskiej, łacińskiej. Chcemy móc pomodlić się na grobach naszych najbliższych, rodaków, wskazanych z imienia i nazwiska o ile to jeszcze możliwe. Chcemy zaoferować to samo, aby i tam, gdzie na naszej ziemi pochowani są Ukraińcy, też był grób. I nie będzie ich tyle, co na Wołyniu. Ale nie licytujmy się na liczby – mówił prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.
- Nie możemy się poddać pokusie fałszywego pojednania, ale musimy też zdać sobie sprawę, że to w interesie Rosji i Moskwy jest ponowne skłócenie Polaków i Ukraińców. Ta wieczna nienawiść, która dawno temu przecież wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą jest w interesie tego, kto chce pozbawić nas i Ukrainę wolności i suwerenności. (…) Dziś to Ukraina doświadcza okrucieństwa ze strony Rosji. Prowadzi walkę o własną niepodległość wobec pełnego nienawiści rosyjskiego nacjonalizmu. Ukraińcy walczą nie tylko o swoją wolność, ale również o naszą i całej Zachodniej Europy. Teraz konflikt pomiędzy Polską a Ukrainą byłby korzystny jedynie dla Rosji. (…) Dlatego kluczowe w tym momencie dla obu państw jest pojednanie. Można je osiągnąć jedynie poprzez prawdę, nawet tę najbardziej niewygodną, o zbrodni wołyńskiej. To dzięki prawdziwemu porozumieniu, Polska i Ukraina mogą liczyć na lepszą wspólną przyszłość. (…) Nie będzie żadnego pojednania opartego o fałsz, o zapomnienie, o kłamstwo. Nie może być. To musi być punkt wyjścia i to jest punkt wyjścia do pojednania – mówił premier Mateusz Morawiecki.
Poprzez: zbrodniawolynska.pl / ipn.gov.pl / prezydent.pl / www.gov.pl/premier