Podwyżka cen za korzystanie z komunikacji miejskiej stała się na faktem. Jak już informowaliśmy w naszym portalu od nowego roku za bilet normalny zapłacimy 4,60 zł. Efektem ma być komunikacja miejska na wysokim poziomie za maksymalnie trzy lata.
Wrocławscy radni zdecydowali już o tym, że od 1 stycznia 2021 r. zdrożeją przejazdy w komunikacji publicznej, wyższe będą opłaty za parkowanie, które dodatkowo rozszerzono na dni wolne od pracy i wzrosną też rachunki za odbiór śmieci. Jeśli chodzi o bilety MPK, to przewoźnik zapewnia, że będzie je można nabyć po starej cenie po pobraniu specjalnej aplikacji. Warunkiem jest odprowadzanie podatków we Wrocławiu. Ponadto ustami swojego rzecznika Tomasza Sikory zapewnia, że spółka nie ustaje w pracy nad poprawianiem jakości transportu publicznego w stolicy Dolnego Śląska. Zobacz nasze video.
Opozycja protestuje przeciwko podwyżkom i zarzuca władzom miasta drenowanie portfeli wrocławian w trudnym dla wielu rodzin czasie epidemii, co podkreśla radny Robert Grzechnik. Opinie mieszkańców są podzielone, choć raczej sceptyczne, czemu trudno się dziwić. Podwyżka cen biletów MPK to, zdaniem radnych wierzchołek góry lodowej problemów finansowych wrocławskiego magistratu. Opozycja we wrocławskiej Radzie Miejskiej alarmuje o poszukiwania przez miasto banku, który miałby udzielić mu kredytu na 304 mln zł, co ujawnia radny Michał Kurczewski. Miasto tłumaczy to jako skutek COVID-19. Zastanawia jednak fakt, że wrocławianie mają zacząć go spłacać dopiero w roku 2026.
Zarządzanie organizmem miejskim wymaga balansowania pomiędzy oczekiwaniami mieszkańców i ich cierpliwością, gdy sięga się do ich portfeli. W czasie, gdy kryzys ekonomiczny, dotykający również samorządy, jeszcze się nie zakończył, a nawet mówić można o tym, że dopiero wkraczamy w jego skutki, wyważanie argumentów i decyzji jest szczególnie trudne. Z pewnością potrzebny jest dialog, aby przekonać do decyzji.
Dariusz Nowakowski
Komentowane 1