Według ustaleń Gazety Wrocławskiej, rozpadł się klub Dolnośląskiej Koalicji Samorządowej (poprzednio Bezpartyjni Samorządowcy). W trzyosobowym zespole funkcjonował tercet Patryk Wild, Dariusz Stasiak i Mirosław Lubiński. Ten trzeci opuścił klub, więc przestał on formalnie istnieć.
Tą decyzją nie poszedłem w żadną stronę. Byłem zawsze związany z lewicą, ale nie tą z Czarzastym i Biedroniem. Kiedy poseł Robert Kwiatkowski zwrócił się do mnie z pytaniem, czy nie wstąpię do projektu Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej, ucieszyłem się i przyjąłem propozycję. A ponieważ nie mogę być w dwóch projektach politycznych, zrezygnowałem z klubu DKS. SLD to nie tylko klub, ale też jasna wizja na najbliższe wybory – zarówno parlamentarne jak i samorządowe. Trudno być w dwóch projektach jednocześnie, które są konkurencyjne – powiedział w rozmowie w „Gazecie Wrocławskiej” Mirosław Lubiński.