Przed decyzją Ministerstwa Zdrowia o zrobieniu kolejnego kroku ku „nowej normalności” wśród opinii publicznej można było usłyszeć wiele obaw. Głosy pełne były niepewności co do umiaru i rozsądku, który miałby rzekomo wyparować z ludzkich głów i ustąpić miejsca dla zewu wolności i chęci doświadczenia choć krzty beztroski. Do galerii handlowych miały ustawiać się ogromne kolejki a sklepy pękać w szwach.
Jak wygląda sytuacja po kilku dniach łagodniejszego pod względem restrykcji epidemicznych? Postanowiliśmy to sprawdzić. W tym przypadku trudno wskazać generalną, krajową tendencję. Poza wyszczególnieniem jednego z wyjątkowych przypadków, skupimy się na sytuacji z „wrocławskiego podwórka”. To wydarzenie zasługuje jednak na wspomnienie. Słynna w sieci stała się kilkusetmetrowa kolejka do sklepu Ikea w Katowicach, która ustawiła się z samego rana w ubiegły poniedziałek. Szansa na to, że wszystkim stojącym w niej ludziom zepsuły się meble, jest znikoma. Co więc stoi za motywem takich decyzji?
We Wrocławiu podobnych widoków nie doświadczyliśmy. Kolejki, jeśli nawet były, to zdecydowanie mniejsze niż do dyskontów spożywczych. Dla osób, które postanowiły wybrać się na zakupy 4 maja nie zawsze kończyły się one niestety pozytywnie. W niektórych galeriach w całym kraju wybrzmiały bowiem alarmy bombowe i klienci zostali ewakuowani. Jak widać na naszych zdjęciach, grupa oczekująca na dalsze instrukcje pod wrocławską Magnolią nie była jednak liczna i w większości postanowiła rozejść się do domów. Ewakuacje zarządzono jeszcze m.in. w Galerii Dominikańskiej i kilku podobnych obiektach w Krakowie czy Poznaniu. Ładunków nigdzie nie znaleziono, a sprawę bada już policyjna komórka ds. cyberprzestępczości, ponieważ informacje o zagrożeniu galerie otrzymały drogą mailową.
- Czy właściciele sklepów są już gotowi?
Niektóre sklepy postanowiły wstrzymać się otwarciem swoich drzwi. Wszystko ze względu na dwa czynniki, jak relacjonują ich kierownicy: Brak środków bezpieczeństwa lub niską opłacalność prowadzenia działalności przy znacznie mniejszym ruchu. Ze względu na kwietniowe pogłoski o zamiarze otwierania centrów handlowych dopiero 18 maja, właściciele sklepów wciąż czekają na zamówione płyny/rękawiczki/przyłbice czy szyby z pleksi i na ten moment nie chcą ryzykować zdrowia swoich pracowników. Galerie można więc – na ten moment – określić jako „półotwarte”. Przed zamiarem zrobienia zakupów w wybranym punkcie, lepiej upewnić się wcześniej czy wznowiono w nim już sprzedaż. Warto więc zadać więc inne, być może nawet ważniejsze pytanie…
- Czy klienci są już gotowi?
Z tym także bywa różnie, choć – jak wynika z relacji pracowników jednego ze sklepów w Galerii Dominikańskiej – niezbyt dobrze. Niestety klienci nie zawsze, a nawet niezbyt często respektują zasady bezpieczeństwa. Metraż naszego sklepu jest niewielki i poza załogą może w nim przebywać dwóch klientów. Mimo takiej informacji na drzwiach, ludzie wchodzą „na trzeciego” i musimy odrywać się od obsługi, by poprosić ich o poczekanie na zewnątrz. Gdyby tego było mało, często spotyka się to z nieuprzejmą reakcją – mówi Pani Anna, zastępca kierownika w jednym ze sklepów kosmetycznych. Szefostwo zapewniło nam środki dezynfekujące i przyłbice oraz maski. Na szyby z pleksi wciąż czekamy, zamówione są na 18 maja. Z tego miejsca proszę o wyrozumiałość do obsługi, to dla nas również nowa sytuacja – dodaje.
Jak widać na zdjęciach, galerie nie przeżywają jednak oblężenia. Przed centrami nie ma kolejek, a sklepy w różny sposób respektują zasady bezpieczeństwa. Właściciele posiadający większy metraż (Decathlon, Media Markt) liczą klientów za pomocą specjalnych klipsów lub pracownika przydzielającego numerki, w mniejszych, często zdarzają się sytuacje podobne do tych, które opisuje Pani Anna. W większości punktów ruch jest zdecydowanie mniejszy niż przed wybuchem epidemii.
Dla nas wszystkich sytuacja, z którą się mierzymy jest trudna i niewygodna. Ważne jednak, by opanować przedwczesny entuzjazm i respektować wprowadzone środki ostrożności. Na ten moment ta sztuka udaje się wrocławianom, przed nami jednak pierwszy „luźniejszy” weekend. Jak będzie wyglądać? Oby podobnie jak kilka minionych dni.
Maciej Fedorczuk
To nie jest że pracodawcy nie chca ryzykować czekając na płyny rękawiczki itd oni muszą to zapewnić więc redaktorku chcieć A musieć to różnica tak dla przypomnienia