Rok 2022 nieuchronnie zmierza ku końcowi, a więc czas sportowych podsumowań nadszedł. Przyjrzymy się jak poczynały sobie największe wrocławskie zespoły przez ostatnich 365 dni. Kto oczarował, kto zawiódł, kto zaskoczył. Na początek bierzemy „na warsztat” żużlową Betard Spartę Wrocław, dla której 2022 rok zdecydowanie nie należał do najłatwiejszych. Problemów nie brakowało, a gdy już udało się jakiś rozwiązać, to zaraz wyskakiwał kolejny, zaś misja obrony mistrzowskiego tytułu się nie powiodła. Mimo tego widać było pewne elementy, które pozwalają mieć nadzieję na lepsze jutro.
Choć żużlowcy sezon zaczynają w kwietniu, Spartanie już w lutym otrzymali bardzo silny cios, który tak naprawdę zredefiniował im całe rozgrywki 2022. Otóż 24 lutego 2022 roku wybuchła wojna na Ukrainie spowodowana bestialskim najazdem Rosji na ten kraj. Jak wpłynęło to na Spartę? Otóż rosyjscy sportowcy zaczęli być masowo wykluczani z rozgrywek w wielu dyscyplinach. Władze polskiego żużla zadziałały ekspresowo i radykalnie. Żaden Rosjanin nie mógł brać udziału w meczach żadnej ligi w Polsce.
Trójząb ułamany
To kosztowało Spartan utratę Artioma Łaguty, świeżo upieczonego mistrza świata, absolutną gwiazdę światowego żużla. Na nic zdało się to, że Artiom otwarcie potępił wojnę (w przeciwieństwie choćby do brata Grigorija), że ma polskie obywatelstwo, że od kilkunastu lat mieszka z rodziną w naszym kraju. Jeździł z rosyjską licencją, pod rosyjską flagą, więc miejsca dla niego nie było. Podobnie jak dla Emila Sajfudtinowa czy Wadima Tarasienki.
Wrocławianie stracili jedno z ostrzy swojego straszliwego „trójzębu” Łaguta-Janowski-Woffinden. Nie było już kogo ściągnąć w zamian, a zresztą nawet gdyby był na to czas, to kim zastąpić mistrza świata? Chyba tylko Bartosz Zmarzlik miał podobną moc sezon wcześniej. Sparcie pozostało więc stosowanie „zz-tki” co mecz, czyli każdy z seniorów jechał dodatkowy bieg w zamian za zastąpionego zawodnika.
O dwóch takich co mocno zawiedli
Ale tu niestety pożywkę miały kolejne kłopoty jakie dopadły WTS już w trakcie sezonu. Aby choć w miarę dobrze zastąpić Łagutę, potrzeba było mocnej i równej formy całej drużyny. Tymczasem z tym były ogromne problemy. Przede wszystkim zagubiony był Tai Woffinden. Brytyjczyk w wielu meczach był zagubiony, nie trafiał z ustawieniami, brakowało mu charakterystycznego błysku w jeździe. Naprawdę dobre występy mu się zdarzały, ale nieregularnie. Co prawda większość zawodników w lidze chciałaby mieć średnią ponad 1,9 pkt na bieg, ale dla Taia to był najgorszy wynik od czasu debiutanckiego sezonu w Sparcie (1,8 w 2012).
To nie wszystko, bo równie pogubiony był też Gleb Czugunow. Za nim to już w ogóle nie szło nadążyć. Człowiek, który za każdym razem mógł zrobić wszystko. Przyjechać w jednym biegu daleko na ostatnim miejscu, by wygrać następny. Niestety tych słabszych było więcej. Na 81 biegów Polak 48 razy przyjeżdżał na 3. lub 4. pozycji. Dało to średnią 1,457 pkt na bieg, czyli o prawie 0,2 gorzej niż rok wcześniej.
Trzech to w żużlu za mało
Efekt był tego taki, że Sparta często mogła liczyć prawie wyłącznie na Janowskiego i Bewleya oraz ewentualnie juniorskie wsparcia Bartłomieja Kowalskiego. Ten drugi to największy pozytyw mijającego roku w WTS-ie. Najlepsza w karierze średnia 1,837 pkt na bieg, dwa zwycięstwa w zawodach Speedway Grand Prix, tylko pięć meczów w sezonie bez punktowej dwucyfrówki. Progres, progres, progres. Dan rzadko schodził poniżej solidnego poziomu, za to nierzadko wznosił się wyżej.
Wracając do Sparty, o ile taka forma starczyła, by wygrywać z outsiderem z Ostrowa, GKM-em Grudziądz czy pojedynczo z mocnymi ekipami (po razie z Apatorem Toruń, Stalą Gorzów i Unią Leszno), to większość najważniejszych spotkań przegrali. Sezon zasadniczy skończyli z ledwie sześcioma wygranymi. Ostatnim razem mieli tyle w 2015 roku, ale wtedy wystarczyło na trzecie miejsce. Tu było piąte i dwumecz z Włókniarzem Częstochowa w ćwierćfinale. Zakończony bez emocji, bo już u siebie przegrali 44:46, a pod Jasną Górą rywale dopełnili formalności (52:38).
Zresztą te starcia z Włókniarzem doskonale oddały cały sezon 2022 Spartan. Mocni Janowski oraz Bewley (ten drugi akurat tu nawet mocniejszy), solidny Kowalski, niepewny Woffinden i słabiutcy Czugunow z Curzytkiem. Ot Betard Sparta Wrocław wersja 2022.
Nowy rok, nowa nadzieja. Jest na co czekać
Gdzie zatem te pozytywy na nowy sezon? Poza tym, że Bewley cały czas idzie w górę, Janowski to Janowski, a Kowalski spełnił oczekiwania i jest czołowym juniorem ligi, reakcja była przede wszystkim na rynku transferowym. Sparta ściągnęła Piotra Pawlickiego z Unii Leszno. Ostatnio nie tak mocnego jak kiedyś, ale i tak o wiele pewniejszego od Czugunowa, który skończył na wypożyczeniu w GKM-ie Grudziądz.
Jednak co najważniejsze do jazdy wróci Artiom Łaguta. Jego forma po rocznej przerwie na pewno będzie zagadką, ale można wierzyć, że bardzo nie ucierpi. To zawodnik absolutnie światowej klasy, a pewnych rzeczy po prostu się nie zapomina. Bardziej zastanawiać się można nad Woffindenem, czy odnajdzie jeszcze w sobie nieco dawnego blasku.
Podsumowując, roku w którym Spartanie skończyli na piątym miejscu nie da się uznać za dobry w ich wykonaniu. Za dużo było rozczarowań, więcej niż pozytywnych zaskoczeń. Ale transfer Pawlickiego, nieustanny progres Bewleya i powrót Łaguty dają nadzieję na lepszy 2023 rok. Jak to było w znanym filmie „Poranek kojota”, „każda klęska jest nawozem sukcesu”. Miejmy jednak nadzieję, że Spartanom fajerwerki nie wybuchną przed twarzą, jak w tamtej scenie grającemu rolę głównego antagonisty Tadeuszowi Hukowi, a nad głowami. Na koniec sezonu. Gdy będą świętować odzyskane mistrzostwo Polski.