Michał Szromnik w poprzednim sezonie PKO BP Ekstraklasy pięciokrotnie zachowywał czyste konto. W rozpoczętych niedawno rozgrywkach ma na swoim koncie już ponad połowę tego dorobku. Bramkarz Śląska Wrocław należy do najlepszych zawodników naszej ligi.
Szromnik, który do Wrocławia trafił latem 2020 roku, na debiut w Ekstraklasie musiał czekać aż do 5 grudnia 2020 roku. Wówczas, jeszcze pod wodzą Vitezslava Lavicki, zadebiutował na najwyższym poziomie rozgrywkowym w meczu przeciwko Rakowowi. Gola nie puścił. Do końca roku wystąpił jeszcze w dwóch spotkaniach (1:2 z Zagłębiem Lubin i 2:1 z Wartą Poznań), ale wraz z początkiem rundy wiosennej sezonu 20/21 do bramki wrócił Matus Putnocky.
Na Szromnika od początku swojej kadencji postawił trener Jacek Magiera. Pod wodzą częstochowskiego szkoleniowca popularny „Szromo” wystąpił we wszystkich ośmiu meczach kończących sezon 20/21.
Poprzednie rozgrywki to już dominacja pochodzącego z Gdańska bramkarza. Na 34 ligowe spotkania aż w 25 wybiegał w składzie i bardzo często ratował swój zespół przed utratą gola. Eksperci zwracali zwłaszcza uwagę na fantastyczną postawę Szromnika na linii. Niestety, sezon WKS-u nie był ani równy, ani udany. Były zatem spotkania, które 29-latek opuszczał. Dość powiedzieć, że jego ostatnim meczem sezonu 21/22 był haniebny występ z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (0:4).
Śląsk, mimo bardzo słabej postaci, ostatecznie utrzymał się w Ekstraklasie, ale nowe rozdanie oznaczało zmiany – także w układzie sił wrocławskiej szatni. Szatni, która właśnie Szromnika wybrała na nowego kapitana zespołu. Dodatkowo z klubem pożegnał się Putnocky, a trener Ivan Djurdjević do Wrocławia sprowadził dobrze sobie znanego Rafała Leszczyńskiego.
Wygląda na to, że zarówno opaska kapitańska, jak i konkurencja w bramce, działają na Szromnika wyjątkowo mobilizująco. Golkiper Śląska w pięciu dotychczasowych spotkaniach Ekstraklasy aż trzykrotnie zachowywał czyste konto. Takim dorobkiem, oprócz 29-letniego gdańszczanina, pochwalić się mogą jedynie bramkarze Cracovii i Zagłębia Lubin – Karol Niemczycki i Kacper Bieszczad.
W każdym ze spotkań, w których „Szromo” zachowywał czyste konto śmiało można zastanawiać się nad przyznaniem mu tytułu piłkarza meczu. W inauguracyjnych derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem, do spółki ze swoim vis-a-vis Kacprem Bieszczadem, skutecznie uniemożliwił zdobycie jakiegokolwiek gola w meczu.
W starciu z Widzewem obronił rzut karny wykonywany przez byłego piłkarza WKS-u – Bartłomieja Pawłowskiego, a w niedzielnym meczu z Lechem Poznań – dokonywał cudów w bramce. W głównej mierze dzięki dobrej postawie Szromnika i kierowanej przez niego defensywy Śląsk wywiózł z Poznania nie tylko trzy punkty, ale i czyste konto.
Warto też pamiętać, że pomimo straconego gola w meczu z Pogonią Szczecin, zwycięstwa z Portowcami także by nie było gdyby nie świetna postawa golkipera Śląska.
Szromnikowi, podobnie jak całej drużynie, nie wyszedł jedynie mecz z Koroną Kielce. Warto jednak zwrócić uwagę, że w pierwszych pięciu kolejkach kapitan Śląska obronił aż 18 strzałów. Więcej skutecznych interwencji zanotowali jedynie bramkarze Wisły Płock i Stali Mielec.
Początek sezonu udowadnia, że WKS po przyjściu Ivana Djurdjevicia zyskał nie tylko fantastycznego bramkarza (takim Szromnik bardzo często był), ale też nieoczekiwanego lidera zespołu. W rozmowach z zawodnikami da się odczuć, że klub odżył po przyjściu serbskiego trenera, a nowa energia widoczna jest także w wynikach.
Uważam, że zasługuje na to, by być kapitanem. Ma bardzo dobry charakter do tego, bardzo się cieszę że został naszym kapitanem. – mówił na naszych łamach prawy obrońca Śląska, Patryk Janasik.
Trudno sobie wyobrazić lepszą rekomendację niż ta od kolegi z zespołu, który ze Szromnikiem pracuje na treningach i podczas meczów współtworząc przy tym jeden z najlepszych bloków defensywnych w lidze.