Już w najbliższy piątek start sezonu PKO Ekstraklasy. W derbowym meczu Zagłębie Lubin podejmie Śląska Wrocław. Jak wyglądały przygotowania sezonu i dotychczasowe ruchy na rynku transferowym? Kto będzie błyszczeć w nowym sezonie? Jak na mecz wpłynie fakt, że po raz pierwszy od dawna w Lubinie zasiądą kibice gospodarzy i gości? O tym wszystkim – i nie tylko – z lubińskiej perspektywy opowiedział Michał Szczygieł – autor felietonów portalu zaglebiak.com, a także twórca twitterowej audycji SpecjaliściZL.
Jak podsumowałbyś okres przygotowawczy Zagłębia? Jakie wnioski płyną z rozegranych spotkań?
Ze sparingami podczas okresów przygotowawczych jest trochę tak jak ze starym powiedzeniem o studiowaniu. Niby idziesz w jakimś tam kierunku, ale w pierwszej pracy i tak musisz nauczyć się wszystkiego od zera. Trener Stokowiec też mocno dba, aby wszyscy uczestnicy zgrupowania dostali podobną liczbę minut, więc składy są często tak mocno wymieszane, że ciężko wyciągać z tego daleko idące wnioski i trzeba z tym czekać do ligi. Same sparingi jednak każą być ostrożnym. Przed obozem zagraliśmy bardzo słaby mecz z Miedzią Legnica, po którym ostatecznie odpadł z zespołu Karol Podliński (ma wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu). Na samym obozie w Opalenicy też fajerwerków nie było, choć mecz szczególnie z Górnikiem pokazał, że jest jakość w tym zespole. Pozostałe mecze w zasadzie były bez historii. Na uwagę zasługuje fakt, iż to jedyne spotkanie, w którym zagrali Bohar i Poletanović.
W poprzednim sezonie Miedziowi praktycznie do samego końca walczyli o utrzymane. Latem doszło do rewolucji kadrowej. Jak oceniasz ruchy Piotra Burlikowskiego?
Jednym słowem, wiem, że nic nie wiem. Przede wszystkim jest sporo znaków zapytania. Tych dużych przy nazwiskach Bohara i Jacha, bo wiemy doskonale, że są to gracze, którzy w dobrej formie mogą stanowić o sile Zagłębia. Tyle tylko, że Bohar poprzedni sezon ma do zapomnienia, a Jach – mówiąc kolokwialnie – granie w piłkę w zeszłym sezonie oglądał głównie w telewizji. Jeśli Stokowiec znajdzie klucz do ich głów, może być ciekawie. Mniejsze znaki zapytania trzeba postawić przy Poletanovicu i Kobusińskim. Pierwszy niby zbierał dobre recenzje w Wiśle Kraków, ale jednak ciężko dyskutować z faktami, że Wisła z Marko w składzie wygrała na wiosnę tylko jedno spotkanie. Ściągniecie Kobusińskiego – mimo że osobiście bardzo mi się podoba i mocno na niego liczę – to odwieczne pytanie, czy strzelanie na zapleczu Ekstraklasy jest do powtórzenia szczebel wyżej. Tu z uwagą będę się przyglądał rozwojowi tego piłkarza. Jest jeszcze Makowski – piłkarz zagadka. Nie jest tajemnicą, że ten transfer to dzieło Piotra Stokowca, bo mówi się, że Tomek to “synek” trenera. Mimo sporego już doświadczenia w lidze i młodego wieku kibice Zagłębia są z tego ruchu niezadowoleni. Raz, że nie wiadomo, na jakim poziomie zatrzymałby się licznik spotkań Tomka, gdyby nie przepis o młodzieżowcu, a dwa, że gdy tylko trenerem przestał być Stokowiec, Makowski stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Trzeba jednak wiedzieć, że w tle jest jeszcze oświadczenie piłkarza, a braku woli przedłużenia kontraktu z trójmiejskim klubem, co jak wiemy, często kończy się właśnie odstawieniem od składu. Z oceną więc trzeba poczekać, bo sam piłkarz ma sporo do udowodnienia. 3.
Zagłębie znane jest z promowania młodych zawodników. Wyjechał Łukasz Poręba, czyj to może być sezon? Czy w jego ślady mogą pójść Łukasz Łakomy i Tomasz Pieńko?
Zdecydowanie. Bieszczad, Łakomy i Pieńko to na dziś największe nadzieje kibiców Zagłębia na ten sezon. Dwóch z nich przeszło wiele szczebli naszej Akademii, więc są traktowani jako swoi, a Łukasz Łakomy już na wiosnę pokazał, że jeśli tylko mu zaufać, będzie się odwdzięczał widowiskową grą. Nie zazdroszczę więc sytuacji Piotrowi Burlikowskiemu, bo musi teraz przekonać ich wszystkich do pozostania w Zagłębiu na dłużej, a nie będzie to z pewnością tanie. Umowa Pieńki przedłużyła się automatycznie do 2024 roku, ale reszta zawodników ma tylko rok kontraktu. Ja jednak po cichu liczę, że do tej trójki będziemy mieli odwagę dokładać kolejne nazwiska z zespołu rezerw. Sobczak, Kłudka, Kocaba, Kizyma, Terlecki czy Masiak to nazwiska, którzy będę wyczekiwał na meczowych protokołach. Jeden z nich może się nawet pojawić w meczu derbowym i jeśli do tego dojdzie, całym serduchem będę za niego trzymał kciuki.
Kto będzie faworytem derbów? Oba zespoły przeszły rewolucję.
Rewolucje mają to do siebie, że potrzebują czasu. Nie da się wymienić połowy składu i już półtora miesiąca później oczekiwać konkretnych rezultatów. Jesteśmy świeżo po obozach – a to zawsze czuć jeszcze w nogach – i formowanie się drużyn dopiero się zaczyna. To liga będzie wykuwać teraz przyszłość tych zespołów i to, w jaki sposób chemia w zespole będzie się kształtowała. Czy w takich warunkach można wskazać faworyta? W moich oczach nie. Coś mi mówi, że będzie to ciężki mecz, w którym żaden z trenerów nie będzie chciał przegrać, choćby po to, by już na starcie ligi nie musieć walczyć w odbudowywanie dobrego nastawienia w szatni. Jeśli już, to Miedziowi będą mieli co najwyżej niewielki handicap związany z grą na własnym boisku.
Od lat problemem w Lubinie jest pozycja napastnika. Czy przyjście Szymona Kobusińskiego może rozwiązać ten problem?
Może i paradoksalnie nie musi. Nie jest tajemnicą, że Zagłębie wciąż poszukuje na rynku napastnika, a mówi się nawet, że poszukuje się napastnika numer jeden, takiego, który z miejsca podniesie poziom zespołu i rozwiąże problem, o którym mówisz. Tyle tylko, że takiego napastnika chciałby każdy klub na świecie, a na Lewandowskiego czy Mbappe stać niewielu, więc reszta musi kombinować. Dysponując niewielkimi jak na europejskie standardy kwotami, nasze kluby muszą czekać w kolejce i dokładnie tak pewnie będzie z Zagłębiem. W międzyczasie do dyspozycji trener Stokowiec ma więc dwóch zupełnie innych profilowo napastników i paradoksalnie to może działać na korzyść Szymona, bo już nawet podczas obozu próbowany był również na skrzydle i wyglądało to naprawdę obiecująco. A skoro tak, to jego szanse na grę rosną, bo Piotr Stokowiec lubi graczy, którzy dają mu wiele opcji taktycznych na boisku. Sezon zacząć więc powinien Doleżal, ale jeśli Szymon będzie umieć przenieść swoją pierwszoligową skuteczność na Ekstraklasę, to możemy mieć bardzo ciekawą rywalizację.
Jakiego meczu spodziewasz się w piątek?
Tak jak wspomniałem wcześniej, raczej takiego dla koneserów taktyki, bo żaden trener nie będzie chciał podejmować już na starcie ligi zbyt wielkiego ryzyka. Spodziewam się, że Śląsk od pierwszych minut będzie raczej uważnie przyglądał się temu, co do zaproponowania będzie mieć Zagłębie, szukając swojej okazji w momentach, kiedy Miedziowym przytrafi się jakiś błąd lub nadarzy się okazja do szybkiej kontry. Dla widowiska najlepszą rzeczą byłaby z pewnością szybko zdobyta bramka przez Zagłębie. Zmusi ona Śląsk do wykonania swojego ruchu i zagrania odważniej, bo w przypadku utrzymującego się długo remisu, czy szybko zdobytej bramki przez Wrocławian, mecz może stać się bardzo jednowymiarowy.
Jaki wpływ na to starcie może mieć fakt, że po raz pierwszy od dawna na meczu będą obecni kibice obu drużyn?
Żaden. Niestety dzięki temu będziemy świadkami kolejnego festiwalu nienawiści i bluzgów z obu stron, co z pewnością skutecznie wyleczy z chodzenia na mecze co poniektórych ludzi, którzy się zdecydowali zobaczyć, czy warto wrócić na stadiony. Mam wielką nadzieję, że będzie chociaż bezpiecznie, bo różnie to bywa przy takich dużych grupach i takiej zaślepionej nienawiści z obu stron.
Na koniec małe typowanie. Kto zostanie mistrzem Polski, kto awansuje do pucharów, kto spadnie? Jak spisze się zespół „Miedziowych”?
Mistrz Polski – w tym sezonie Raków chyba dopnie swego. Do europejskich pucharów awansują zatem: Raków, Lech, Pogoń. Z ligą pożegnają się trzej spadkowicze: Miedź, Radomiak, Stal. Zagłębie zajmie ósme miejsce, a najlepszym piłkarz lubinian będzie Damjan Bohar.