Z mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym, które od 19 do 23 czerwca rozgrywane były w Płocku, „Atomówki” wróciły z trzema medalami.
Złoto i koszulkę mistrzyni Polski w jeździe indywidualnej na czas w kategorii juniorka wywalczyła Alicja Matuła. Olga Wankiewicz w U23 w tej samej konkurencji zdobył brąz, a w wyścigu ze startu wspólnego – srebro. W kategorii elita na 7. miejscu rywalizację o medale mistrzostw Polski, po czujnej jeździe ukończyła Katarzyna Wilkos. W samotnej ucieczce bardzo długo jechała orliczka Barbara Cywińska, ale jej solowa akcja została skasowana przez walczące o medale zawodniczki. Za południową granicą Nikola Bajgerová, związana z polską ekipą od 2022 roku, wywalczyła srebro mistrzostw Czech w wyścigu ze startu wspólnego.
- Niedosyt po mistrzostwach
Wiedząc, jak dotąd czasówki jeździła Alicja, spodziewaliśmy się, że będzie czarnym koniem mistrzostw Polski w tej konkurencji i nie pomyliliśmy się. Podczas mistrzostw jechała bardzo mocno i równo, to była jazda po złoto. Wyścig ze startu wspólnego także pojechała nieźle, ale niestety, wbrew naszym wskazówkom przegapiła odjazd, w którym znalazły się zawodniczki z Darłowa i Grudziądza. Niemniej ładnie zafiniszowała z grupy, wyprzedziła ją tylko Weronika Wąsaty – mówi trenerka MAT ATOM Deweloper Wrocław oraz kadry juniorek Paulina Brzeźna-Bentkowska.
Siódme miejsce nie usatysfakcjonowało Alicji, było poniżej jej oczekiwań, ale odbiła sobie to niepowodzenie ledwie dwa dni później, gdy w rozegranym w Wałbrzychu Forvia Górale na Start, będącym V serią Pucharu Polski MTB i zarazem wyścigiem z kalendarza UCI, wywalczyła najwyższe miejsce na podium juniorek. Z wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo Polski nie jest również zadowolona Olga Wankiewicz, brązowa medalistka w jeździe indywidualnej na czas. Liczyłam na złoty medal, ale muszę się zadowolić srebrem. Takie jest kolarstwo. Oddasz 10 czy 15 skoków i nic się nie podzieje, a w tym szesnastym akurat cię nie będzie i ucieczka odjedzie – mówi Olga Wankiewicz.
Apetytu na złoto w orliczkach, zarówno w ITT, jak i wyścigu ze startu wspólnego nie ukrywała także Paulina Brzeźna-Bentkowska. Szanse i dyspozycję swoich podopiecznych oceniała bardzo wysoko. Mamy mocne dziewczyny, Olga jest „w gazie”, ale to Zuzanna Chylińska okazała się mocniejsza. Tak więc może poniżej oczekiwań, ale i tak cieszymy się zarówno z brązu, jak i srebra Olgi – mówi. Monika Brzeźna i Katarzyna Wilkos startowały w ITT tylko po to, by przepalić nogę przed wyścigiem ze startu wspólnego. Nie nakładaliśmy na nie presji, bo nie było szans na zwycięstwo z zawodniczkami Women’s World Tour. Ta dysproporcja z roku na rok się powiększa.
Rośnie także liczba polskich zawodniczek w zagranicznych grupach zawodowych. Wiele z nich wywodzi się z teamu prowadzonego przez Paulinę i Pawła Bentkowskich, jak choćby złota medalistka MP Dominika Włodarczyk, a także siostry Daria i Wiktoria Pikulik oraz Agnieszka Skalniak-Sójka, Kaja Rysz czy Marta Lach. We wrocławskiej ekipie jeździła swego czasu także Aurela Nerlo.
Wygląda na to, że „produkujemy” mistrzynie Polski, tylko one zostają nimi już nie w naszych barwach– śmieje się Paulina Brzeźna-Bentkowska. I dodaje, że jeszcze w ubiegłym roku „Atomówki” w krajowym czempionacie mierzyły się z koalicją pięciu-sześciu zawodniczek czy to z WorldTouru czy z innych kontynentalnych ekip, a w tym roku na starcie stanęło ich aż 10. Team nie nastawiał się więc na medale w elicie, ale na podium w orliczkach, może nawet pełne dla MAT ATOM, już tak.
Niestety nasze dziewczyny popełniły w tym wyścigu dwa błędy. Po pierwsze, zabrakło im czujności i gdy Marta Lach „pociągnęła” na odcinku z betonowych płyt, za mało naszych dziewczyn znalazło się w odjeździe – jedynie „Wilky”, Olga i Martyna Szczęsna. A po drugie, Olga i Martyna, obie z kategorii U23, nie przypilnowały swojej najgroźniejszej rywalki, Zuzy Chylińskiej, więc złoto w orliczkach im odjechało – podsumowuje trenerka wrocławskiej ekipy. Do mistrzowskiego dorobku team z radością dorzuca jednak srebro „Czesi” w mistrzostwach Czech, wywalczone na dość ciężkiej i selektywnej trasie.
- Zmotywowany skład na Tour de Pologne Women
Po mistrzostwach wrocławska ekipa niewiele będzie miała czasu na odpoczynek, bo już w piątek w Lublinie rozpoczyna się Tour de Pologne Women. Ostatnia edycja tej etapówki, pod nazwą Tour de Pologne Féminin, rozegrana została w 2016 roku. Jeszcze jako zawodniczka, a nie trenerka – choć już w barwach MAT ATOM Deweloper – walczyła w niej również Paulina Brzeźna-Bentkowska, która ostatecznie w klasyfikacji generalnej zajęła 4. miejsce. Monika Brzeźna zamknęła wówczas pierwszą dziesiątkę, a Katarzyna Wilkos była 20.
Zarówno Monika, jak i Kasia wystartują w tegorocznej, w sumie 12. już odsłonie kobiecego Tour de Pologne. Skład teamu na ten wyścig dopełnią: Nikola Bajgerová, Malwina Mul, Tamara Szalińska i Olga Wankiewicz. Paulina wyścig, w którym niegdyś walczyła ramię w ramię z triumfatorką Jolandą Neff, oglądać będzie z samochodu.
Miło wspominam tamten TdP, choć pogoda na pierwszym etapie była fatalna. Na drugi dzień wywalczyłam podium w czasówce, a że to był w ogóle pierwszy rok działalności naszego teamu, bardzo się wszyscy cieszyliśmy – wspomina. To wtedy Paulina poznała mamę Marty Lach, która na wyścigi przyjeżdża ze słynną już chyba nie tylko w polskim peletonie przenośnią syreną alarmową. Marty w tym roku na starcie nie zobaczymy, ale nie zabraknie zagranicznych ekip, reprezentacji Polski i oczywiście „Atomówek”. Powalczymy o podium etapowe, może nawet o miejsce w generalce – mówi Brzeźna-Bentkowska. Mamy mocny, zmotywowany skład, w którym jest i młodzież, i doświadczone zawodniczki, więc na pewno będziemy walczyć o cele, które sobie postawiliśmy.
Tour de Pologne Women rozegrany zostanie w kategorii UCI 2.2. Przed zawodniczkami trzy dni ścigania, w sumie 243,5 km po pagórkowatym terenie Lubelszczyzny. W piątek 28 czerwca w Lublinie na dystansie 4,5 km rozegrana zostanie czasówka. Do półmetka pokonać będzie trzeba lekkie wzniesienie. Zawodniczki wystartują z ulicy 3 Maja, a finiszować będą na Placu Litewskim.
W sobotę 29 czerwca w wyścigu ze startu wspólnego do pokonania będzie 136,1 km po pagórkowatym terenie ze startem w Krasnymstawie i metą w Kraśniku. Od 59 kilometra rozpoczną się podjazdy, może niezbyt wymagające, ale pokonywane w tempie wyścigowym na pewno dadzą się we znaki i podzielą peleton. Finałowa i decydująca odsłona wyścigu w niedzielę 30 czerwca rozegrana zostanie na liczącej 103,1 km trasie między Nałęczowem a Kazimierzem Dolnym. Po 20 km dojazdu, zawodniczki wjadą na 14,6-kilometrową rundę, którą będą pokonywać 5-krotnie, zanim na mecie w Kazimierzu Dolnym okaże się, kto wygrał ten etap, a kto cały wyścig.
Relacja: Małgorzata Pawlaczek / atomteam.pl